Bernard Łętowski: 12 meczów, tylko 3 zwycięstwa, 15 setów wygranych i 31 przegranych. Ósme miejsce w dziesięciozespołowej tabeli i 9 punktów. Mamy kryzys?
Jacek Łuczkowski: Mamy, druga liga nie jest taka łatwa. Pierwsze mecze i sety wygrywaliśmy na początku sezonu na zasadzie świeżości i euforii. A w chwili obecnej kilka przegranych meczów spowodowało, że ten entuzjazm opadł.
Potrzebujemy zwycięstw jak tlenu, żeby odbudować zespół i jego wiarę w sukcesy. Problemem jest też to, że w zespole nie mamy zawodników z doświadczeniem drugoligowym. Musimy kryzys przezwyciężyć i znaleźć jego przyczynę.
B.Ł.: Kontuzje też dały się Wam we znaki…
J.Ł.: No tak, w ostatnim czasie czterech podstawowych zawodników leczyło kontuzje i występowaliśmy w osłabionym składzie. W meczu z Zieloną Górą zawodnicy wracali po kontuzjach. NIe mamy szerokiej kadry.
B.Ł.: Przed Wami najważniejsze mecze sezonu. Są szanse na sukces?
J.Ł.: Oczywiście, że są. O ile każdy punkt w wyjazdowym meczu z Żaganiem 7 stycznia będzie nas cieszył, o tyle 14 stycznia gramy mecz u siebie z Gwardią Wroclaw i to będzie jeden z najważniejszych meczy w sezonie. Obecnie Gwardia ma jeden punkt straty do nas, zajmuje dziewiąte miejsce, my zajmujemy ósme. Z nimi i z Żarowem walczymy do końca sezonu o ósme miejsce, które daje spokojne utrzymanie się w lidze. Po zakończeniu rundy zasadniczej zespoły z miejsc 1-8 grają play offy a zespoły 9-10 zagrają o utrzymanie. Musimy być w tej górnej części tabeli.
B.Ł.: Macie za słabą kadrę?
J.Ł.: W chwili obecnej mamy 17 zawodników z licencjami, jesteśmy jednym z niewielu zespołów czy klubów, które nie płacą zawodnikom. Płacimy zwroty za paliwo i inne koszty takie jak rehabilitacja, bo staramy się, aby zawodnicy nie dokładali do grania w klubie. Ale tak naprawdę zawodnicy poświęcają swój prywatny czas a niektórzy to ludzie pracujący i nie wezmą urlopu bezpłatnego, aby grać czy trenować, bo nie będą ponosić kosztów. Nie możemy trenować z tego powodu tak intensywnie, jak byśmy chcieli. Mamy trzy treningi w tygodniu i często nie mamy pełnej obsady. Trener nie może przez to realizować tych założeń, które by chciał.
B.Ł.: Wielu kibiców, gdy zespołowi nie idzie, chce od razu zmiany trenera.
J.Ł.: Nie planujemy takiego ruchu. Rozważaliśmy taki pomysł, ale po rozmowach z trenerem i zawodnikami zdecydowaliśmy, że Marcin Sobczyszyn zostanie do końca sezonu.
B.Ł.: Brakuje wam pieniędzy?
J.Ł.: Jedziemy na mecz z Żaganiem a tam wszyscy zawodnicy dostają stypendia od miasta w wysokości od 1000 do 2500 zł, tak reguluje to uchwała tamtejszej Rady Miasta. Nasi zawodnicy grają de facto za darmo. Oczywiście walczą ambitnie, ale widzimy różnicę we wspieraniu sportu w obu miastach.
B.Ł.: Może trzeba było rozwijać siatkówkę w Żaganiu?
J.Ł.: Nie sądzę. Wierzę w to, że nasz samorząd mocniej zainwestuje w sport seniorski, który jest znakomitą promocją miasta. W tym roku w mieście na wszystkie sekcje seniorskie wszystkich dyscyplin przeznaczono 160 000 zł do podziału. Drugoligowe kluby z którymi gramy mają po 100 000 dofinansowania od miasta. Jak u nas pomóc wszystkim klubom za te 160 000? To jest kropla w morzu potrzeb. Sygnalizowaliśmy ten problem miastu. Podniesiono kwotę na te 160 000. Ze 150 000 które było od paru lat.
Bywa u nas do trzystu kibiców na meczu. Mamy produkt marketingowy, który stworzyliśmy i który pomaga w promocji miasta. Teraz należy go umiejętnie rozwinąć i podlać, żeby nie zwiędł. Wiele inicjatyw w naszym mieście padło bez wsparcia.
Mamy pewne absurdalne rozwiązania w naszym mieście. Na przykład otrzymujemy dofinansowanie z samorządu, a potem jedną czwartą tych pieniędzy zwracamy miejskim szkołom za wynajem sal gimnastycznych, czyli oddajemy je miastu. Wystarczyłaby uchwalą Rady Miasta regulująca to, że kluby które realizują zadania publiczne są zwolnione z opłat za wynajem sal.
B.Ł.: Takie rozwiązanie chyba funkcjonuje w Jeleniej Górze?
J.Ł.: Tak, u nas też na pewno byłoby z tym mniej papierologii i zamieszania, a pieniądze nie krążyłyby bez sensu.
B.Ł.: Mam wrażenie, że powtarza się znany scenariusz, zrobiliście sukces, zrobiliście imponujący awans a teraz wyciągacie ręce po publiczne pieniądze, bo nie umiecie zbilansować budżetu klubu, aby utrzymać się na wysokim poziomie. Czy tak jest?
J.Ł.: Bez zwiększonych dotacji z miasta na klub nasz zespół utrzyma się w drugiej lidze. Pytanie jest o to, czy chcemy zrobić krok do przodu, czy nie, czy interesuje nas coroczna walka o 7 czy 9 miejsce. Czy chcemy grać o wyższe lokaty i kolejny awans, czy też zadowala nas to, co jest.
Nie poprzestajemy na pieniądzach publicznych. Około 40 procent naszego budżetu to pieniądze od sponsorów prywatnych, firm które nas wspierają od lat. Proszę pamiętać, że my nie tylko mamy drużynę w drugiej lidze, ale szkolimy w całym powiecie około 120 osób, także w szkołach podstawowych gminy Bolesławiec, która dofinansowuje te działania.
B.Ł.: Spotyka Was obecnie pierwsza duża fala hejtu od początku istnienia klubu. Jak sobie z tym radzicie?
J.Ł.: Wszystkich ekspertów siatkarskich zapraszamy do nas, do pracy w klubie i wsparcia nas swoją pracą i wiedzą. Pracujemy społecznie.
B.Ł.: Co mogą zrobić dla was kibicie, oprócz krytykowania?
J.Ł.: Wesprzeć nas swoją obecnością na meczach i dopingiem. 14 stycznia zapraszamy o 17 do sali przy ulicy Jana Pawła. Przyjdźcie i nam pomóżcie. To będzie bardzo ważny mecz.
~olimp napisał(a): jak zawodnicy grają za friko to po co im kasa z miasta ? myślę że ich budzet jest koło 100 tys zł = miasto + gmina+sponsorzy.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).