Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
17 czerwca 2008r. godz. 07:35, odsłon: 4572, Bernard Łętowski/Gazeta Wojewódzka 17 czerwca 2008

Przychodzi Sas do Romana...

Czy Piotr Roman będzie tęsknił za Józefem Burniakiem, czy nagrywa rozmowy i czym sie różni od Renaty Beger. Na te i inne pytania odpowiadał prezydent miasta Piotr Roman w wywiadzie udzielonym Gazecie Wojewódzkiej.
(fot. fotopestka.pl)
Bernard Łętowski: Jest 2004 rok, nie wychodzi sprawa komunalizacji bolesławieckiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. W kraju i w województwie rządzi SLD, a miasto może stracić przez to 11 milionów euro z unijnej kasy na kanalizację. Przychodzi Sas do Romana i...

Piotr Roman: Rozmawiamy w cztery oczy i mam do czynienia z szantażem politycznym. Polegał na tym, że jeśli nie zgodzę się na postawione warunki, to komunalizacji nie będzie, czyli miasto straci unijne pieniądze. Sas oczekiwał miejsc w radach nadzorczych, przywrócenia do pracy trzech ludzi z SLD, odwołania starosty Konopki i kontraktu menedżerskiego w wodociągach dla Burniaka.

I co pan na to?

Biłem się z myślami. Rządził SLD i nie wiedziałem na ile wiarygodne są zapewnienia Sasa o jego możliwościach zablokowania sprawy komunalizacji PWiK. Wojewoda Nawrat nie chciał wcześniej ze mną rozmawiać. Miałem informacje, które mogły potwierdzić możliwości zablokowania komunalizacji przez Sasa. Ponadto od kilku miesięcy walczyłem z urzędem wojewódzkim i to było walenie głową w ścianę. Miałem się nad czym zastanawiać. Dziś wiem, że Sas mógł przyblokować komunalizację. Urzędnicy wojewody mówili o możliwości przekazania naszych pieniędzy innemu miastu.

Długo pan się bił z tymi myślami?

Zastanawiałem się przez kilka dni co zrobić. Doszło do drugiego spotkania tuż przed konferencją prasową, która była zwołana po to, aby wyjaśnić szereg spraw dotyczących PWiK. Widziałem się znów tylko z Sasem. Przedstawił mi dwie kartki papieru – jawne oświadczenie o współpracy, które miało być pokazane na konferencji i drugie, tajne, które zawierało szczegółowe ustalenia z nazwiskami ludzi SLD, którzy mieli dostać pracę. Nie podpisałem żadnego. Pan Sas wziął kartkę schował do swojej teczki i powiedział: „No to komunalizacji nie będzie”.

Zaraz po tym odbyła się konferencję prasową, którą nawet oglądano podczas procesu w sądzie. Pamiętam jak mówiliście o wspólnym działaniu ponad podziałami w imię uratowania unijnych pieniędzy.

Powiedzieli na konferencji bez przekonania, że pomogą, zadeklarowali się. Pamiętam, że byłem bardzo zdenerwowany podczas tej konferencji. Dlaczego powiedzieli, że pomogą? Chyba nie mieli już wyjścia.... co mogli powiedzieć, że nie pomogą?

Jak pan dziś ocenia swoje zachowanie podczas rozmów z Sasem?

Czasami żałuję, że nie miałem magnetofonu, ale do tej pory nie nagrywam rozmów.

Może kiedyś pan tego pożałuje?

Może, ale trzeba mieć swoje zasady.

Dlaczego Sas przypuszczał że pan się może zgodzić na jego propozycję?

Myślę, że widział ogromną moją determinację. Powiedziałem kiedyś, że nawet z diabłem mogę rozmawiać, żeby ratować pieniądze dla miasta i przyszłe środki z unii. Zaprzepaszczenie tej inwestycji utrudniłoby nam drastycznie staranie się o kolejne pieniądze.

Co tu zawinił Burniak skoro go u pana nie było?

Burniaka u mnie faktycznie nie było, więc powstaje pytanie dlaczego został skazany. Na pewno nie był to skutek moich zeznań. Zeznawali również ludzie z SLD, Podejrzewam, że to ich zeznania go pogrążyły.

Z akt sprawy wynika że poinformował pan Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o propozycji korupcyjnej w dwa lata po zdarzeniu, czyli w 2006 roku przed wyborami samorządowymi, w których miał pan walczyć z Burniakiem o fotel prezydenta.

Proszę sobie wyobrazić, że po dwóch latach od rozmowy w cztery oczy dzwonię do ABW i informuję ich o sprawie. Bez żadnych dowodów. Przecież to byłby idiotyzm. Poinformowałem ABW dwa lub trzy tygodnie po rozmowie z Sasem. ABW nie zajęła się tym podczas rządów SLD i odpowiedź na pytanie dlaczego tak się stało na pewno byłaby ciekawa.

A czemu wolał pan ABW od policji?

Jeszcze będąc starostą miałem wizytę ludzi z ABW, którzy pytali o informacje w zakresie funduszy zagranicznych, nawet nie wiedziałem, że mi się ten kontakt tak szybko przyda. Po rozmowie z Sasem zastanawiałem się gdzie zgłosić sprawę, aby pieniądze nie uciekły. CBA jeszcze nie było, a nie miałem dowodów dla prokuratury. Szedłem do ABW, żeby ratować pieniądze dla miasta.

To jedyna sytuacja, kiedy ktoś panu coś za coś proponował?

Gdyby były inne sytuacje tego typu, to zawsze powiadamiałbym organy ścigania. Nie dopuszczam do takich sytuacji.

Czy Sas i Burniak pomogli w komunalizacji?

Trudno na to odpowiedzieć. Wydaje mi się że oni nie mieli innego wyjścia jak to wspierać. Bez względu na dobrą wolę. Spotykałem się za ich plecami z Jerzym Szmajdzińskim i rozmawialiśmy o tej sprawie, Być może na nich wpłynął. Mi obiecywał pomoc.

Żal panu tego, że Józefa Burniaka już nie będzie w radzie miejskiej?

Ja myślę że najbardziej żal będzie radnym z Platformy Obywatelskiej, bo od momentu, kiedy Burniak poparł w wyborach samorządowych Karola Stasika z PO, czyli od dwóch lat, widać było ich ścisłą współpracę. Burniak był od tego, żeby zadawać niewygodne pytania, których nie wypadało zadać Platformie.

Czym wizyty Sasa u pana różnią się od wizyt Lipińskiego i Mojzesowicza u Beger?

Nie interesuje mnie to. Byłem przedmiotem szantażu politycznego, w wyniku którego miasto miało stracić 50 mln złotych, Nie słyszałem na taśmach Beger o takich kwotach.

Sas nie ponosi żadnej kary, za wszystko płaci Burniak utratą miejsca w radzie wskutek warunkowego umorzenia sprawy. To sprawiedliwe pana zdaniem?

Sąd uznał, że obaj popełnili przestępstwo i obaj figurować będą w Krajowym Rejestrze Karnym. Proszę pamiętać, że jest to warunkowe umorzenie, czyli sąd dał obydwu panom szansę na poprawę. Czas próby dla obu jest maksymalny – sąd ustalił 2 lata. Najważniejsze jest, że pieniądze dla Bolesławca zostały uratowane, pomimo, a może dzięki mojej niezgodzie na tajne korupcyjne porozumienia. Mam nieodparte wrażenie, że ABW pomogła uratować te 50 mln. Być może kiedyś poznamy całą prawdę.


Afera rozpętała się po wydaniu tuż przed wyborami samorządowymi 2006 roku książki Dariusza Muchy „Samorząd dla mas” opisującej historię bolesławieckiego samorządu i wspominającej o wizycie Sasa u Romana. Sąd uznał, że Kazimierz Sas i Józef Burniak próbowali skorumpować Piotra Romana starając się zabezpieczyć pracę dla sympatyków lewicy w zamian za wsparcie komunalizacji Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Wyrok jest prawomocny. Sprawa została warunkowo umorzona, ale Józef Burniak, prezydent miasta w latach 1998 – 2002 i przez długi czas główny przeciwnik polityczny Piotra Romana, straci mandat radnego.
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).

REKLAMA Villaro zaprasza
REKLAMAMrowka zaprasza