~Człowiek... napisał(a): Byłem kiedyś pacjentem SOR-u na który narzekacie...
A może zwyczajnie bali się Ciebie i do świętego spokoju byli mili ?
Ja całkiem niedawno byłam z tatem na SORze , na poczekalni nie było nikogo i nikt nie kwapił się podejść . Tato miał ciśnienie 220/120 , robiło mu się słabo . W końcu zlitował się młody ratownik i zawołał Go, żeby sprawdzić co się dzieje. Za jakiś czas zjawiła się, nie powiem bardzo miła pielęgniarka . Nawet próbowała zawołać przechodząca panią doktor, która wzruszyła ramionami i spokojnie powiedziała że już jest 7.45 i sobie poszła.
Dziś wiem , że to mógł być ostatni dzień życia mojego taty, ponieważ jest bardzo chory i tak wysokie ciśnienie jest dla niego zabójcze.
Zastanawiam się po co płacimy ubezpieczenie, jeśli nawet w nagłych przypadkach nie ma co liczyć na pomoc ? Kto chce się leczyć musi to robić prywatnie i wychodzi na to, że lecznicze są pieniądze, bo jak się je ma to jest szansa na przeżycie . Biedni muszą umierać. Płacąc omijamy kilkumiesięczne kolejki na badania specjalistyczne, a przecież są robione na tym samym sprzęcie, który wcale prywatny nie jest .