???

Ja 4 lata temu wyjechałem do DE. A po pół roku jak tylko mieszkanie ogarnołem siągnołem żonę i dziecko (w gre nie wchodziła). Powód? Ten co wspominiany we wcześniejszych komentarzach...Pieniądze, koszt życia. Zamieszkaliśmy na "swoim", rodzice moi jak i teściowie bardzo mało pomagali bo sami ciągneli od miesiąca do miesiąca. Do tego doszła ciąża. Żona przestała pracować a opłaty przybywały. Popadliśmy w spirale kredytową a raczej długów.... Skur***yny z windykacji żyć nie dali, telefony (do rodziny też dzwonili :( ). Ponad pól wypłary szło na długi, a gdzie bierzące życie? Do tego moja była praca.. Człowiek człowiekowi wilkiem, podpierdalanie i ślizganie się starych pracowników po plecach młodych z tekstem: " stary jestem ja się swoje nazpier****łem! Zpierd***j i nie marudź!". Praca też rozwojowa nie była a zarobki wołały o pomste do nieba. Stres, nerwy na porządku dziennym. "Do cholery jasnej mam 25 lat przy takim trybie za 10 lat wykorkuje. Nie kur*a! Starczy tego!. Wyjechaliśmy. I jest o 3 nieba lepiej. Stać nas na dwa auta, co miesiąc kupujemy nowe ciuchy, dziecko ma "wypaśne" przedszkole. W pracy pracuje z ruskimi, mili uśmiechnięci i pomagają i niema że "ja tego nie robie bo ja stary jestem" każdy ma po równo. Pieniądze tu mają wartość. Już nawet język nie jest barierą, firma na kurs niemieckiego wysłała. Nie wróce do PL. Minusy też są, rozłąka z resztą rodziny no i niemiecki wszędzie. Ale polaków tu tyle że już tu mamy swój mały Bolesławiec.

urzekła mnie twoja historia

bolesławiec nie tylko w wiadomościach, ale w national geographic i konsomolskiej prawdzie