Czuję się oszukany przez miasto. Podpisanie umowy o segregowaniu odpadów nie zakładało, że mam te odpady segregować cały miesiąc w domu, bo od kiedy zabrano pojemniki, śmieci piętrzą się w domu i przy domu. ciężko się żyje, bo to i nieestetycznie i ze względów higienicznych niezdrowo. Wozić ten balast na punkt segregacji nie zawsze się ma czas, a i zachodu z tym sporo - trzeba najpierw dać się spisać ochroniarzom na portierni (nie wiem czy to w ogóle zgodne z prawem jest). Potem trzeba wjechać na wagę, dopiero wtedy z workami na wysypisko i znowu wjechać na wagę.
a było tak wygodnie podjechać na osiedlowy punkt segregacji. A że był ciągle przeładowany, to chyba należało częściej go opróżniać. Nie wiem, czy jest z tego osiedla jakiś radny, bo ta kwestia bulwersuje nas bardzo i apelujemy o oddanie nam z powrotem punktu segregacji, bo już okoliczne laski i łąki pozawalane workami są :P