Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Taxi dla psów

(Bogusław Nowak)


Było to w grudniu roku 2009. Mój pies Paco zawędrował w okolice domu prezydenta Bolesławca. Zna ten dom, tak jak pan prezydent zna moje mieszkanie, bo swego czasu byliśmy kolegami i bywaliśmy u siebie. Dom pana prezydenta jest mało charakterystyczny, w sumie rozpoznać można go po kablu, bo to jedyny dom na tym osiedlu do którego Telewizji Kablowej opłacało się, kiedy Piotr Roman został prezydentem, pociągnąć kabel. Prawdopodobnie po to, żeby władza mogła się pooglądać. Podobna inwestycja, jeśli chodzi o sąsiadów, nie była wówczas dla kablówki rentowna.

Paco rzecz jasna nie po kablu tam trafił, zrobił to raczej korzystając ze swojej pamięci albo, jak podejrzewam, zwiedziony urokami suczki pana prezydenta. Stary schorowany pies okazał się wielkim zagrożeniem (piszę schorowany bo zdaniem weterynarza Paco dzięki niedoczynności serca nie może nosić kagańca, bo ten zagraża jego życiu - mam to na piśmie). Wezwano straż miejską, która zapakowała Paco do klatki w swoim pięknym służbowym samochodzie (kupionym za jakieś 80 000 zł) i, świadoma czyj to pies, odwiozła drania do domu.

Wycieczka kosztowała mnie 300 złotych, bo tyle wyniósł mandat za wałęsającego się psa.

Mówię do Paco: "Stary nie możesz tam chodzić, jak to wygląda, żebyś ty straszył rodzinę prezydenta i jego sąsiadów. Na dodatek męczysz zapracowanych strażników miejskich i pustoszysz mi portfel."
Paco spojrzał znacząco, wydawało mi się, że zrozumiał, ale że niespecjalnie zdaje sobie sprawę z tego, ile trzeba się czasem napracować, aby zarobić 300 złotych, to następnego dnia znów zatęsknił za ulicą Baczyńskiego i poszedł na taki sam spacer.

300 plus 300 dało 600 złotych za dwa kursy taksówką straży miejskiej. Od zwykłej taksówki różni się ona m.in. tym, że kierowca ma pilota a jego ZUS opłaca 38 tysięcy osób mieszkających w Bolesławcu a nie sam taksówkarz.

I teraz się przyznam i proszę mnie nie bić. Jako radny niejednokrotnie głosowałem za wsparciem straży miejskiej. Ufałem, że podniesie ona poczucie bezpieczeństwa mieszkańców i faktyczne bezpieczeństwo.

Myliłem się. Nasza straż miejska, sprzęt, etaty ponad 20 ludzi i utrzymanie siedziby, kosztuje tylko w tym roku około miliona złotych.

Co mamy za te pieniądze?

Mamy zbędną służbę, która gania i wozi psy, czym mogliby się zajmować pracownicy wydziału komunalnego urzędu miasta. Służbę, która nawet do obsługi monitoringu musi zatrudniać firmę ochroniarską. Służbę, która goni z Rynku pięknie grających w nim młodych ludzi a emerytom potrafi dać mandat za to, że nie mają siły odśnieżyć chodnika przed domem.

Żeby te wszystkie pieniądze na straż miejską dawały chociaż bolesławianom poczucie zadowolenia z istnienia tej służby. Nie dają. Żeby dawały chociaż zadowolenie strażnikom... też nie dają, skoro komendant straży musi sobie dorabiać po godzinach w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji.
Naprawdę nie chodzi o mojego starego Paco i te 600 złotych, które poszły z mojej kieszeni, żeby mniej na straż miejską szło z kieszeni wszystkich podatników. Poniosłem karę i to zasłużoną.

Chodzi o to, że popełniliśmy błąd i zmarnowaliśmy pieniądze. Trzeba się do tego przyznać i błąd naprawić, trzeba jak najszybciej zlikwidować straż miejską.

Mamy służbę powołaną do dbania o nasze bezpieczeństwo i porządek - to policja. Ona ma świetne wyniki pracy, ją darzymy zaufaniem i w niej pracują ludzie doskonale przygotowani do pełnienia służby. Ona potrzebuje naszego wsparcia.

Wyobraźmy sobie, że wszystkie pieniądze przeznaczane na straż miejską przeznaczmy na wsparcie policji. Trzeba usiąść z policjantami do stołu i poznać ich potrzeby sprzętowe i nie tylko.Trzeba wrócić do mądrego stosowanego przed laty (w niektórych gminach jak Warta Bolesławiecka wciąż się to robi) finansowania przez miasto pieszych patroli policyjnych, co zwiększało bezpieczeństwo ale i zarobki policjantów. Kupmy im lepsze auta i sprzęt. Pomóżmy im, żeby oni łatwiej mogli pomagać nam.


Bogusław Nowak


Tekst ten zilustrowałem zdjęciem Bartosza Jędrzejczyka, który udokumentował moment przeganiania z Rynku przez straż miejską młodych muzyków, którzy zbierali na remont trąbki. Ci młodzi ludzie pięknie grali czyniąc jednocześnie nasz Rynek atrakcyjniejszym. Komuś to przeszkadzało. Ale o moim pomyśle na atrakcyjną i żywą starówkę innym razem. Uspokoję tylko pełnych fantazji interpretatorów mojego programu wyborczego, że nie chcę zrobić ze starówki dwudziestoczterogodzinnej knajpy ani nikogo na siłę z Rynku wysiedlać.