~Anna M. napisał(a): Jeżeli kogoś stać - płaci składki na Radę Rodziców. Nie ma pieniędzy? Daje dziecku oświadczenie w garść, że opłaty nie uiści. Przecież nauczycielom też jest niezręcznie żebrać o kasę.
Wygląda na to, że przede wszystkim nauka nie powinna być obowiązkowa. Wówczas byłoby zdecydowanie mniej problemów, czyż nie? Jeżeli komuś posyłanie dziecka do szkoły, w której trzeba się uczyć, nie odpowiada - po prostu dziecko zostawia w domu. Płacenie składek na dodatkowe materiały dydaktyczne, nagrody dla dzieci nie jest na rękę? Takie samo rozwiązanie - domowa edukacja, domowy system nagród i kar. I wszyscy zadowoleni.
Amen.
Nie rozumiem dlaczego "wszystko, co złe, co niesie ze sobą poniesienie "niewielkich" kosztów zaraz to wina szkoły. Proszę zapytać organy prowadzące szkoły - ile wynosi subwencja oświatowa na ucznia, jakim budżetem dysponuje szkoła, jakie koszta ponosi... Znam nauczycieli, którzy z własnej kieszeni kupują nagrody uczniom, bo najzwyczajniej w szkole brakuje pieniędzy.
W szkole mojego dziecka wpłata na RR to 10 zł - i wpłaca ją max 30%. Ok, a później (przeważnie ci, którzy nie opłacili) mają pretensje o to, że dziecko dostało tylko dyplom..phi - to, po co ma w ogóle startować w konkursie...
Inna kwestia - zwłaszcza Ci najbardziej krzykliwi rodzice - nie dopilnowali, aby ich dzieci zwróciły szkole, udostępnione za darmo, podręczniki w stanie umożliwiającym korzystanie z nich innym uczniom. Wniosek - dostali za darmo - to po co szanować. Ale gdyby ich dziecko dostało "tak zniszczony" podręcznik byłby raban ocierający się o kuratorium. Atmosfera na zebraniu klasowym - żenada - poproszono o dokupienie materiałów ćwiczeniowych, które są przydatne, ale nie starczyło pieniędzy - postawa co niektórych rodziców sprawiła, że mi było wstyd przed nauczycielem - szkoda 13zł...Tak, jak to wyżej napisano - nie podoba się w szkole - zawsze pozostaje nauka w domu.