18 grudnia 2011r. godz. 13:02, odsłon: 2850, BoletusIdą Święta
Tak niewiele trzeba czasem,żeby sprawić drugiemu człowiekowi radość- pisze w kolejnym felietonie Boletus.
(fot. Bolec.Info)
IDĄ ŚWIĘTA – IMPRESJA PRZEDŚWIĄTECZNA
Oto mamy Polskę Anno Domini 2011. Koniec roku. Zbliżają się ulubione święta Polaków. Już za parę dni zasiądziemy do wigilijnej wieczerzy. A potem Święta Bożego Narodzenia – wyczekiwane, wymarzone przez wszystkich. Ale właśnie – czy przez wszystkich? Spróbuję pokazać teraz dwa obrazki z naszego życia – zupełnie różne, niepasujące do siebie w żaden sposób, ale jakże znamienne.
Obrazek pierwszy . Jeden z marketów, których w każdym polskim mieście nie brakuje. Mnóstwo kupujących, często widać małżeństwa – młodsze, starsze – przemykające pracowicie między kolejnymi działami, by na koniec wyjechać spomiędzy nich z wózkiem napełnionym po brzegi najrozmaitszymi towarami.br/>
I obrazek drugi. Polskie śmietniki, a wokół nich ludzie żyjący z przeszukiwania śmieci (nazywają ich „nurkami”) – nierzucający się specjalnie w oczy, pojawiający się przy śmietnikach w nocy lub wcześnie rano. Jest ich coraz więcej.
Zestawiłem te dwa obrazki razem, bo widzę je często – i wzbudzają we mnie tzw. mieszane uczucia. Wszyscy jesteśmy chrześcijanami, przynajmniej zdecydowana większość z nas za takich się uważa. Wszyscy wiedzą na czym chrześcijaństwo polega (przynajmniej teoretycznie). Więc może by tak od czasu do czasu spojrzeć inaczej na tego drugiego człowieka, przemykającego obok nas, a trochę mniej „wyposażonego”? Może by tak spróbować dojrzeć w nim takiego samego człowieka, jak ty czy ja, któremu – w przeciwieństwie do nas – po prostu się w życiu nie powiodło?
Wszyscy mamy takich znajomych, mamy takich w rodzinie, ludzi starszych, schorowanych, nieszczęśliwych, a czasem po prostu życiowo „pogubionych”. Może moglibyśmy dla nich coś zrobić? Właśnie teraz.
Zamiast zapełniać kolejny wózek w kolejnym markecie, może spróbowalibyśmy coś zrobić dla dawno niewidzianego kolegi czy znajomej, która jakoś ostatnio zniknęła nam z oczu.
Przynajmniej zainteresować się, co się z nim (z nią) dzieje, zadzwonić, może umówić się na spotkanie. A może zaprosić do siebie na święta? Tak niewiele trzeba czasem, żeby sprawić drugiemu człowiekowi radość. I tu wcale nie muszą w grę wchodzić pieniądze. Drobny gest życzliwości, a tak wiele może zdziałać…
Myślę, że w tej nieustannej pogoni za dobrem wszelakim, w której wszyscy niestety uczestniczymy, coś się nam chyba po drodze zgubiło… Co? No właśnie, warto by było się nad tym choć przez chwilę zastanowić, zanim zasiądziemy za, pełen smakowitości, świąteczny stół…
Wesołych Świąt dla wszystkich Bolecnautów i ich bliskich!
Boletus