Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
Nasz patronat
9 czerwca 2010r. godz. 17:43, odsłon: 3070, Krzysztof

Multi-kulti Glino-lud

Glinoludy zdobyły Schengen! Jest to już kolejne miejsce na mapie Europy w którym pojawiają się te niezwykłe, intrygujące postaci. Bo przecież "wszyscy jesteśmy z tej samej gliny".
Delio (Meksyk), Isa (Niemcy), Jordan (USA), Florian (Niemcy)
Delio (Meksyk), Isa (Niemcy), Jordan (USA), Florian (Niemcy) (fot. )
Poniedziałkowym bladym świtem ośmioosobowa grupa Glinoludów pakuje swoje rzeczy do dwóch samochodów. Ostatnia odprawa. Dokumenty? Są! Stroje, glina, flagi? Są! Dobre samopoczucie? Obecne! Cel? Luksemburg!

Magda, Radek, Ewa, Bogdan, Paulina, Mariusz, Kinga i ja. Siadam za kierownicą żółciutkiego Twingo, które na czas podróży otrzyma kryptonim „wściekły kanarek”, odpalam silnik, sprawdzam łączność (CB radio to skarb) i ruszamy w drogę.

Celem podróży jest Trier, niemieckie miasto leżące przysłowiowy „rzut beretem” od granicy Republiki Federalnej Niemiec i Księstwa Luksemburg. To właśnie w Trier spotkamy się z uczestnikami projektu z całej Europy. Jest to niezwykle ciekawe miasto, prawdopodobnie najstarsze w całych Niemczech, założone już w 16 r. p.n.e., w którym zachowało się wiele budowli z tamtych czasów, z Pałacem Konstantyna na czele.


Jazda po niemieckiej autostradzie, w doborowym towarzystwie, jest czystą przyjemnością, a „kanarek” sprawuje się wyjątkowo dobrze, podobnie jak prowadzony przez Bogdana Berlingo, dzielnie ciągnący przyczepę z całym glinoludowym dobytkiem. Mamy dobre tempo, więc na miejscu jesteśmy przed czasem.

W Trier z uśmiechem wita nas Anna Bulanda-Pantalacci, skromna, nieduża Pani, wykładająca na miejscowej uczelni, jedna z organizatorek całego zamieszania. Wraz z nią udajemy się na spotkanie z innymi uczestnikami projektu oraz na długo oczekiwany… posiłek.

Niewielka, minimalistycznie urządzona sala Uniwersytetu staje się miejscem spotkania glinoludów (oraz tych, którzy lada chwila się nimi staną) z całego świata. W jednym miejscu spotykają się młodzi ludzie z Polski, Niemiec, Francji, Rosji, Anglii, Bułgarii, Kazachstanu, a nawet USA, Meksyku czy Japonii i kilku innych krajów. Patrzymy na siebie bardzo nieśmiało, w powietrzu miesza się wiele języków. Czy aby na pewno „wszyscy jesteśmy z tej samej gliny”?


Po spotkaniu udajemy się do hotelu, gdzie po trudach podróży możemy wreszcie odpocząć. Przed nami siedem niezwykle ciężkich i pracowitych dni. We wtorek bierzemy udział w warsztatach teatralnych. Dla wielu osób terminy takie jak performance czy Fluxus były zupełnie nowe (dla mnie też). Czekało nas więc niezwykle dużo pracy.

Rudolf – wspólna podróż bardzo mi się podobała, na wiele sposobów była dla mnie bardzo inspirująca i pouczająca. Działanie zjednoczyło ludzi z tak wielu różnych miejsc. Praca nad projektem z tak świetnymi ludźmi była bardzo przyjemna i inspirująca. A zdjęcia które zrobiłem, są jak cukierki dla fotografa.

W środę opuściliśmy niezwykle gościnny Trier i przenieśliśmy się do Remerschen, malutkiej miejscowości leżącej jakieś 2km od Schengen, miejsca w którym 25 lat temu podpisano Układ z Schengen, znoszący kontrolę osób przekraczających granice państw-sygnatariuszy.

Pierwszego dnia pobytu w Luksemburgu, zaraz po kolacji, postanowiliśmy pokazać wszystkim jak na żywo wygląda prawdziwy Glinolud. Bogdan jako pierwszy przebrał się w swój charakterystyczny strój, czyli długi płaszcz i cylinder. Demonstracja szybko zamieniła się w spontaniczną sesję zdjęciową, podczas której wiele osób, bez specjalnej zachęty z naszej strony, pokryło swoje ciała i twarze gliną. Świetna zabawa zakończyła się wspólnym myciem w pobliskim jeziorze. Okazało się raz na zawsze, że mimo wszelkich różnic jakie nas dzielą, jesteśmy do siebie niezwykle podobni.


Michaela – przemiana w „inną osobę” była najlepsza. Poza tym bardzo podobało mi się to, że było bardzo dużo ludzi z różnych krajów, pracujących wspólnie nad jednym projektem. Ramie w ramie.

W Remerschen czekało nas wiele wytężonej pracy. Przygotowywaliśmy wspólnie stroje oraz uczestniczyliśmy w wielu zajęciach prowadzonych przez świetnych artystów takich jak, Josep Maria Balanyà (www.balanya.net) Bogdan Nowak czy Thomas Brenner (fantastyczny fotograf – warto zainteresować się jego twórczością - www.thomas-brenner-photographie.de). Podczas zajęć okazało się, że Mariusz jest świetnym pedagogiem. Prowadzone przez niego rozgrzewki były nie tylko świetną zabawą, ale też doskonale służyły integracji. Wyruszyliśmy też do samego Schengen, gdzie na zaproszenie Mera uczestniczyliśmy w oryginalnej sesji zdjęciowej oraz paradzie (pierwszy raz wszyscy uczestnicy projektu wspólnie zamienili się w „kompletne” Glinoludy). Mer okazał się niezwykle życzliwym człowiekiem, otwartym na wszelkie inicjatywy, które sprzyjają integracji osób z różnych krajów. W dowód uznania podarował Bogdanowi pamiątkową plakietę.

Rosalind – to była naprawdę dobra zabawa i wiele się nauczyłam. Wszyscy byli pod dużym wrażeniem naszej akcji. Dostałam nawet e-mail od kogoś nieznajomego, komu bardzo się spodobaliśmy.

Piątek wyznaczał koniec przygotowań i początek prawdziwych działań. Tego dnia Glinoludy zaatakowały stolicę księstwa (która nomen omen nazywa się zupełnie tak samo jak całe państwo). Miasto Luksemburg jest wyjątkowo piękne, w centralnym jego punkcie znajduje się potężne wzniesienie, otoczone niezwykle widowiskowymi murami obronnymi.



Parada w Luksemburgu wywołała wielkie poruszenie i zainteresowanie. Glinoludy uświetniły wielką imprezę Tour de Melodie, zorganizowaną w ramach obchodów 25 rocznicy podpisania Układu z Schengen. Glinoludy pojawiły się obok wielu orkiestr i znamienitych muzyków z całej Europy.

Elisabeth – To było w pewnym sensie magiczne i mistyczne doznanie. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość wzięcia w nim udziału.

W ramach Tour de Melodie Glinoludy wzięły udział w niezwykłym rejsie XXX z Schengen do Trier, zakończonym występem performance w Europäische Kunstakademie, wraz z grupą Liquid Penguin oraz Josepem Maria Balanyà. Wspólny, oparty na improwizacji, wysęp wywołał wielkie zainteresowanie licznie zgromadzonej publiczności.

Koniec. Jeszcze przed chwilą Glinoludy, teraz grupa zmęczonych, ale jednocześnie zadowolonych z siebie przyjaciół. Zmywamy z siebie skruszone gliniane maski. Jako Glinoludy byliśmy identyczni… i identyczni jesteśmy jako ludzie. Organizatorzy przygotowali dla nas małe przyjęcie. Rozmawiamy, dzielimy się spostrzeżeniami i wrażeniami… a jednocześnie już powoli dziękujemy sobie za wspólnie spędzony czas. Wracamy do hotelu.


Merlin – to była jedna z najlepszych rzeczy, w jakich kiedykolwiek brałem udział. Świetnie się bawiłem, ale przede wszystkim wiele się nauczyłem. Zajęcia z Bogdanem i Jozefem były fanatyczne. Jeśli Anna zapytałaby mnie dzisiaj „Merlin, w następnym tygodniu zrobimy to znów” powiedziałbym tylko YES! Ale najlepsze jest to, że poznałem tak wielu nowych przyjaciół z wielu różnych krajów. Tak więc – fantastycznie!

Niedziela to ostatni dzień w Trier. Możemy wreszcie zobaczyć miasto, odpocząć, podsumować działania i przygotować się do drogi powrotnej. Porządkujemy stroje, przygotowujemy sprzęty i pakujemy się na drogę. Jeszcze ostatnie spotkanie w parku nieopodal Bazyliki (zawierającej dawną salę tronową Cesarza Konstantyna), rozmowy, wspomnienia i plany, gwałtownie przerwane przez burzę. Uciekamy przed deszczem do hotelu.


Poniedziałkowy poranek, pora wyjazdu. Ostatni rzut oka na Porta Nigra i w drogę. Do Bolesławca. Bo wszędzie dobrze, ale w domu zdecydowanie najlepiej.

Autorem ostatnich czterech zdjęć z tego artykułu jest Martin Schenk - Last four pictures in this article are copyrighted by Martin Schenk.
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).

REKLAMA 1,5% podatku dla Klekusiowo