Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA Villaro zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Jesienne pogaduchy i bajanie przyjaciół :)

7612
bax
16 maja 2017r. o 22:19
Dobranoc :)


Pięknej środy i kolejnych dni...
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~ank4 niezalogowany
16 maja 2017r. o 22:20


Zmoderowano 16.05.2017 godz.22:42 - powód: spam (kazimierz)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
14505
DP
17 maja 2017r. o 20:57
Dziękuję

:) J.R.R. Tolkien


Tak, ognia płomień i pogarda wściekła
zawładnęła Gondolinem i zabiła chwałę,
jego wieże spiczaste i strzeliste dachy
powaliła wszystkie, a wodotryski skaczące
na górze Gwareth już grać nie mogły,
a mury białociosane były jeno pyłem.
Lecz Wada z Helsingów o sercu zmęczonym
{Tűr na ziemi zrodzony, co bitwy zaznał}
ze zniszczenia i ruiny resztkę wyprowadził
panien płaczących, pacholąt i kobiet
i mężczyzn zranionych zwiędłego ludu,
ścieżką nieuczęszczaną, co się w stok wwiercała
poniżej Tumladin ich prowadził ku wzgórzom
wznoszącym się urwiście jako w rzędzie wieżyce
ku północy doliny. Tam drogę Cristhorn
oni ciasną przecięli, Orłów Szczelinę,
przez serce góry. A powiedziano więcej
w legendach innych i licznych pieśniach
o trudnej tej drodze tułaczego ludu;
jak włóczędzy z Gondolinu się wymknęli Melkowi,
ponad doliną znikli i pokonali wzgórza,
jak Glorfindel złoty się zmagał z Balrogiem
w wyłomie Orłów i oboje legli;
jak ognia błysk jeden z ostrej skały,
drugi jak piorun ponury się zwalił
w potworną przepaść przez Thornsir wyciętą.
O pragnieniu i głodzie, o księżycach trzydziestu,
gdy Sirionu szukali i spadała na nich
zaraza i strach; o Stawach Zmroku
i Wierzbowej Krainie; kiedy lament ich
słyszano w salach, gdzie bogowie się sycą
schowani w Valinorze, na Wyspach Przepadłych;
wszystko to inni w historiach mają
i pieśniach wyjawionych, lecz więcej powiem
jak los ich zajaśniał i jak zostali
w długich trawach Wierzbowej Krainy.
Tam słońce łagodne, tam słodkie powiewy
i wiatry szepczące, wywierzyska śpiące
i rosa zaczarowana...




tłumaczył Arkadiusz Kubala








Arkadiusz Kubala

Ja Tobie życzę samytch słonecznych Dni i tylko dobrych Nocy

Dobranoc.


Zgłoś do moderacji Odpowiedz
6979
E
18 maja 2017r. o 6:28
Dzień dobry:)
[img=1495051317_c99mz5j.jpg]

Lepiej? Niechby, bo...

Bajarze :*

"Szukam świata w którym jedna jaskółka czyni wiosnę, gdzie szewc w butach chodzi, gdzie jak Cię widzą, to dzień dobry. Szukam świata, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem" J.B.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5221
#Jowita nieaktywny
18 maja 2017r. o 7:24
Witam w ten piękny poranek :) E też Cię kocham,Panniusia :*

"Nic się nie da zmienić: statystycznie wypada jedna śmierć na jednego człowieka."
Krzysztof Mętrak
A na bajaniu statystycznie wypada jedna Tylda na jednego Bajarza:P
Miłego dnia
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
14505
DP
18 maja 2017r. o 19:55
Dzień dobry :)

Jeżeli mowa o chwili ...

Autor Krystyna Walas Bugajczyk

Krótka chwila rozkołysze

Gdy z pamięci los wymaże
kwiaty marzeń resztki snów
tylko nikłe gdzieś wspomnienie
czas przebije w zwykły dzień

przez zasłony chmur się przedrze
chwila słodka bez imienia
i wyskoczy serce z piersi
od pioruna zadrży ziemia

złote niebo spadnie nagle
chwil rozdartych w słowach pieśnią
szumieć będą puste drzewa
gdy aleją pójdziesz leśną

krótka chwila rozkołysze
śpiące ptaki i aleje
zadumaną leśną ciszę
i uśpioną w nas nadzieję

spokojnego wieczoru :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~ niezalogowany
18 maja 2017r. o 20:15
Przeczytałam dziś, że za najbardziej atrakcyjne uważamy osoby do nas podobne: ani ładniejsze, ani brzydsze i w ten sposób się dobieramy, by zmniejszyć ryzyko odrzucenia.
Bardzo mnie to rozbawiło.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
6979
E
18 maja 2017r. o 21:12
Dobry wieczór :)

Jowita napisał(a): E też Cię kocham

Mów do mnie jeszcze...:*
Zrób coś, żeby słowa zmieniły się w czyn:)
Dawaj na kawę, albo...sok ;)

[img=1495131705_g4icoat.jpg]



Dopisane 18.05.2017r. o godz. 21:12:

Mały dodatek na dobranoc :)


"Appointment With Love"
S.I. Kishor

Zegar nad informacją na Stacji Centralnej w Nowym Jorku pokazywał godzinę za sześć szóstą. Wysoki, młody oficer uniósł swoją opaloną twarz i zmrużył oczy, aby sprawdzić dokładny czas. Serce waliło mu jak młotem, odbierając oddech. Za sześć minut zobaczy kobietę, która przez ostatnie 18 miesięcy zajmowała szczególne miejsce w jego życiu. Nigdy jej nie widział, a jednak jej słowa bezustannie dodawały mu otuchy.

Porucznik Blandford pamiętał szczególnie jeden dzień, najgorszą potyczkę, kiedy jego samolot znalazł się w środku samolotów wroga. W jednym ze swych listów przyznał się jej, że często czuje lęk. Na kilka dni przed bitwą dostał od niej odpowiedź: "Oczywiście, że się boisz... jak wszyscy odważni mężczyźni. Następnym razem, gdy zaczniesz w siebie wątpić, chcę byś wyobraził sobie mój głos mówiący: "Choć idę doliną ciemną, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną". Przypomniał to sobie wtedy i odzyskał siły.

Teraz naprawdę miał usłyszeć jej głos. Za cztery minuty. Jakaś dziewczyna przeszła obok niego i odwrócił się za nią. Miała ze sobą kwiat, ale nie była to czerwona róża, na którą się umówili. Poza tym dziewczyna miała dopiero osiemnaście lat, a Hollis Maynel powiedziała, że ma trzydzieści. "I co z tego? odpowiedział jej. "Ja mam 32". Choć tak naprawdę miał 29.

Poszybował pamięcią do książki, którą czytał na obozie terningowym. "O więziach międzyludzkich" - brzmiał tytuł. W całej książce znajdowały się notatki pisane kobiecą ręką. Nigdy nie sądził, że jakaś kobieta potrafi zajrzeć w męskie serce tak głęboko i z takim zrozumieniem. Jej nazwisko znajdowało się na ekslibrisie: Hollis Maynel. Zajrzał do książki telefonicznej miasta Nowy Jork i znalazł jej adres. Napisał. Odpisała. Następnego dnia został zaokrętowany, ale nie przestali do siebie pisywać. Odpowiadała na jego listy przez 13 miesięcy. Pisała nawet wtedy, gdy jego listy do niej nie docierały. Żołnierz czuł, że jest w niej zakochany, a ona kochała jego.

Jednak odmawiała jego wszystkim prośbom, aby przysłać mu swoją fotografię. Wyjaśniała: "Jeśli twoje uczucia do mnie nie mają rzeczywistych podstaw, mój wygląd nie ma znaczenia. Może jestem ładna. A jeśli tak, to wykorzystasz to i będziesz chciał się zaangażować. Taki rodzaj miłości jednak mnie nie zadowala. Przypuśćmy, że jestem zwyczajna (musisz przyznać, że to bardziej prawdopodobne). Wtedy zaczęłabym podejrzewać, że nie przestajesz do mnie pisać tylko dlatego, że jesteś samotny i nie masz nikogo innego. Nie, nie proś mnie o zdjęcie. Kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku, zobaczysz mnie, a wtedy będziesz mógł podjąć decyzję".

Minuta do szóstej. Przekartkował książkę, którą trzymał w ręce. Nagle serce porucznika Blandforda podskoczyło. Szła ku niemu młoda kobieta. Była szczupła i wysoka. Miała długie kręcone jasne włosy. Oczy błękitne jak niezapominajki, wargi i podbródek zdradzały siłę woli. W jasnozielonym kostiumie wyglądała jak wiosna w ludzkiej postaci.

Ruszył ku niej, nie chcąc zauważyć, że ona nie ma ze sobą róży, a wtedy na jej ustach pojawił się nikły prowokujący uśmiech. "Idziesz w moją stronę żołnierzu?", wyszeptała. Zrobił jeszcze jeden krok. I wtedy zobaczył Hollis Maynel. Stała tuż za tą dziewczyną, kobieta po czterdziestce, siwiejące włosy wystawały jej spod zniszczonego kapelusza. Była tęga. Jej stopy o spuchniętych kostkach tkwiły w wydeptanych butach bez obcasów. Ale przy swoim zniszczonym płaszczu miała przypiętą czerwoną różę. Dziewczyna w zielonym kostiumie szybko odeszła.

Blandford poczuł, jakby miał rozszczepić się na dwoje. Pragnął iść za dziewczyną, równie głęboko tęsknił za kobietą, której duch towarzyszył mu i podtrzymywał w trudnych chwilach. I oto stała tu. Widział jej bladą twarz, łagodną i wrażliwą, szare oczy z ciepłymi iskierkami.

Porucznik Blandford nie wahał się. Jego palce zacisnęły się na egzemplarzu zniszczonej książki, który miał być dla niej znakiem rozpoznawczym. Może nie będzie to miłość, ale na pewno coś szczególnego, przyjaźń, za którą był i musi być jej wdzięczny.

Wyprostował ramiona, zasalutował i wyciągnął książkę ku kobiecie, choć w środku czuł gorycz rozczarowania.
- Jestem porucznik Blandford, a pani jest panią Maynel. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać. Czy wolno mi... czy wolno mi zabrać panią na obiad? Twarz kobiety poszerzyła się w wyrozumiałym uśmiechu.
- Synu, nie wiem o co chodzi - odezwała się - ale ta młoda dama w zielonym kostiumie prosiła, abym przypięła sobie tę różę do płaszcza. Powiedziała, że jeśli zaprosi mnie pan na obiad, to mam panu przekazać, że ona czeka w tej restauracji po drugiej stronie ulicy. Powiedziała, że był to rodzaj próby.

Bajarze :*

"Szukam świata w którym jedna jaskółka czyni wiosnę, gdzie szewc w butach chodzi, gdzie jak Cię widzą, to dzień dobry. Szukam świata, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem" J.B.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.