~rodzic dwojga maluchów napisał(a): Proszę o opinie co do sytuacji poniższej.
Należymy do przychodni na Karola Miarki. Uparliśmy się, żeby chodzić do dra Nareckiego. Dlaczego? Bo grzeje stetoskop zanim przyłoży go do ciała dziecka. A Ci, którzy znają pozostałych pediatrów zapewne mają też inne własne spostrzeżenia co do komunikatywności i ciepła w stosunku do zestresowanych maluchów.
Rejestracja jest od otwarcia o 7:30 - osobista, a od 9:00 - telefoniczna (no oczywiście jak masz szczęście i się po kilku-kilkunastu próbach dodzwonisz).
Poniedziałek. Mały kaszle. Parę minut po 9:00. Dr Narecki przyjmuje przed południem. Dzyń, dzyń. Hura! Dodzwoniłem się - ups, nie ma już miejsc.
Wtorek. Uparłem się na dra Nareckiego. Przyjmuje po południu. Zajeżdżam 8:09 po odstawieniu maluchów do przedszkola. Pech - nie ma już miejsc. Hmmm... Szybko liczę. Przyjmuje od 14:00 do 18:00. Pacjenci rejestrowani są co 10 minut. 4 godziny / 10 minut = 24 pacjentów zdążyło się zarejestrować od 7:30 do 8:09.
Nic to. Spróbuję powalczyć z rannym wstawaniem, żona zrobi kanapki i termos, wszak już chłodno na dworze.
Jutro postoję w ogonku od 7:00. Może mi się uda?
Jestem wychowany jeszcze w PRLu. Nie obrażam się z byle jakiego powodu. A już na pewno nie na bezpłatną służbę zdrowia. :>
Mała rada...
Ja też bardzo lubię Nareckiego.
Jeśli idę po skierowanie albo zaszczepić dzieci to do niego.
Ale jeśli jest jakiś bardziej poważny problem to nie polecałabym. Z całym szacunkiem...