Jak w tytule. Dlaczego są tak kiepskie? Dlaczego pobyt dziecka w placówce kończy się na swobodnej zabawie? Dlaczego nikt tam z dzieckiem nie pracuje? Dlaczego w prywatnym przedszkolu mogą być zajęcia, a w publicznym już nie? Wchodzę z dzieckiem, pani siedzi przy stoliku, wypełnia dziennik czy coś tam, dziecko ma opory z wejściem, pani zerknie, powie dzień dobry i pisze sobie dalej. Przy odbieraniu - moje dziecko siedzi na dywanie i skubie sobie wzorki na rajtuzach, inne przewala się po dywanie, jeszcze inne podpiera szafkę, kolejne patrzy przez okno. Na dywanie nie ma żadnych zabawek, zabawki są poukładane na półkach. Czy wszystkie przedszkola takie są? Dodam, że konkretnie mam na myśli przedszkole nr 6. Chce może ktoś zamienić się na Nibylandię? Oddam miejsce w przedszkolu publicznym nr 6 bez mrugnięcia okiem. Serio. Kontakt na
[email protected] lub tutaj. Będę zaglądała, bardzo mi zależy.