~ niezalogowany
17 stycznia 2015r. o 17:22
Zdanie egzaminu to jeszcze nic! Pamiętam u siebie, po zdaniu egzaminu po 4 m-cach kupiłem auto i jak pierwszy raz musiałem sam pojechać do miasta (mieszkam poza Bolcem), najpierw do pracy, a po pracy w godzinach szczytu jeszcze przegląd zrobić w samo centrum miasta, to dopiero stres! Większy jak egzamin! W zasadzie to po pieczątkę, bo auto sprawdzane przez zakupem, żeby nie było.
Musiałem bardzo szybko nauczyć się jeździć, bo nie miał kto ze mną jeździć. I tak, dobrze piszę, musiałem się szybko NAUCZYĆ jeździć, bo nauka w szkole to jeszcze nic. Zawsze ktoś podpowie i albo wspomoże przy ruszaniu, albo jakkolwiek inaczej. Otrzymanie prawka nie jest dowodem na czyjeś umiejętności. Zrobiłem prawko po 25-tce, bo wcześniej mi nie było potrzebne, jeżdżę od trochę ponad półtora roku każdego dnia dzień w dzień, bo albo praca, albo inne sprawy - tak to jest jak się mieszka poza miastem - po średnio 50 km na dzień. Czasem to jest nawet ponad 200 w same tylko weekendy. Dopiero niedawno stwierdziłem, że tak, czuję się za kółkiem pewnie, choć zawsze powtarzam sobie, żeby nie czuć się zbyt pewnie. Prędkości się nie boję, bo to podstawa, ale mam przed nią respekt. 5km/h szybciej może doprowadzić do śmierci. Przez ten czas nie miałem ani jednej niebezpiecznej sytuacji z mojej winy, za to kilka nie ze swojej, niestety, jednak na szczęście zawsze kończyło się na podniesionym ciśnieniu.
Bolesławiec to banalne miasto! Nie zdać tutaj, to trzeba się postarać. Do tej pory jak jadę na większe miasto czy w trasę, której nie znam, to uważam podwójnie, bo raz, że nie znam, a dwa, że właśnie Bolesławiec to banalne miasto. Legnica jest sporo trudniejsza i głowę dam, że gdyby egzaminy przebiegały bardziej wymyślnymi drogami, to zdający byliby w zdecydowanej mniejszości. Ja zdałem za pierwszym razem bez żadnego problemu, ale to nie znaczy, że byłem dobrym kierowcą.
Dalej, większość egzaminowanych po nieudanym egzaminie narzeka na egzaminatorów, ale prawda jest taka, że o ile od czasu do czasu zdarzy się ktoś, kto celowo uwala, to jednak w 90% przypadków jest to wina zdających, którzy może nawet sami nie są świadomi, jaki błąd popełnili, lub popełnili go, bo nie potrafią jeździć. Tych, co zdają po 5 czy, o zgrozo, po 10 razy, nie powinni więcej dopuszczać do egzaminu. Teraz te są tak proste, że ciężko jest nie zaliczyć. Co powie taki zdający w Bolesławcu, jakby musiał załóżmy zdawać w Warszawie?
Jak widzę, co niektórzy kierowcy robią na drogach, gdzie wyprzedzają, jak w mieście jeżdżą, to aż włos się jeży na głowie! Niestety, ale w zdecydowanej większości za kółkiem siedzi młoda osoba. Właśnie młode osoby i dziadki z niedzisiejszym refleksem są największym zagrożeniem na drodze. Ten środek kierowców jak już prowadzi brawurowo, to jednak mają i refleks i opanowanie i umiejętności. Choć nie zawsze, wiadomo, nie chcę tutaj uogólniać bo i 18-latek może być dość dobrym kierowcą, choć to też rzadkość... Takim się tylko wydaje, że są dobrymi kierowcami. Żadnej samokrytyki.
Także ten tego - zamiast narzekać, spójrzcie na siebie. Nawet najbardziej wymagający egzaminator lub lubiący uwalać, jak ma zdającego, który jest dobrze przygotowany, to będzie mu bardzo ciężko takiego uwalić.