Kilka minut po godzinie 19, gdy już wszyscy widzowie wypelnili salę, na prostej, czarnej scenie ukazał się Ireneusz Krosny. Jak zwykle ubrany w tradycyjny, czarny kostium trzymający tabliczkę z nazwą kolejnego gagu (dwustronną - w wersji polskiej i angielskiej).
Z każda etiudą występ stawał się śmieszniejszy, widzowie podziwiali niesamowitą kondycję mima, dopracowanie każdego szczegółu, ale przed wszystkim niepowtarzalny i calkowicie oryginalny styl, który powodował, że nie można było choć na moment oderwać od Irka wzroku. Widz dostrzegał każdy jego ruch, grymas twarzy i zapominał tak naprawdę, że nie usłyszał z jego ust żadnego słowa...
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).