Prawo buszu tak potraktował pan sprzedaż swojego towaru a mnie jako potencjalną zrobił w bambuko . O umówionej porze ,oczywiście dogodnej dla pana, dowiedziałam się ,że towaru nie ma ,został parę godzin przed spotkaniem sprzedany. Bagażówka załatwiona , czas zmarnowany na czekanie na umówioną godzinę a tu ...... ludzie mają poczucie humoru. Mógł chociaż poinformowac o następnym kliencie to chętnie bym policytowała.

Podobnie jest z kupującymi. Ile razy słyszę "proszę nie sprzedawać, będę na 100%". Podaję adres, czekam, w międzyczasie często odmawiam innym i ktoś, kto miał być na 100% się nie zjawia... Nawet nie dzwoni, że jednak się rozmyślił - to przecież dopuszczalne. W efekcie są takie sytuacje.

To też rozumię ale skoro na pana prosbę czekałam na umówioną pore i skoro pan napisał sms że meble sprzedane to równie dobrze mógł pan napisac ,że jest chętna następna osoba i jak reflektuję na kupno mebli to zaprasza wczesniej. Myślę, że to nie takie trudne i czasu dużo nie zabiera. A skoro sprzedający robi potencjalnego kupca w jajo to sie proszę nie dziwic ,że potem postępują na odwrót. A ja czuję się oszukana a jakby jechała z odległej miejscowosci to kto by mi zwrócił pieniądze za paliwo , bagażówkę i stacony czas. Pomyślał pan o tym no nie bo liczą się pieniądze. Oby jak najmniej takich ludzi bo w tym kraju ngdy nie będzie dobrze.