Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Bolesławianie to idioci?

(Jacek Pietraszkiewicz)

Według Słownika wyrazów obcych, Władysława Kopalińskiego, idiota to chory człowiek z ciężkim wrodzonym niedorozwojem umysłowym, głuptak, głupiec lub bałwan. Coraz częściej się przekonuję, że nasi lokalni politycy tak właśnie myślą o nas. Przekonanie moje tym mocniejsze, im bliżej jest wyborów.

Niczym grom z jasnego nieba po Bolesławcu rozeszła się wieść, że Pan Prezydent będzie zrywał miejską koalicję z „Ziemią Bolesławiecką”. Znaczy się ze Starostą i jemu podobnymi. Powód? Starosta śmiał wypowiedzieć porozumienie, które jeszcze Pan Prezydent będąc starostą zawarł z innym prezydentem. Rzecz poszła o salę gimnastyczną I LO. Na oczach bolesławian, Pan Prezydent niczym Rejtan darł z siebie szaty, „aby dzieci mogły ćwiczyć”. Jego działania graniczące z histerią, mają chyba na celu jedynie udowodnienie, że poza nim, reszta bolesławian to idioci, którzy wierzą w słowa Pana Prezydenta jak w Biblię. Bo tu właśnie zaczyna się prezydencka, (a jak się za chwilę okaże nie tylko prezydencka) paranoja.

Na mocy porozumienia z 2000 roku, Starostwo udostępniło miastu bezpłatnie salę sportową I LO. Porozumienie zawarte było na czas nieoznaczony, a to oznacza, że każda ze stron może wymówić porozumienie w dowolnym terminie z zachowaniem trzymiesięcznego terminu wypowiedzenia. I tak się stało. Nie rozumiem, więc histerii Pana Prezydenta. Wszak on bardzo rzadko dotrzymuje umów, szczególnie tych zawartych po gentelmeńsku, czyli ustnie.

Chyba, że świadczy to już o paranoi politycznej rzeczonego i jego swoistej, dziwnej filozofii życiowej rodem z Afryki: Jak Kali ukraść to być dobrze, a jak ukraść Kalemu, to być źle. Pan Prezydent nie wspomina, bowiem, że łupi ledwo przędzący szpital podatkiem od nieruchomości w pełnej wysokości. Pan Prezydent nie pamięta już, jak sam był starostą to grzmiał, że pomieszczenia wieżowca UM powinny być bezpłatnie udostępnione Starostwu. Za to rwać szaty i medialnie robić z ludzi idiotów potrafi perfekcyjnie. Szkoda, że Pan Prezydent nie przyjdzie na licealne lekcje W-F i nie zobaczy jak 5 klas (słownie: pięć), ćwiczy na jednej sali jednocześnie. To jest w porządku? Żal mi tylko pana Małkowskiego, który jako dyrektor ogólniaka dopuścił do takiej sytuacji, a jako Przewodniczący Rady Miasta, za wiele mówić nie powinien. Może zamiast wydatkować niektóre zbędne koszty miejskie, warto spełnić przedwyborczą obietnicę i wybudować jeszcze jedną salę sportową. Środowiska sportowe mówią o tym, już, od co najmniej 5 lat. A może warto sobie przypomnieć, że radni mają również prawo inicjatywy uchwałodawczej. Winnym za zaistniałą sytuację jest tylko Piotr Roman, który swoją beznadziejną polityką doprowadził do takiego stanu rzeczy. Jest to zwykła polityka krętactw i mataczenia.

Nic, więc dziwnego, że następny polityk, który z Panem Prezydentem pracował cztery lata zaczyna podobne matactwa. Szkoda tylko, że mataczy i oszukuje ubiegając się o poselski mandat. Nie tak dawno na wszystkich słupach ogłoszeniowych pojawiło się obwieszczenie, że w każdy czwartek kandydat na posła Cezary Przybylski zaprasza wszystkich bolesławian do dyskusji o swoim programie wyborczym. Spotkania odbywają się w budynku starostwa. Panu wicestaroście wolno tam wchodzić. Zapomniał o przepisach prawa mówiących, że w budynkach urzędów zakazane jest prowadzenie kampanii. Starosta jak najbardziej jednak pamiętał i przypomniał o tym zapominalskiemu kandydatowi.

Ten jednak znalazł sposób na wyjście z opresji. Właściwie to stawiam orzechy przeciw kasztanom, że pomógł mu w tym pan wiceprezydent, jako honorowy prezes Bolesławieckiego Towarzystwa Gospodarczego. Po przypomnieniu o zakazie, nagle, salę bezpłatnie zarezerwowało w tych godzinach BTG, zapraszając do dyskusji nad problemami gospodarczymi Bolesławca. Generalnie na pewno nikt się nie kapnie, że tematyka spotkań BTG jest taka sama jak tematyka spotkań Przybylskiego. I oczywiście tego ostatniego, na pewno tam nie było. A już na pewno nie mówiło się na spotkaniu o wznowieniu wydobycia rud miedzi. Dziwię się tylko szanowanemu panu Kazimierzowi Marczewskiemu, że na takie żałosne i żenujące numery przymyka oczy, pozwalając by jego nazwisko było umoczone w takich przekrętach.

Bolesławianie nie są bezmózgowymi idiotami. Bolesławianie kochają swoje miasto i są z niego dumni. Potrafią odróżnić człowieka mądrego i dobrego od ubogiego przekręciarza, którego nie stać na jasną i wyrazistą politykę. Politykę, która jest wolna od paranoi. Może wyciągnąć czas wnioski z tego, że w ostatnich kadencjach nie było posła z naszego miasta. Może lepiej wstydzić się za naszych polityków tu, w Bolesławcu, a nie przed kamerami całej Polski.

Jacek Pietraszkiewicz


Poprzednie felietony:

  • (01.09.2005) Wyborcze rozterki
  • (25.08.2005) Słoma w butach
  • (18.08.2005) Gruszki na wierzbie
  • (11.08.2005) Ładniej nie znaczy lepiej
  • (08.08.2005) Znakomita gmina?
  • REKLAMAMrowka zaprasza