W zaułkach prawdy kryją się wielkie i ciche,
Idą w butach, co dziurawe i liche,
Ścieżkami błotnistych zasad i matematyki jawnej,
Ich metą jednostka o rzeczywistości sprawnej.
Czy są zatem jakieś szanse na tęczę i na słońce
Po burzy, po tej wielkiej burzy
Wzdłuż dolin i wzdłuż wzgórz? Uśmiech krzywej róży
Rozświetla płacz niebieski, skraca gałęzi końce.
W zaułkach prawdy kryją się ciche i wielkie,
Są jak posągi i jak słupy przydrożne,
Wskazują drogę wskazaniem palca na wszelkie
Oczywistości, lecz chwilę to zajmuje.
Zatem dobrze, iż prawda prawdę drugą całuje
W policzek, w czoło i w serca środek złoty.
Schwycone razem w bukiet - każda inaczej smakuje,
Lecz niesie w sobie szansę, że skończą się kłopoty.
kwaśna
Dopisane 22.11.2017r. o godz. 21:51:
zachwycić się życiem
podziwiać trzeba świat
ludne miasta
kolorowe wioski
mieć w sercach miłość
nie tylko miłostki
zachwycić się życiem
zanim czas porozrywa
na strzępy pamięć
zanim nastanie chłód
co piękne
przykryje zamieć
B.T.
Spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 23.11.2017r. o godz. 20:50:
Dobry wieczór:)
hm
dawno nie było...
spokojnego wieczoru Wam życzę
ARS POETICA
Echo z dna serca, nieuchwytne,
Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne!"
Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.
I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.
L.S.
i dobrej nocy:)
Dopisane 25.11.2017r. o godz. 07:55:
Dzień dobry:)
:)
Słońce!
Za długo milczę
Pewnie chcesz
Usłyszeć coś ode mnie
Właściwie wszystko jedno co
Byle słuchało się przyjemnie
Po co wspominać
Padał deszcz
A ty wybiegłaś ku mnie
Po co powtarzać
Sama to wiesz
A ja rozumiem
Nie będę pytał cię o zdrowie
Ani czy drażni cię
Ta plucha
Bo to, co właśnie teraz powiem
To bardzo ważne
Słuchaj:
Małe jasne - to jest piwo
Duże jasne - to jest słońce
Mała czarna - to jest kawa
Duża. czarna - to jest noc
Noc odchodzi, słońce wschodzi
Chyba nam go nie ubyło
Mała miłość - to nic nie jest
Duża miłość - to jest miłość
Łatwo się zgubić
Wielki świat
I tyle rzeczy na nim
I nie jest wszystko jedno co
Mówią do siebie zakochani
Co jest coś warte, a
Co kłamie
Bez tego miłość
Bywa krucha
Więc proszę, naucz się na pamięć
To takie proste
Słuchaj:
Małe jasne - to jest piwo...
Duże jasne - to jest słońce
Mała czarna - to jest kawa
Duża czarna - to jest noc
Noc odchodzi, słońce wschodzi
Chyba nam go nie ubyło
Mała miłość - to nic nie jest
Duża miłość - to jest miłość
~~Grzegorz napisał(a): Gdzie w bólu zrobię sobie tatuaz
dobry wieczór
Grzesiu hmm
jakby to powiedzieć
no dobra walne prosto z mostu
masochistą jesteś?
Dopisane 25.11.2017r. o godz. 21:32:
A gdybym tak
przez kilka chwil
motylem stać się mogła
wysoko w górę unieść się
by w słońcu skrzydła ogrzać
na łące pachnącej wieloma kwiatami
ten jeden swój odnaleźć
przysiąść bym mogła
na miękkim jego płatku
zapachem nadziei
bym się karmiła
jak pięknie by było
przez jedną chwilkę
stać się motylem
otulona nadzieją
echem natchnienia
przenieść się w marzenia
zostać na dłużej
radosną chwilą zapomnienia..
zebra
Dopisane 25.11.2017r. o godz. 21:57:
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 26.11.2017r. o godz. 08:30:
Dzień dobry:
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Czerwony zegar
Biją śpiesznie zegary
terczą, tętnią i kują,
w progu życia warują,
siekąc czasu obszary.
Tną godziny w pstre chwile,
a chwile w okamgnienia,
miłość w śmiech się przemienia,
a poczwarki w motyle.
Biją śpiesznie zegary -
i z tej, i z tamtej strony,
zegar złocisty, stary,
brązowy i czerwony.
W tym czerwonym zegarze
o nie milknącym gwarze
mieszka kukułka złota,
która w każdej godzinie
wypada, skrzydłem miota,
po czym kuka żałośnie,
obraca się i ginie,
jak w wydrążonej sośnie,
Kiedyś, gdy zegar stanie
i ucichnie tykanie -
kukułka zeń wyskoczy
kukać szalenie
poleci ku zboczy,
gdzie się kłębią zielenie,
poleci w modrą trawę
na czerwoną murawę! --
bycie poprawnym to bycie niewolnikiem
niepoprawność to nie zły ton
to dobry wybór
Udanego dnia Wam życzę:)
Dopisane 26.11.2017r. o godz. 20:57:
Dobry wieczór:)
Żywioły
Władysław Broniewski
Czego żąda ode mnie świat ten,
mrokiem milczeń tonący w wiekach,
kiedy idę i płonę światłem
nieulękłej myśli człowieka?
Z ogniem gromu, skwarem i mrozem,
z nawałnicą, z podziemnym dreszczem,
z żywiołami walczy mój rozum,
zbrojny w miarę swą: czas i przestrzeń.
Osaczają mnie piaski pustyń,
wody prąd straszliwym zalewem,
wyją wichry po stepie pustym.
Wichrom, wodom, pustyniom śpiewam!
Śpiewam radość człowieczej mocy,
kiedy tworzy, kiedy wyzwala,
kiedy dumnie światu wśród nocy
prometejskie ognie zapala.
Trzeba iść i budować miasta,
bo dla żywych odwrotu nie ma,
bo za nami śmiercią narasta
wieczność ślepa, noc głuchoniema.
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 27.11.2017r. o godz. 21:23:
Dobry wieczór:)
oj zaspałam.............to nic
nigdy nie jest za ''wcześnie'':)
coś Wam powiem w wielkiej tajemnicy...
lalala hahaha:)
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 28.11.2017r. o godz. 17:52:
Dobry wieczór:)
wczoraj czas mi umknął ale dziś nie
czy czas jest bez znaczenia? hmm
dziś wiem że nie:)
Czas
T.G.
Kiedy po włosach kręte płomyki wiją się pośpieszne
i iskra wzrok wypala, czoło w sieć zamienia,
twe ręce przeorane ogromnym powietrzem
kulistym bardzo - drżą.
Za oknem jak krawędzią dwu odmiennych światów
jest ciemna pogoń planet, milczenie kamienia
i niebo dymiąc głucho płynie cieniem statku,
pod którym wieją skrzydła żegnających rąk.
A światy są ogniste i oczom dostępne.
Nie chwila staje w ogniu, lecz horyzont ziemski:
na morzach drobnych fala ociera się z lękiem
o brzegi nagich piasków, na których jak kreski
powstają ciężkie dymy i błysk się wyzwala.
Tam domy drżą dziecinne w ogrodach zniszczenia
i pocisk szlak wyznacza, a za nim jak palma
upada gałąź ognia na miasto z kamienia.
Ten obszar pełen głosów to ojczyzna ludzka
i nad nią jest granica z księżyca i chmur.
Rozwarte chodzą gwiazdy, powietrze jak z piór
pod niebem danym ustom jak niebieskie płuca
granice, co z obłoków dokładnie wypełnia
i kraj zaludnia chłodny farbami marzenia.
I chociaż bije ziemia skalista i srebrna
pod tobą jest ojczyzna z drżącego płomienia.
Bo wieją długie trawy i przy każdej drodze
stanęło lekkie drzewo za kamieniem białym
i widzisz prędki pyszczek myszy w polnej norce,
i księżyce stalowe twarde zboża kładą;
więc jeszcze: tutaj anioł oczyścił sandały
i miecz na wadze złożył, i dotknął cię światłem,
że jesteś pełen blasku, w ciało ledwie wierzysz
i z trwogą słuchasz dźwięków okrutnych, mosiężnych.
I do kwiatu powiadasz w pieszczotliwej mowie:
mój bracie. Wciąż ojczyzna wspomnieniem porasta
i wracasz znów nad rzekę, gdzie jak mały chłopiec
do ręki piasek bierzesz i w zwierciadło miasta
na fali niespokojnej jak w szybę się patrzysz.
Lecz nie widzisz tam wiele: kilka ogni stoi
milczących pośród domów, a na wodzie płaskich
i łuna trąca falę, rzeźbi w drzewne słoje.
I idziesz coraz głębiej, i wciąż cię zachwyca
twa własność niepodzielna, zaprzedana stopom
i nie wiesz, jak w tej chwili nad ziemią ci obcą
krzyknęły usta armat, człowiek dłoń położył,
a inny człowiek upadł; pod światłem księżyca
zalśniły w drzewach bronie, zahuczały wozy,
nad miastem ogień zawisł jak kometa długa
i niebem rzucał gęstym na gwałtownych łukach.
I trwoży cię dźwięk ostry i tulisz powietrze
w powiekach, aby obraz zatrzymać na zawsze,
gdy szedłeś obok matki tym znajomym miastem
i pięści małe niosłeś już wtedy bezbronne,
i lękasz się, gdy mówią, że gorzka jest przestrzeń,
po której dzisiaj stąpasz, a myślisz wciąż: promień.
I jeszcze nie dostrzegasz, kiedy brzegiem krążysz,
jak trudna jest ta ziemia wysoka do łokci
smugami ciężkich kłosów wezbranych jak nurt.
Po czole spada światło słoneczne i w pocie
wypręża zgrzebny człowiek swe mięśnie jak orzech
nakryty posągami falujących chmur.
Więc trwożysz się daremnie, powracasz nieustannie
przez głos krzywdzonych rzeczy i przez człowieka krzyk
do miejsca wiecznej ciszy, co w tobie ma posłanie
i nigdzie więcej nie ma. Uderza w twardy brzeg
raniona w piersi woda odbiciem twojej ziemi,
o której myślisz: promień, nie krew i głaz, i pot -
znów słuchasz: skrzypi fala i ciągnie nad ciemnymi
drzewami długim sznurem gwiaździsty zwarty lot.
Dopisane 28.11.2017r. o godz. 21:21:
"...znów słuchasz... ''
Oczu słuchaj
Oczu słuchaj nie ust, oczy cię nie skłamią,
Słowa z ust płynące, giną gdzieś najczęściej,
Ustami mówi rozum, usta słowo złamią,
A przez oczy przemawia uczucie i serce.
Nie słuchaj więc obietnic, składanych pochopnie,
W chwili uniesienia wzruszeniem pijanych,
Bo jak czar przeminie, znikną bezpowrotnie,
Utopione w morzu nocy przepłakanych.
Nie słuchaj o motylkach na pachnącej łące,
Nie ufaj pozorom, tylko patrz uważnie,
Aż zobaczysz słowa, wprost z serca płynące
W jego oczach szczerych, patrzących rozważnie.
Wtedy twoje serce do niego odpowie
I jak on w twych oczach wiadomość odczyta,
Poczujesz na twarzy wiatru ciepły powiew,
Wiatru, co się zrywa, gdy miłość rozkwita.
autor
zapowiadacz-nocy
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 29.11.2017r. o godz. 20:55:
Dobry wieczór:)
:)
Dopisane 29.11.2017r. o godz. 21:58:
:)
I cóż osiągasz...
To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące...Paolo Coelho
.
…nie to, co osiągasz, ale to, co przezwycięża niemoc…to siła na dziś i jutro, to wsparcie dla innych…
I cóż osiągasz przez lat tak wiele,
dom i rodzinę, blizny na ciele,
szukasz tak w trudzie własnej przestrzeni,
ścigasz się z losem, może coś zmieni.
Już od dzieciństwa pniesz się pod górę,
chcesz bardzo szybko poznać naturę,
w taktach muzyki i skoków w klasy,
wzmacniasz swe ciało dla piękna masy.
Potem radośnie szkoła witała,
samych mądrali kształcić by chciała,
coś z nocnych wkuwań jednak zostało,
kiełki puściło, owoc wydało.
Lata młodości szumiały pięknie,
splatały w warkocz ścieżki codziennie,
w nich była miłość, budowa gniazda,
dobra i złego po brzegach jazda.
I tak dziesiątki w półwiecze przeszły,
strojne i chciwe by dzień był lepszy,
wciąż się do góry same wznosiły,
miały podpory, choć świat kąśliwy.
Lata mijały, ległeś wiekowi
i dalsze życie zdałeś ZUS-owi.
o swe przetrwanie czoło postawiaj,
wciąż jesteś silny, radości sprawiaj.
I nie narzekaj, zacznij się cenić,
choć tyś emeryt, nie czas się lenić,
świat wokół ciebie stoi otwarty,
poczuj swą wolność, nie bądź uparty.
Jest możliwości przecież tak wiele,
spełnić dziś możesz swych marzeń cele,
usłysz wołanie o pomoc innych,
ponieś nadzieję, udziel rad cennych.
Wspominaj swoje lata bytności,
te od przedszkola aż do starości,
ciąg ich w pamięci niechaj pulsuje.
Wszystko co cenne, drogo kosztuje!
...po retuszu...
...wielkie umysły mają cele, inni tylko życzenia…
„Zacznij tam gdzie jesteś, użyj tego co masz, zrób co możesz.” – Arthur Ashe
dobranoc:)
Dopisane 01.12.2017r. o godz. 20:36:
Dobry wieczór:)
Henryk Zbierzchowski
Impresye
O zmierzchu
Gdy mrok się szary do mej izby wtoczy,
Po kątach wizye wyprawiając zdradne,
Głowę skroniami na poduszki kładnę,
Zamykam mocno powiekami oczy.
Lecz próżno chciałbym, ciszą kołysany,
Wsiąknąć bez czucia w te mroki i cienie;
Z godziną zmierzchu zaczął swe istnienie
Jakiś świat drugi, tajemny, nieznany…
W powiekach, lekko pod naciskiem drżących
Dostrzegam przestrzeń głęboką i czarną,
W której się zwolna kołyszą i garną
Tysiące kropek złotych i świecących.
Jedna za drugą w szereg się układa,
A potem w przestrzeń na krawędziach siną
Zwolna całemi gromadami płyną,
Jakgdyby ptactwa wędrownego stada.
Czasem, gdy szereg przypłynie ostatni,
Znów czarna mroków zamyka się ściana,
I tylko jedna gwiazda zapomniana
Przemknie z pośpiechem do gromady bratniej.
Może to płyną owe gwiazdy święte,
Które duch Boży rozpalił nam w duszy,
A noc wieczysta blask ich cudny głuszy,
Że gasną dla nas obce, niepojęte?
Może to płyną łzy niewypłakane,
W nocach bezsennych i długich poczęte,
I nasze dole tułacze, przeklęte,
Na wieczną drogę i na ból posłane?
Może to bóstwo zsyła nam przestrogę,
Że, gdy z wieczności głuche padnie słowo,
To trzeba z dumnie podniesioną głową
Zawsze gotowym być na długą drogę?
Napróżno chciałbym, ciszą kołysany,
Wsiąknąć bez czucia w te mroki i cienie;
Z godziną zmierzchu zaczął swe istnienie
Jakiś świat drugi, tajemny, nieznany…
Dopisane 01.12.2017r. o godz. 21:38:
:)
Dopisane 01.12.2017r. o godz. 22:04:
;)
Rada małpa, że się śmieli,
Kiedy mogła udać człeka,
Widząc panią raz w kąpieli,
Wlazła po stół – cicho czeka.
Pani wyszła, drzwi zamknęła
Małpa figlarz – nuż do dzieła!
Wziąwszy pański czepek ranny,
Prześcieradło
i zwierciadło –
Szust do wanny!
Dalej kurki kręcić żwawo!
W lewo, w prawo,
Z dołu, z góry,
Aż się ukrop puścił z rury.
Ciepło – miło – niebo – raj!
Małpa myśli: „W to mi graj!”
Hejże! Kozły, nurki, zwroty,
Figle, psoty,
Aż się wody pod nią mącą!
Ale ciepła coś za wiele…
Trochę nadto… Ba, gorąco!…
Fraszka! Małpa nie cielę,
Sobie poradzi:
Skąd ukrop ciecze,
Tam palec wsadzi.
„Aj, gwałtu! Piecze!”
Nie ma co czekać,
Trzeba uciekać!
Małpa w nogi,
Ukrop za nią – tuż, tuż w tropy,
Aż pod progi.
To nie żarty – parzy stopy…
Dalej w okno!… Brzęk! – Uciekła!
Że tylko palce popiekła,
Nader szczęśliwa.
Tak to zwykle małpom bywa.
Małpa w kąpieli
Aleksander Fredro
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 02.12.2017r. o godz. 08:11:
Dzień dobry:)
mało go jest..........ale jest
śnieg
Kiedy pada śnieg
Kiedy pada śnieg świat jest taki cichy
zasypane ścieżki już się tak nie wiją
mróz na szybach rzeźbi kwiatowe kielichy,
z których czysty zachwyt oczy moje piją
Okowy lodowe jak ciężkie kajdany
w pułapce zimowej zamknięte jeziora
zamiecią bielone lasów nagie ściany
posiniałe cieniem mroźnego wieczora
Klawiatury sopli na rynnach wiszacej
w dni pogodne słońce z czułością dotyka
złotych iskier w soplach gra świetlisty koncert
aż do zmierzchu, który ,,fortepian" zamyka
Przykryte pierzyną głębokiego śniegu
w śnie spokojnym trwają lasy i polany
milczy rzeka skuta, zatrzymana w biegu
tylko wiatru huczą donośnie organy
Może już niedługo spłynie zima w morze
rzeki runą wodą, kra się znów wypiętrzy
ale dzisiaj jeszcze o zimowej porze
czas jest na pisanie oszronionych wierszy
Za nim przyjdzie odwilż i lód wreszcie pęknie
ten zimowy spokój jest nam wszystkim dany
jeszcze kilka nocy będzie mroźnie, pięknie
a potem już wiośnie wiersze nasze damy
autor
MikaRouz
małe radości...Dobrego dnia Wam życzę:)
Dopisane 02.12.2017r. o godz. 20:52:
Dobry wieczór:)
:)
Dopisane 02.12.2017r. o godz. 20:54:
Patrzę tu, patrzę tam -
jak się księżyc myje w ciepłych wodach,
niby w strumieniu pod lasem
Cyganeczka młoda.
Cóż to się dzieje
Wszystko się chwieje.
To świat się śmieje."
Dopisane 02.12.2017r. o godz. 21:30:
przysłowie cygańskie
muszę sobie zakodować hahaha
''Utnij sobie język, zanim język utnie ci głowę.''
Spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 03.12.2017r. o godz. 08:18:
Dzień dobry:)
:) udanego Wam dnia życzę:)
Dopisane 03.12.2017r. o godz. 20:29:
Dobry wieczór:)
Dopisane 03.12.2017r. o godz. 21:36:
Josif Brodski
*** [Gwiazda czy asteroid]
Gwiazda czy asteroid
Spadając przez mrok nieba
Na ostrość wzrok nastroi
I zamglić mu się nie da
Spójrz na ów świat z tej strony
Chociaż spojrzenia nie wart
Tam początki i końce giną z oczu z pamięci
Zmarli kryją się w grobach
W łonach ledwie poczęci
Ptaki nie tak
Lecz któż ptakom uwagę poświęci
Tam bujny bez w ogródku
Pachnie w wiosennym stylu
Piwiarnie oblężone
Spragnionych jest aż tylu
Tam ci co są na czele
Są tacy jak ci z tyłu
Gwiazda czy asteroid
Spadając przez mrok nieba
Na ostrość wzrok nastroi
I zamglić mu się nie da
Spójrz na ów świat z tej strony
Chociaż spojrzenia nie wart
Tam smucą się zapałki
W pochmurny dzień moknące
Tam po pytaniu „kto tam?”
Słychać szampański koncept: „Swój”
Ryba w wodzie ma kolor puszki konserw
Tam miasta stają słupka
Zorza ma kolor rzeźni
Fabryki grzmią i dymią
Niby żelazne rzeźby
Niepotrzebne nikomu
Pijanym ani trzeźwym
Gwiazda czy asteroid
Spadając przez mrok nieba
Na ostrość wzrok nastroi
I zamglić mu się nie da
Spójrz na ów świat z tej strony
Chociaż spojrzenia nie wart
Tam na sztandarze sierp z młotem
Miłośnie spleciony
Lecz w ścianę gwóźdź nie wbity
A ogród nie plewiony
Wielki plan zawalony
Szkoda na to śledziony
Nieznana tam maszkara
Zagadka mgła
Niepewna okolica się stara być
Typowa i zgrzebna
W modzie tam barwa szara
Kolor czasu i drewna
Gwiazda czy asteroid
Spadając przez mrok nieba
Na ostrość wzrok nastroi
I zamglić mu się nie da
Spójrz na ów świat z tej strony
Chociaż spojrzenia nie wart
Skrzyp pióro mój kosturze
Prowadź mnie po świecie
Koła naszej epoki
Buksując w złożach śmieci
Nie dogonią nas bosych
Więc nie ma się co spieszyć
I nie mam o czym gadać
Ni z Grekiem ni z Waregiem
Nie wiem jaka ziemia
Będzie mi wiecznym noclegiem
Skrzyp pióro
Skrzyp uparcie
Wędrując kartek śniegiem
tłum. Stanisław Barańczak
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 04.12.2017r. o godz. 20:59:
Dobry wieczór:)
Dopisane 04.12.2017r. o godz. 21:27:
:)
yestem
pływaniec
bełkot mantr bezmyślnie powtarzanych
choroba sieroca chciwców wybranych
ale oni rzeczywiście nie mają ojca
obrzędy rytuały koraliki paciorki
dziesiątki zdrowasiek
a wzrok wbity w kreacje sąsiadek
infantylne teksty śpiewane przez staruszki
powtórzenia powtórzenia
klękanie do słońca do księżyca
do lampki w tabernakulum
a gdzie tajemnice?
gdzie refleksja?
gdzie rozmowa?
a może tylko ślepy jestem?
znajoma na basenie zapytała
dlaczego tak pływam w kółko
tłukę kilometry na basenie
przecież to nudne i całkiem bez sensu
a ja w wodzie jakoś jaśniej myślę
o rzeczach niecodziennych
o błędach i planach
o ludziach wspaniałych
i o tych spod ciemnej gwiazdy
o kimś wyjątkowym
i o własnych ograniczeniach
to taka moja rozmowa ze sobą i nie tylko
czy nic i nikt jej nie zakłóca?
oczywiście że tak
omijam kudłatego faceta
który przyszedł pooglądać laski
wyprzedzam dziewczynę
której figlarny loczek
wyszedł nie spod czepka
złoszczę wytatuowanego mięśniaka
który spuchł po jednej długości
a ja nadal pływam
ale udaje mi się złapać rytm
rytm przy którym mogę myśleć
może ciało potrzebuje zajęcia
by mózg mógł utonąć w myślach
by mógł porozmawiać bez słów
nie tylko ze sobą
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 05.12.2017r. o godz. 19:41:
Dobry wieczór:)
Oczy zwierciadłem duszy
W oczach wyczytasz wszystko
Każdą zmianę nastroju
Wzrokiem zapalisz ognisko
Wzrokiem ruszysz do boju
Oczy zwierciadłem wnętrza
Chociażby chciały nie skłamią
Spojrzeniem wnikając do serca
Ogrzeją go lub poranią
W oczach wszystko zobaczysz
Niczego skryć nie są w stanie
Od bezdennej rozpaczy
Po miłości oddanie
autor
suzzi
Dopisane 05.12.2017r. o godz. 20:40:
PRZYCHODZÄ DO WAS
(me jawjom ki tume)
Nie przyszĹam do was, byĹcie jeĹÄ mi dali.
PrzychodzÄ, byĹcie chcieli mi uwierzyÄ.
Nie przyszĹam do was po wasze pieniÄ Ĺźki.
PrzychodzÄ, byĹcie rozdali je wszystkim.
PrzychodzÄ do was z podartych namiotów,
wiatr je poszarpaĹ i zabraĹa woda.
ProszÄ was wszystkich, proszÄ starych ludzi
i maĹe dzieci, i piÄkne dziewczyny,
zbudujcie domy srebrne jak namioty,
co w lesie stojÄ pobielane mrozem!
Nie przyszĹam do was po wasze pieniÄ Ĺźki.
PrzychodzÄ, byĹcie wszystkich przyjÄ Ä chcieli,
ĹźebyĹcie czarnej nocy nie czynili,
w biaĹy dzieĹ.
1953
Papusza:)
Dopisane 05.12.2017r. o godz. 20:53:
ZIMA BIAĹA NASTAĹA
(jaweĹ wend parĹori)
Zima biaĹa nastaĹa,
spadĹ Ĺnieg jak wielka mszysta poduszka.
UbraĹ wszystkie jodĹy zielone,
gaĹÄzie im poprzyginaĹ.
KoĹ rozrzuca Ĺnieg czterema podkowami
i serce siÄ schyla
jak zielonej jodeĹki gaĹÄzie.
W krzyku przycupnÄĹa sowa,
pod jodĹÄ ptaki –
jak namiot osĹania je Ĺnieg.
Las stoi jak mÄdrzec,
nie Ĺpiewa pieĹni z wiatrami.
Ogniki jak gwiazdy mrozu
odbija w Ĺşrenicach.
DziĹ ptak w zaroĹlach Ĺpi
pod Ĺniegiem,
Jak kiedyĹ biedne CyganiÄ tko,
co dziĹ znalazĹo ciepĹy dom.
Przyfruwa pod okno biedny ptak,
zmarzniÄty – chleba prosi.
Ach, to mój leĹny braciszek!
Razem wyroĹliĹmy w czarnym lesie.
Dam mu dobrego chleba,
dam mu jak najwiÄcej.
ChodĹş tutaj do mnie, ja do ciebie przyjdÄ,
ptaku biedniusieĹki!
Poprosimy Boga oboje,
Ĺźeby wielkie sĹoĹce nadeszĹo,
bo teraz wielki Ĺnieg
jak puszysta poduszka.
Ptaku mój, ktoĹ dla ciebie zrobiĹ
ciepĹy domek,
ĹźebyĹ nie marzĹ pod krzakiem,
w Ĺniegach wielkich,
gdzie nie miaĹeĹ
dobrych snów.
1953
cudowne:)
Dopisane 05.12.2017r. o godz. 21:34:
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 08.12.2017r. o godz. 21:45:
sadwaters napisał(a): Optymizm to podstawa.
Kto wie, co wydarzy się jutro? :)
to prawda:)
kto wie?
''- Cyganka zejszła z wozu na drogę i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba suchego ugryzła, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami jechał człowiek po świecie. Czasem tylko coś pomieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca. To wszystko nie można wydrężyć ze serca. Ale kto to zrozumi? Może tylko ci, co lubią przyrodę, świat, stare dawne życie przepamiętują w sobie.''
jestem zauroczona hahaha:)
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wan życzę
Dopisane 09.12.2017r. o godz. 21:43:
Dobry wieczór:)
W lesie wyrosłam jak złoty krzak,
w cygańskim namiocie zrodzona,
do borowika podobna.
Jak własne serce kocham ogień.
Wiatry wielkie i małe
wykołysały Cyganeczkę
i w świat pognały ją daleko...
Deszcze łzy mi obmywały,
słońce, mój ojciec cygański, złoty,
ogrzewało mnie
i pięknie opaliło mi serce.
Z modrego zdroju nie czerpałam sił,
tylko przemyłam oczy...
Niedźwiedź po lasach się włóczy
jak srebrny księżyc,
wilk boi się ognia,
nie ugryzie Cyganów.
[…] Oj, jak pięknie przy namiocie,
śpiewa sobie dziewczyna,
płonie wielkie ognisko!
Oj, jak pięknie, ludzie, z daleka
wielkanocnych pieśni ptaków słuchać,
kwilenia dzieci, i tańca, i śpiewania
chłopaków i dziewczyn.
[…] Oj, jak pięknie szumi nam las -
to on mi śpiewa piosenki.
Oj, jak pięknie odpływają rzeki,
to one mi serce cieszą.
Jak pięknie wpatrzeć się w toń rzeki
i powiedzieć jej wszystko.
Bo nikt mnie nie zrozumie,
tylko lasy i wody.
To, co tu opowiadam,
wszystko, wszystko już dawno minęło
i wszystko, wszystko ze sobą wzięło -
i moje lata młode."
PAPUSZA
''Ja swego narodu cygańskiego nie zdradziłam ani na szubienicę nie wydałam - napisała w liście do Ficowskiego w 1952 r. - Bo każdy wie o tym, że kury kradli i wróżyli, i tak dalej, wie, z czego żyli i czemu jeździł po świecie ten ciemny, a mądry naród. (...). Powiedzą, że Papusza dziuklory (suka). A może kiedyś w świecie zrozumieją, że ja nic złego nie zrobiłam, i nikomu nie zrobiłam krzywdy, i nie staram się o to."
zdumiewające
Duzz napisał(a): Dużo pięknych tekstów... łza się w oku zakręciła...
To prawda, można się wzruszyć.
Dopisane 10.12.2017r. o godz. 08:43:
Znaleźć bliźniacze serce to przwdziwe szczęście:).
Udanego dnia Wam życzę:)
Dopisane 10.12.2017r. o godz. 21:35:
o księżycu.....
Znudziły go ciągłe
miłosne wyznania,
więc wypiął swą pełnię
i błyszczał do rana.
M.P.
hahaha:)
Spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 11.12.2017r. o godz. 20:27:
Dobry wieczór:)
...lepiej niech się tak nie wypina bo
pytasz: jak duży jest księżyc, tak naprawdę?
pierwszy grudnia. śnieg spadł prawie na czas.
temperatura na zewnątrz nie różni się niczym
od tej, którą moje ciało ma od lat. mija
dwudziesta druga godzina dnia, dworzec pustoszeje.
za chwilę nie będzie tu nikogo, jeśli pominiemy
mnie i sprzątaczkę. paszła, won! — krzyczy
i trudno to pomylić z zaproszeniem na wódkę.
obok dworca jest most. patrzę w gasnące
światła pociągów i zastanawiam się, jakby to było,
gdybyś uciekał jednym z nich. kiedy odpalam papierosa,
ciągle trzęsą mi się ręce.
od strony miasta nadciąga grupa pijanych studentów.
zachrypnięte gardła wykrzykują Katiuszę. jest coś
niedobrego w tym, jak patrzę mężczyznom w twarz.
zima — mówi jeden i spluwa mi pod nogi.
jeszcze wczoraj (świat widziany z góry to tylko ciąg
wydarzeń) miałam uciekać, być oddalającym się światłem,
punktem, który ciągle przesuwa się po mapie.
otwieram oczy i wyciągam do góry dłoń.
z odpowiedniej perspektywy księżyc nie jest większy
od twojego kciuka.
J.K.
:)
Dopisane 11.12.2017r. o godz. 21:43:
lalala:)
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 12.12.2017r. o godz. 19:16:
Dobry wieczór:)
Kiedy brakuje powodów do smiechu warto powspominać.......
dziś przypomniałam sobie historię z czasów gdy miałam naście lat, tak tak:) kiedyś miałam naście lat hahaha:)
.....kongres odbywał się w Warszawie w hotelu Mariot. Mocno znużone wielogodzinnym wykładem wymknęłyśmy się do holu.Piętro niżej była urocza kawiarnia.Kawa.....tego nam trzeba było.Usiadłyśmy, podeszła kelnerka, podała kartę.Zgodne byłyśmy co do jednego, że stać nas tylko na espresso i pączka.
Pani kelnerka przyniosła trzy tacki .Na każdej była filiżanka napełniona aromatyczną kawą, pączek zapakowany w papierową foremkę i literatka z wodą.Wypiłyśmy kawę przegryzajac pączkiem oswobodzonym z papieru(łatwiej się go jadło trzymając w pacach).Na tacy została literatka z wodą i serwetka.Tylko chwila namysłu. Palce kleiły się od pączków.Zamoczyłyśmy ''słodkie''łapki w wodzie zmywając cukier i osuszyłyśmy je serwetkami.Na sali zapanowało dziwne poruszenie.Jakieś ''kasłanie'' i cichot,Wtedy nie wiedziałyśmy że to my jesteśmy powodem tego poruszenia,a właściwie to co zrobiłyśmy...
już wiem do czego służy literatka z wodą gdy podają espresso
ale tamta niewiedza sprawiła że z tej sytuacji dziś uśmiałam się do łez:)
mam nadzieje ze i Was troche rozbawiłam w tym ''mało radosnym czasie''.
:)
Dopisane 12.12.2017r. o godz. 20:43:
:)
Dopisane 12.12.2017r. o godz. 21:27:
Jan Twardowski
Poczekaj
Nie wierzysz --- mówiła Miłość
w to że nawet z dyplomem zgłupiejesz
że zanudzisz talentem
że z dwojga złego można wybrać trzecie
w życie bez pieniędzy
w to że przepiórka żyje pojedynczo
w zdartą korę czeremchy co pachnie migdałem
w zmarłą co żywa pojawia się we śnie
w modnej nowej spódnicy i rozciętej z boku
w najlepsze w najgorsze
w każdego łosia co ma żonę klępę
w dziewczynkę z zapałkami
w niebo i piekło
w diabła i Pana Boga
w mieszkanie za rok
Poczekaj jak Cię rąbnę
to we wszystko uwierzysz;)
Spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 14.12.2017r. o godz. 20:56:
Dobry wieczór:)
nie czekać na cud tylko Go dostrzec jest cudem:)
Wisława Szymborska
Jarmark Cudów
Cud pospolity:
do, że dzieje się wiele cudów pospolitych.
Cud zwykły:
w ciszy nocnej szczekanie niewidzialnych
psów.
Cud jeden z wielu:
chmurka zwiewna i mała,
potrafi zasłonić duży księżyc.
Kilka cudów w jednym:
olcha w wodzie odbita
, że odwrócona ze strony lewej na prawą,
to, że taki tam rośnie w
nieskończoność,
ale woda jest płytka.
Cud na dobre:
umiarkowane, słabe i umiarkowane,
w czasie burz.
Cud perwszy lelpszy:
krowy są krowami.
Drugi nie gorzy:
ten nie smutny
z tej samej nie innej pestki.
Cud bez czarnego fraka i cylindra:
rozfruwające się białe gołębie.
Cud, nie bo jak nazwać: świeci
dziś wzeszło o temperaturę czternaście
a zajdzie o dwudziestej zero jeden.
Cud, które nie tak dziwi, powinien:
palców u dłoni wprawdzie mniej niż sześć,
za więcej niż cztery.
Cud, tylko się rozejrzeć: wszechobecny
świat.
Cud dodatkowy, jak dodatkowe wszystko:
co nie do pomyślenia
jest do pomyślenia.
Dopisane 15.12.2017r. o godz. 19:48:
Dobry wieczór:)
Dzisiaj byłam na jasełkach.Dzieci były cudowne:)
Kształtowanie osobowości to niesamowita odpowiedzialność.
:)
Dopisane 15.12.2017r. o godz. 20:58:
Paweł Sz
Wiersz z poświatą w tle
Nie jestem Poświatowską. Nie sklejam wspomnień
liniami papilarnymi. W tym przypadku
moje mięśnie i skóra zachowują powściągliwość -
ściągają się pod każdym dotykiem, uciekają
spod palców dni.
Emocje (w nich zebrane) rozpieszczane są przez
korzenie drzew sięgających źródeł pustyni.
Biegną wzdłuż ramion błękitnym korytem
aż do paliczków owiniętych cienkim bandażem skóry.
Wykręcają je w słowa – ślamazarne, koślawe
sentencje przetaczają się przez korpus pióra –
nabrzmiałe od choroby zaszytej w aorcie.
Nie. Nie jestem taki sam. Moje płuca rozwiewają
się w dymie papierosów. Usta z każdym
oddechem pękają od nadmiaru języka,
a z oczu wyzierają białe lilie. Dlatego nie.
Nie jestem Poświatowską.
Ale zawsze mógłbym być do niej podobny.
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 16.12.2017r. o godz. 08:37:
Dzień dobry:)
Ziarenka piasku
Ziarenka piasku
Ziarenka piasku skrzetnie liczyla,
jeden, dwa, tysiac, widzial to swiat,
ciagle gubila sie i mylila,
za duzo ziaren, za malo lat.
Zycia nie starczy by je policzyc,
jednego zycia nie starczy jej,
prosila Boga w samotnej ciszy:
„nie daj mi umrzec i ocal mnie“.
Nie chce bogactwa i zadnych blaskow,
chce tylko wiedziec, czy prawda jest,
ze wiecej trosk jest, niz ziaren piasku,
czy to jest klamstwo, czy moze nie.
Jeszcze ja czasem widze na plazy,
jak na kamieniu siedzi i drzy,
o drugim zyciu pewnie wciaz marzy,
liczy na wietrze piasek i lzy.
Czas jest ogromna cicha klepsydra,
rozsypie zycie nam tak jak piach,
potem pozbierac trzeba je szybko,
liczyc marzenia, nie liczyc strat.
Raz, dwa, trzy, cztery, drobne ziarenka,
kamienne troski i kruche sny,
do konca zycia zagadka wielka,
ile tych ziaren, a ile dni...
Niech te słowa będą dla Was motywacją by przystąpić do dialogu a nie wszczynać kolejne waśnie.
W te święta życzę Wam gorąco więcej pogody ducha.Jest ona jak kropla oleju na skrzypiący mechanizm.Wszystko wyciszy. Uciszy wszystko.
Pogody ducha Wam życzę.
[img=1513887019_8hh51s0.jpg]
spokojnego wieczoru i dobrej nocy:)
Dopisane 22.12.2017r. o godz. 07:30:
:)
udanego dnia Wam życzę:)
Dopisane 22.12.2017r. o godz. 20:51:
W oczekiwaniu jutra
I
Są szczęśliwi - co mogą witać jutro świata
Upojeniem rozkoszy, okrzykiem wesela,
Pewni, że przyszłość w dary najświętsze bogata
Anielskim chlebem życia ludy poobdziela.
Lecz my - których dzień każdy do ziemi przygniata
I głębiej w piersi wbija nóż nieprzyjaciela,
Nie możemy z ufnością patrzeć w przyszłe lata
Ni sławić nowej ery piosenką minstrela.
My patrzymy z niewiarą na świetne zdobycze,
O których upojone dziś narody marzą -
I nie spieszymy blaski podziwiać zwodnicze.
Co krwawymi łunami nasze oczy rażą -
Lecz ku przeszłości swojej odwróceni twarzą,
Czekamy - co przyniesie jutro tajemnicze...
II
Dość długo grywaliśmy tu na świata scenie
Rolę Danaid - smutną robotą zajęci,
W bezdenną otchłań lejąc krwi swojej strumienie,
Topiąc w niej wszystkie myśli, uczynki i chęci.
Teraz już nam nie wolno po tak strasznej cenie
Kupować chwili złudzeń, co bezsilnych nęci:
Dziś nam nie wolno rwać się na oślep w płomienie,
By dźwięk imienia ludzkiej przekazać pamięci.
Dziś naszym obowiązkiem trwać w milczeniu głuchem,
Z karnością postawionych na czatach żołnierzy,
Nie zdradzając się żadnym okrzykiem lub ruchem:
Dziś tylko - wolno naprzód posuwać się duchem
I przysposabiać sobie siły zasób świeży,
Zanim nam Bóg obronę przyszłości powierzy!
III
Ciężko trwać tak zgnębionym wśród zwycięzców wrzawy
Gdy teraźniejszość dalej kroczy wciąż wyniosła!
Ciężko nie mieć na ziemi dla ducha podstawy
I patrzeć, jak nas ludzkość o głowę przerosła!
Ciężko w niepewną przyszłość płynąć jak cień krwawy
Na wrzącej fali zdarzeń bez steru i wiosła
Nic nie uronić z skarbca świętości i sławy
I czuwać, by nas rozpacz w odmęt nie uniosła.
Jednak trzeba zagadkę rozwiązać sfinksową,
Zgodzić sprzeczne warunki życia, co z zwaliska
Wschodzi i na dzień jasny przez grób się przeciska.
Trzeba z cieniu i pleśni dobyć myśl dziejową
I ze światem żyjących pojednać na nowo
W imię świtu wolności, co dla wszystkich błyska!
A.A.
:)
Dopisane 22.12.2017r. o godz. 21:18:
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 24.12.2017r. o godz. 07:20:
Dzień dobry:)
Zdrowych i pogodnych Świąt życzę wszystkim zalogowanym i niezalogowanym.
:)
A pro po jakieś rusztowanie na brzuch by się przydało;)
Dopisane 25.12.2017r. o godz. 09:04:
Dzień dobry;)
Idę po chleb dla mamy
Mijam dwie kaczki.
- Całe życie w Garwolinie?
- Dlaczego nie?
Kury
już na grzędzie
dużo piór rozłożyły.
Dorodne.
Chce się życia dorodnego.
Bo jak duch,
to bez niczego.
Dlaczego leci się tak
na tego ducha?
Te pióra niewidzialne?
Ale nim co,
to podfruwać trzeba
na tych.
Miron Białoszewski
Dobrego dnia Wam życzę:)
Dopisane 26.12.2017r. o godz. 08:56:
Dzień dobry:)
a to
dla śpiochów
[img=1514274724_teh99hk.jpg]
tak wyglądało niebo rano:)
Miłego dnia Wam życzę:)
Dopisane 26.12.2017r. o godz. 20:28:
Dobry wieczór
no, zachód nie był już taki ładny
ale był:)
Spacer po zmroku
W noc tak bezchmurną jak ta
Duch staje się, owszem, dziarski;
Precyzja zegara kosmosu
Po całym zamęcie dnia
Imponuje – na swój troszkę nudziarski,
Oświeceniowy sposób.
To spojrzenie – bezwstydne, z wysoka –
W niedorostku rozwiewało mgliste
Zwątpienia: cóż w moich wyskokach
Gorszącego – powiadałem sobie –
Skoro to wciąż jeszcze miało istnieć,
Gdy zgorszeni znajdą się już w grobie?
Dzisiaj, jeszcze na śmierć nie gotów,
Choć już w stadium, gdy się czuć zaczyna
Antypatię do młodzieży – w jednym
Mam pociechę: że te punkty w mroku
Są to też stworzenia w wieku średnim
I podobnie grozi im ruina.
Jakoś milej jest w nocy dostrzegać
Zamiast hali, pełnej sprawnej maszynerii,
Coś w rodzaju Domu Starców, gdzie świetny
Szkarłat światła prekambryjskiego
Zgaś tak samo jak Rzymskie Imperium
Albo ja sam – siedemnastoletni.
Lecz choćbyśmy nie wiem jak kochali
Rozmaite klasyczne postaci
Za stoicki styl czernienia papieru –
Tylko ludzie młodzi i bogaci
Są do tego stopnia przemądrzali
By uderzać w ton lacrimae rerum*.
Teraźniejszość bowiem w kark nam dyszy
Tak jak przeszłość; znów skomlą swe żale
Pokrzywdzeni, znów nikt ich nie słyszy
I znów ukryć tej prawdy się nie da:
Ktoś ich skazał na ból; co się wcale
Nie musiało stać – stało się jednak.
Może właśnie dziś w nocy – kto wie –
Choćby i w niezgodzie z regułami,
Coś się zdarza i rzuca raptem
Swoje pierwsze maleńkie Nie
W twarzy prawom, którym pozwalamy
Rządzić tym postdyluwialnym światem.
Ale gwiazdy wciąż płoną nad głową,
Nieświadome ostatecznych celów,
Gdy zawracam do domu, na nowo
Usiłując odgadnąć wydany
Wyrok: na mnie, na ciebie, przyjacielu,
I te całe Zjednoczone Stany.
W. H. Auden
tłum. Stanisław Barańczak
:)
Dopisane 26.12.2017r. o godz. 21:17:
hmm
na żywo...
spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 27.12.2017r. o godz. 20:52:
Dobry wieczór
dzisa widziałam kolejny zwalony dąb
ile jeszcze ?
by opamiętać się
hmm
Dopisane 27.12.2017r. o godz. 21:34:
Wiersze
LUDZIE Z
W moim kraju .
Widziałem ludzi z granitu
Jak pustych cokołów schedę
Po tych, co na barkach świtów
Odeszli w dostojność legend.
I ludzi widziałem też z puchu
Smutnych jak losu puenta
Że się rozwiali bez słuchu
I słuch o nich też nie pamiętał.
W moim kraju .
Widziałem ludzi ze złota
Jak wielkiej radości karnawał
I nie wiem, czy sen mnie omotał
Czy była niezwykła to jawa.
I ludzi widziałem też z drewna
Ciosanych nadzieją - jak wiara
Że słowik im jeszcze zaśpiewa
Na dawno odciętych konarach.
W moim kraju .
Widziałem też ludzi z piasku
Jak ścieżką znaczyli swój koniec
Co każe z uśmiechem na ustach
Przez czasu przesypać się dłonie.
I ludzi widziałem też - smutnych
I słowom się tym - nie wykręcę
Że napotkanych po drodze
Takich - mijałem - najwięcej
- W moim kraju.
11 stycznia 1999 Richmond Park, Londyn
K.C.
Spokojnego wieczoru i dobrej nocy Wam życzę:)
Dopisane 28.12.2017r. o godz. 22:13:
Dobry wieczór:)
Ale są jeszcze sprawy drobne
Ale są jeszcze sprawy drobne: loty ptasie,
chwianie się trzcin w jeziorach, blask gwiazdy wieczornej,
różne barwy owoców o porannym czasie
i wiatr przelatujący w sopranie i basie,
i moja mała lampa, i stół niewytworny.
A nawet za wszystkie obrazy Tycjana
nie oddam tego stołu, bo pracuję przy nim,
to mój wierny przyjaciel od samego rana,
a kiedy noc...
Konstanty Ildefons Gałczyński
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.