~ napisał(a): jakby wogole nie kosił to bys jęczał że zarośnięte....nie dogodzisz.....
zawsze możesz wyprowadzić się ,,bliżej natury''. Na wieś...na przykład.
Na wieś przeprowadza się coraz więcej osób i nijak nie potrafią respektować "praw natury".
Mieszkam na wsi już 10 lat. Moja sąsiadka w Bolesławcu [ lekarka] kosiła dla relaksu. Każde wolne popołudnie, sobota od świtu i W NIEDZIELĘ . Po przeprowadzce na wieś oddech można było złapać. Kury pieją , szukają koguta, kukułka i dzięcioł umilają ranek , a psy szczekają noc całą .
Nagle jakieś 3 lata temu spokój naszej wsi zakłócili "NOWI". Same "szanowane w mieście towarzystwo". Pan z czarnego BMW regularnie puszki po napoju wyrzuca 100 m od domu przez okno prosto w pole chabrów. Pani nauczycielka zrobiła Babci co tu mieszka od zawsze awanturę , że pali "resztki drwa" na podwórzu i jej na wsi śmierdzi, ale najlepsza jest lekarka. Ta maniakalnie kosi. Dla relaksu. Po południu, w sobotę o świcie i W NIEDZIELĘ.
Droga Sąsiadko: jak spluwają dziadki za płotem to za tę Pani robotę. Mnie to wkurza bardzo, że nie szanuje Pani mojego prawa do świętego spokoju w sobotę przed 7 rano ani w niedzielę.
Ale dla Dziadków to Pani Pana Boga obraża, bo tutaj Proszę Pani starszym się na drodze kłaniamy, czy ich znamy czy nie , a w niedzielę nie tykamy ziemi [ nie kosimy, nie plewimy, nie kopiemy w ogrodzie ] ani nie wieszamy prania na podwórku. Takie są wiejskie zwyczaje. Nawet jak ta wieś jest tuż pod Bolesławcem.