Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza
BolecFORUM Nowy temat
Wróć do komentowanego artykułu:
Wybuch w kamienicy przy ul.Prusa
~` niezalogowany
25 stycznia 2014r. o 7:44
~megi napisał(a): A propo odbierania telefonów w bolesławieckiej służbie zdrowia.
Spróbujcie dodzwonić się do rejestracji do jakiejś poradni na Jeleniogórskiej .
Cud jeśli rejestratorki odbiorą telefon. Dzwoniłam wiele razy w różnych dniach i o różnych porach dnia. Całe szczcęście mieszkam w Bolesławcu i ostatecznie mogę podejść. Ale co mają zrobić ludzie mieszkający np w Raciborowicach, w Trzebieniu itd... Aby dostać się np do chirurga czy ortopedy muszą najpierw przyjechać aby się zarejestrować na jakiś odległy termin a potem do lekarza.
Sama byłam świadkiem jak Pan z Racioborowic przyjechał tylko po to aby przesunąć wizytę u ortopedy żonie, bo niespodziewanie trafiła do szpitala we Wrocławiu. Oczywiście cały poprzedni dzień dzwonił po kilkanaście razy.
Nie pominę faktu, że panie w rejestracji ruszają się jak muchy w smole. Może należałoby pomyśleć o zmianie rejestratorek na dużo młodsze, bardziej przyjazne pacjentom, tym bardziej,że średnia wieku tych pań to zapewne 55 +

Mam nadzieję,że jesteś już na emeryturze, bo niektórzy muszą pracować do 67 lat , pielęgniarki też.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Krystyna niezalogowany
27 stycznia 2014r. o 19:33
Redakcja BOBRZANIE , Styczeń 27, 2014

Rodzice spotkali się z Redaktorem i opowiedzieli jak to było !!

Maria i Mieczysław Kilimnik uratowali ofiarę wybuchu w kamienicy przy ulicy Prusa. Prawdopodobnie przeżyła tylko dzięki temu, że sąsiedzie ugasili ją we własnej łazience. Pan Mieczysław (79 lat) poparzył się a pani Maria (70 Lat) następnego dnia po zdarzeniu wskutek zatrucia dymem trafiła do szpitala. - Nie czułem strachu, po prostu zrobiliśmy to, co powinniśmy zrobić - mówi pan Mieczysław.

Nie słyszeli czwartkowego wybuchu, bo akurat położyli się do łózka aby się zdrzemnąć i nieco odpocząć.
- Obudziły nas krzyki na schodach - opowiada pan Mieczysław. – Ta kobieta biegła na górę i krzyczała, że się pali. Wyszedłem na klatkę i zobaczyłem ją. Cała płonęła, paliły jej się nogi, brzuch, plecy. Objąłem ją z tyłu i wepchnąłem do mieszkania prosto do łazienki. Żona wzięła prysznic i oblewała tę kobietę wodą, aby ugasić ogień.

Państwo Kilimnik uważają, że każdy postąpiłby tak jak oni, nie uważają się za bohaterów.

- Ratowaliśmy ją, bo każdy by coś takiego zrobił na naszym miejscu. Nie bałem się że coś mi się stanie, nawet mi strach przez myśl nie przeszedł - mówi pan Mieczysław, który ma poparzone przedramiona i prawą dłoń. - Poparzyłem się jak wprowadzałem ją do domu, piekło paskudnie - dodaje.

Małżonkowie nie znają czterdziestoletniej ofiary wybuchu, która obecnie przebywa z bardzo poważnymi obrażeniami w szpitalu w Nowej Soli i czeka na przeszczep skóry. Niedawno wynajęła pomieszczenie na parterze i zamierzała otworzyć tam zakład krawiecki.

- Dobrze, że byliśmy w domu - mówi pan Mieczysław. - Kiedy żona już ją trochę ugasiła pobiegłem na dół po schodach i zobaczyłem pełno dymu i ogień na klatce, potem wpadli strażacy, kazali nam wychodzić no i sprowadzili tę kobietę na dół. To strażacy zajęli się mną, opatrzyli rękę, położyli mnie na noszach i otulili folią, dzięki czemu nie zmarzłem. Dali mi też tlen. Pogotowie zabrało tę kobietę do szpitala, a mnie podwiezienie do szpitala zaproponował kilka razy wiceprezydent Kornel Filipowicz. W końcu na pogotowie zawieźli mnie strażacy swoim wozem. Miałem taką dużą karetkę - uśmiecha się pan Mieczysław.

- Strażacy byli wspaniali - opowiada pani Maria. – Błyskawicznie działali, robili co trzeba. Dziękujemy strażakom za to, jak się zachowali. Ale nie tylko oni. Przyszli też tutaj urzędnicy, pan prezydent, wiceprezydent, sekretarz miasta i pani Krystyna Hodowany. Pani Hodowany zaproponowała nam hotel, bo tu był gaz powyłączany i bała się, że zmarzniemy. Kiedy odmówiliśmy, dała nam swój numer telefonu i powiedziała nam, że możemy dzwonić nawet w nocy gdyby coś się działo i gdybyśmy potrzebowali pomocy.

- Wszyscy zachowali się znakomicie - mówi pan Mieczysław. – Następnego dnia był u nas jeszcze pan wiceprezydent spytać jak się czujemy i przyszły też panie z opieki społecznej spytać, czy potrzebujemy jakieś pomocy. Dziękujemy za troskę.
[img=1390847602_ry7jxly.gif]
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
2884
ela
27 stycznia 2014r. o 19:52
~megi napisał(a): Może należałoby pomyśleć o zmianie rejestratorek na dużo młodsze, bardziej przyjazne pacjentom, tym bardziej,że średnia wieku tych pań to zapewne 55 +
Myślisz, że dużo młodsze będą przyjazne leciwym pacjentom ??
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.