Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Sylwester last minute

(J. Bolesławiecki)

MOTTO

Gdzie się podziały tamte prywatki niezapomniane,
Elvis, Sedaka, Speedy Gonzales albo Diana,
pod paltem wino a w ręku kwiaty
wieczór, bambino i ty,
same przeboje Czerwonych Gitar,
tak bardzo chciało się żyć.

Gdzie się podziały, tamte prywatki,
gdzie te dziewczyny, gdzie tamten świat,
gdzie się podziały tamte wspomnienia,
naszych szalonych, wspaniałych lat.

Rodzina w kinie na drugim seansie już z nudów ziewa,
tutaj Paul Anka, Stonsi, Beatlesi, Ciff Richard śpiewa,
tuż przed maturą kwitły kasztany,
żyło się tak jak we śnie
gdzie te prywatki niezapomniane,
czy jeszcze pamiętasz mnie.

(Wojciech Gąsowki)


Sylwester last minute

Pijąc kawę z filiżanki z bolesławieckiej ceramiki przypomniałem sobie jak kilka ładnych lat temu, 31 grudnia przed południem, gdy spacerowałem po rynku bolesławieckim, spotkałem Andrzeja.
- Idziesz na Sylwestra? - zapytał na początek.
- Nie - odpowiedziałem.
- Dlaczego?
- Bo nie mam dziewczyny i nie mam gdzie iść. Będę na „białej sali”, czyli przed telewizorem - Ja w prawdzie też nie mam dziewczyny, ale znam kumpla, który organizuje prywatkę i może nas przyjąć – zaproponował Andrzej.
- No dobrze, ale przecież bez dziewczyn nie pójdziemy – zaznaczyłem.
- Ty, słuchaj, mam pewien pomysł...
- Jaki? Mów szybko – nalegał Jędrek.

Podszedłem do budki telefonicznej i wykręciłem numer do szpitala powiatowego w Bolesławcu.
- Halo! Poproszę z oddziałem wewnętrznym...

- Słucham, tu oddział wewnętrzny - usłyszałem bardzo miły głos w słuchawce. - Nazywam się J. Bolesławiecki, czy idziesz dzisiaj na Sylwestra? – zapytałem prosto z mostu.
- Nie, niestety nie! - usłyszałem.

- To ja Cię zapraszam na prywatkę – odważnie wymówiłem.
- Zgoda – odpowiedziała dziewczyna.
Byłem nieco zaskoczony, ale ciągnąłem dalej.
- Masz może koleżankę, bo mój kolega też chciałby się dzisiaj pobawić.
- Zaraz zapytam – usłyszałem.
- Jola się zgodziła i też pójdzie – niemal krzyknęła.
- Fantastycznie, dziękuję – powiedziałem donośnym głosem. Spotkamy się o 19 koło ratusza od strony Starówki – zaproponowałem.
- Zgoda - odpowiedziała Barbara my będziemy punktualnie. A jak wyglądacie? - zapytała na koniec.
- Jesteśmy łysi blondyni - na pewno nas rozpoznacie – zażartowałem.
- Dobrze, dobrze, jakoś damy sobie radę – odpowiedziała z uśmiechem. Do zobaczenia! - odłożyła słuchawkę.

Gdy z Andrzejem staliśmy w rynku i zbliżała się godzina 19 byliśmy zaniepokojeni. Trochę niepewni czy czasami dziewczyny nie zrobiły nas „w konia”.

Ale nie, oto przed nami stanęły w futerkach... dwie piękne, przystojne kobiety, w długich sylwestrowych sukniach i z rozpalonymi policzkami.
- No to gdzie idziemy? – zapytały.
- Na osiedle Staszica - odpowiedziałem. - Tam jest ta prywatka, tam spędzimy wspólnego Sylwestra - Mówiłem pewny siebie.

- Wiesz dlaczego tu jesteśmy? – zapytała.
- Nie, nie mam pojęcia!
- Bo spodobał nam się sposób zaproszenia i „bezczelność” z jaką to zrobiłeś - szepnęła Barbara.
- Dziękuję za komplement - odpowiedziałem.

Potem była już tylko fantastyczna zabawa. Byliśmy szczęśliwi, że tak piękne dziewczyny są naszymi partnerkami.
Nasi koledzy bardzo nam zazdrościli, a my w ten wieczór byliśmy prawdziwymi amantami. Tańczyliśmy i bawiliśmy się do białego rana.

Dla mnie i mojego kolegi Andrzeja był to najwspanialszy Sylwester w życiu. A on potem często spotykał się z Barbarą, aż w końcu wzięli ślub. Ja kilka razy jeszcze spotkałem Jolę i razem wspominaliśmy tą jedyną tak szybko zorganizowaną sylwestrową noc.
Teraz wiem, że czasem warto zrobić coś inaczej, niestandardowo i niekonwencjonalnie. Nawet w systemie „last minute”...

Teraz często wspominam: Gdzie się podziały dawne prywatki...?

Pozdrawiam,
J. Bolesławiecki

PS. Życzę wszystkim wspaniałego Sylwestra i do siego Roku!



REKLAMA Villaro zaprasza