Gdy zgłosił się z odpowiednim dokumentem ze stacji diagnostycznej, za który zapłacił 195 zł, pani referent po obejrzeniu schowała go do biurka i wydała dowód rejestracyjny. Jednak Pan Mańkowski zwrócił się z pytaniem, na jakiej podstawie zostanie mu wpisane do dowodu badanie diagnostyczne za które zapłacił 195 zł, skoro nie ma dokumentu.. Otrzymał odpowiedź, że to jest jego zmartwienie.
– Uznałem, że jeśli otrzymam właściwie potwierdzoną kserokopię, to będzie ona tak samo ważna jak oryginał – dodaje. Pani referent zrobiła kopię i przystawiła pieczątkę „Stwierdzam zgodność z oryginałem” oraz opatrzyła ją swoją parafką.
– Zwróciłem uwagę, że prawidłowo wystawione potwierdzenie powinno zawierać pieczęć instytucji oraz imienną pieczątkę pracownika. Pani najwyraźniej oburzyła się i stwierdziła, że tutaj w ten sposób potwierdza się wszystkie pisma - mówi Mańkowski.
Nasz rozmówca poszedł więc do Naczelniczki Wydziału Komunikacji, w nadziei, że będzie rozmawiał z osobą kompetentną. Całą sprawę przedstawił od początku, żeby usłyszeć w dość niewybrednych słowach, że nie do niego należy interpretacja przepisów.
Sytuacja zrobiła się dość nerwowa, więc opuścił pokój i udał się do starosty Cezarego Przybylskiego. Ten uważnie go wysłuchał, przyznał rację, że dokument jest źle potwierdzony i zadzwonił do pani naczelnik, aby ta załatwiła sprawę zgodnie z przepisami.
Ponownie powędrował na VIII piętro, gdzie jak stwierdził: - Pani Naczelnik prawdopodobnie podjęła decyzję, że muszę „skruszeć”, bo mimo iż nie było żadnych klientów przetrzymała mnie pod drzwiami prawie godzinę.
- Gdy już stanąłem przed obliczem urzędnika państwowego usłyszałem, „od rana robi pan afery i czego jeszcze pan chce”. Chciałem prawidłowo potwierdzonego dokumentu. - mówi Kazimierz.
Pani Naczelnik nie miała jednak imiennej pieczątki ?! Odesłano go na I piętro do pani referent, która bardzo rozzłoszczona wcisnęła mu „nieczytelny papier” z pieczątką starostwa, którego nasz rozmówca-„aferzysta” nie przyjął. - Na kopii nie było widać nawet nazwy stacji diagnostycznej, zażądałem staranności i jej właściwego potwierdzenia - mówi. Cel został wreszcie osiągnięty, była pieczątka urzędu i czytelny podpis pani referent Elżbiety Buganik.
Jednak klient urzędu został potraktowany, jak „piłeczka do ping-ponga”, którą można dowolnie odbijać od ściany do ściany. Z klienta zrobiono aferzystę. Może za przykładem Urzędu Miasta należałoby postawić skrzyneczkę, do której wrzucać się będzie opinie klientów i w ten sposób badać stopień ich zadowolenia z pracy urzędu.
art. 8 k.p.a., stanowi: „Organy administracji publicznej obowiązane są prowadzić postępowanie w taki sposób, aby pogłębiać zaufanie obywateli do organów Państwa oraz świadomość i kulturę prawną obywateli”, oraz art. 12 §1. „Organy administracji publicznej powinny działać w sprawie wnikliwie i szybko, posługując się możliwie najprostszymi środkami prowadzącymi do jej załatwienia”.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).