17 stycznia 2016r. godz. 16:45, odsłon: 7669, Krzysztof Krzemiński

Dobra zmiana decyzji

Trwanie w błędzie nie może być standardową strategią żadnego polityka - pisze w swoim felietonie Krzysztof Krzemiński.

Powiat Bolesławiecki nie zamknie „budowlanki” - ogłosiliśmy z zadowoleniem kilka dni temu. Z zadowoleniem, bo od samego początku pomysł powiatowych urzędników na „reorganizację” nam się nie podobał. Zresztą śmiem twierdzić, że kilka dni po jego ogłoszeniu przestał się on podobać nawet jego autorom (ale o tym zaraz). Chciałbym skupić się na reakcji na ogłoszenie decyzji o zmianie decyzji. Społeczność budowlanki pokazała prawdziwą klasę. Zamiast tryumfowania, mówienia o obronieniu szkoły itp. w specjalnym oświadczeniu opublikowanym w internecie czytamy o... wdzięczności za podjęcie dobrej decyzji. Brawo. Niestety zupełnie inne opinie przewijają się w niektórych postach publikowanych na forach. Mówi się o zmianie decyzji podyktowanej... strachem. Komentując w ten sposób sprawiamy, że politycy stają się zakładnikami swoich decyzji. Tak jakby trwanie w błędzie, bez oglądania się na reakcje ludzi, miało być czymś pożądanym. Trwanie w błędzie nie może być standardową strategią żadnego polityka!

Prawdziwym mistrzem w tej strategii zdają się być władze centralne. PiSowska narracja idzie jeszcze dalej – im więcej protestów, tym lepsza decyzja. Niedługo może dość do tego, że ich politycy będą wycofywać się z planów, które nie spotkają się z demonstracjami. Wszak ich celem jest walka z wewnętrznym wrogiem, czyli wszystkimi tymi, którzy na nich nie głosowali (oraz sporą częścią tych, którzy to zrobili). Z PRowego punktu widzenia to majstersztyk. Każda krytyka (a już przede wszystkim ta zewnętrzna), każda negatywna ocena, każda demonstracja, protest itp. to oznaka skuteczności i dobrego kierunku zmian. Paranoiczne to, ale prawdziwe. Tym bardziej cieszy, że podobnego podejścia nie widzimy na lokalnym podwórku. Czy zmiana decyzji starosty była spowodowana reakcją społeczności budowlanki? Mam nadzieję, że właśnie tak, mimo że urzędnicy nie chcą tego przyznać. To błąd! Sam pomysł reorganizacji nie był zły i planowanie zamknięcia tej czy innej szkoły też takie nie jest. To właśnie reakcja ludzi związanych z „budowlanką” sprawiła, że pomysł ten okazał się ślepą uliczką. Co by było, gdyby reakcja była inna? Gdyby zamiast protestować uczniowie zapytali tylko „kiedy mamy się pakować”? Wtedy pomysł w łatwy sposób rozwiązujący finansowe i lokalowe problemy lokalnego szkolnictwa ponadgimnazjalnego byłby jak najbardziej ok.

Dlatego apeluję do wszystkich, którzy mają jakąkolwiek władzę. Nie bójcie się zmieniania swojego postępowania pod wpływem reakcji ludzi, których dotykają wasze decyzje. Bo tylko krowa nie zmienia zdania. To właśnie umiejętność reagowania na zmieniające się oczekiwania obywateli powinna być najważniejsza dla każdego polityka. Co więcej warto obywateli o te oczekiwania pytać, najlepiej po prostu dopuszczając ich do sprawowania władzy. Ot chociażby poprzez wprowadzanie tzw. budżetu obywatelskiego, które to ponoć rozważa Urząd Miasta. Od lat wszystkie zapytania o to rozwiązanie Piotr Roman zbywał, twierdząc że każdy budżet jest obywatelski, bo tworzony jest przez władzę wybraną przez mieszkańców. Jak widać na przykładzie władzy powiatowej, też przecież przez mieszkańców wybranej, nie daje to patentu na nieomylność.