~Pankracy napisał(a): Prawda jest taka, że nie wiadomo.
Własność ma zalety, ale i wady.
Po pierwsze - właściwa cena zakupu. Jeśli uważasz, że kwota 3 tys. za 1m kw. na zad...u w Bolesławcu za stan deweloperski to cena właściwa (godziwa) to uważaj, bo możesz nie zamknąć się ostatecznie w cenie 3,5tys. "na gotowo". Ale jeśli kupisz mieszkanie nowe lub po remoncie za nieduże pieniądze, czyli w dobrym momencie (kryzys i spadek cen lub nadpodaż mieszkań) i dobrym miejscu to zauważ, że masz do czynienia z dwiema zupełnie różnymi sytuacjami.
Po drugie - własność to czynsze, opłaty w spółdzielniach, czy wspólnotach i przede wszystkim remonty - bieżące (pozornie
tylko nieduże kwoty, ale uciążliwe i drażliwe) no i co jakiś czas jakieś grubsze. Rozumiem, że ktoś policzył jakie są średnie koszty odtworzenia metra kw. w okresie 25 lat. Ja nie wiem, ale pewnie spore.
Po trzecie - pewnego rodzaju ograniczenie mobilności.
No i tak naprawdę do czasu spłaty hipoteki choć to Ty jesteś niby właścicielem, to praktycznie jest nim bank. Jesli po 15 latach spłaty coś Ci się przytrafi bank przejmie mieszkanie i sprzeda je za tyle, ile brakuje mu do spłaty reszty kapitału. Niemożliwe? Tak naprawdę rynek kredytów hipotecznych w Polsce rozwinął się jakieś 10 lat temu. Nikt nie wie co się stanie, gdy nasza "zielona wyspa" dostanie czkawki i wpadnie na mieliznę. Pierwsza recesja dopiero pokaże prawdę o sensie kupowania mieszkań na kredyt.
A najem?
Cóż, nie jesteś właścicielem, ale czy nim być musisz? Nie interesują Cię remonty, opłaty, podatki, kryzysy, raty itd. Nie podoba Ci się - wyprowadzasz się i przenosisz w inne miejsce.
Zastanów się, bo tak naprawdę mając hipotekę de facto wynajmujesz mieszkanie przez 25-30 lat od banku ponosząc przy tym wszystkie możliwe ryzyka. Wynajmując od kogoś jesteś od tych ryzyk wolny.
Zdecyduj sam. I licz na to, że pomoże Ci ktoś, kto spłaca hipotekę już od jakiś 20 lat i on ma to w jakikolwiek sposób policzone. Rady typu "płacisz tyle samo, ale jest Twoje" sam przyznasz, że są niewiele warte. Mogę powiedzieć, że zaoszczędzone na remontach pieniądze możesz w młodości wydać na podróże. Za 30 lat będziesz miał jakieś 55-60 lat i albo w końcu spłacone mieszkanie, albo całe mnóstwo wspomnień z podróży.... To moja też niewiele warta porada, ale zawsze jakaś tam.
Cały ten wywód jest ok, ale nie w Bolesławcu :) w którym za wynajęcie 2-pokojowego mieszkania płaci się od 1000 do nawet 1200 zł :) kupując takie same - masz co miesiąc w kieszeni te 2-3 stówki (na podróże ;)) i w tej sytuacji to, że ma się na głowie te remonty itp wcale nie przeszkadza :) a myślisz, że na wynajętym właściciel nie dowali Ci do czynszu za jakieś remonty? poza tym, niepewność, kiedy właścicielowi zmienią się koncepcje i że wylecisz z całym dobytkiem z wynajęcia i znowu musisz się przeprowadzać, jest nieprzeliczalne na żadne pieniądze, i dlatego, jeśli tylko ma się zdolnośćkredytową, to tylko kupno :)
Dopisane 09.02.2015r. o godz. 16:23:
~Pankracy napisał(a):
Po trzecie - pewnego rodzaju ograniczenie mobilności.
No i tak naprawdę do czasu spłaty hipoteki choć to Ty jesteś niby właścicielem, to praktycznie jest nim bank. Jesli po 15 latach spłaty coś Ci się przytrafi bank przejmie mieszkanie i sprzeda je za tyle, ile brakuje mu do spłaty reszty kapitału. Niemożliwe? Tak naprawdę rynek kredytów hipotecznych w Polsce rozwinął się jakieś 10 lat temu. Nikt nie wie co się stanie, gdy nasza "zielona wyspa" dostanie czkawki i wpadnie na mieliznę. Pierwsza recesja dopiero pokaże prawdę o sensie kupowania mieszkań na kredyt.
Jeśli po 15 latach coś Ci stanie, idziesz do banku i renegocjujesz umowę. A co jeśli coś Ci się stanie po 15 latach wynajmowania? Idziesz do właściciela i mówisz, że nie będziesz mu płacił, bo nie masz? Jak myslisz, gdzie wylądujesz? :)