Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
Tylko na Bolcu
24 grudnia 2011r. godz. 08:44, odsłon: 2134, BolecMama

Czy św. Mikołaj istnieje?

Czyli jak wykorzystać gościa w czerwonej czapce do własnych celów.
BolecMama
BolecMama (fot. sxc.hu)
Drodzy rodzice, mamusie i tatusiowe – słowem moi czytelnicy – prawda niestety jest smutna i dość jednoznaczna. Mikołaj, jako realna postać nie istnieje? Dlaczego? Przedstawiam sześć czysto naukowych dowodów, tak słowem wstępu.

Powód numer jeden: Znamy 300.000 gatunków ssaków - ale nie ma wśród nich ani jednej odmiany latającego renifera.

Powód numer dwa: Na Ziemi żyje około 2 mdl. dzieci. Odliczywszy nawet dzieci muzułmanów, buddystów, wyznawców hinduizmu, itd., które nie oczekują jego wizyty, daje to około 378 mln dzieci do obsłużenia w ciągu jednej nocy. Zakładając że przeciętna rodzina liczy 2,5 dziecka (wg. statystyki) daje to około 150 mln domów do odwiedzenia. Co z tego wynika - zaraz zobaczymy.

Powód numer trzy: Uwzględniwszy, że Boże Narodzenie trwa 31 godzin (biorąc pod uwagę zysk wynikający ze zmian stref czasowych przy podróży ze wschodu na zachód) daje to około 822.6 wizyty w domu na sekundę. W tym czasie Mikołaj musi zeskoczyć z sań, wpaść przez komin, położyć prezent pod choinką, powiedzieć parę razy "ho ho ho", wrócić przez komin, wskoczyć na sanie, wystartować, dolecieć do następnego domu. Wedle kalkulacji daje to około 150.000.000 km do przebycia w ciągu nocy.

Powód numer cztery: W efekcie sanie Mikołaja musiałyby być 3.000 razy szybsze od dźwięku, by przebyć ten dystans w czasie 31 godzin (czyli wyciągać około 50 km/s). Tymczasem typowy renifer rozwija nie więcej niż 30 km/h. Brak danych dotyczących szybkości latających reniferów.

Powód numer pięć: Zakładając, że przeciętny prezent waży około 1 kg, sanie musiałyby mieć ładowność supertankowca (ok. 321.000 ton). Tymczasem zwykły renifer ma 'uciąg' rzędu 600 kg. Zakładając, że renifery latające mają większy udźwig - to i tak potrzeba co najmniej 200.000 reniferów.

Powód numer sześć: Statek o masie rzędu 320.000 ton, poruszający się z prędkością 50 km/s spaliłby się w atmosferze ziemi - chyba, że renifery są w stanie wypocić w ciągu sekundy energię rzędu 14.2 kwintylionów dżuli. Nie wspominając już o ogromnych turbulencjach powietrza i tzw. sonic boom (efekcie przekroczenia bariery dźwięku), których nikt nigdy nie zaobserwował. Wedle obliczeń, taki pojazd powinien wyparować w ciągu 0,00426 sekundy od momentu startu. Dodatkowo Mikołaj podlegałby zabójczemu przeciążeniu (przy starcie) rzędu 17.500 g. Zakładając, że Mikołaj waży około 125 kg, to przy takim przeciążeniu jego ciało ważyłoby ok. 2.150.000 kg.
(źródło: internet)

Ale czy nieistnienie „Pana Mikołaja” oznacza, że „Mikołaj” jako taki nie istnieje? Nie! Wejdźmy na chwilkę na poziom abstrakcji... jeśli ktoś ma z tym problem radzę łyknąć wcześniej odrobinę świątecznego ponczu. Mikołaj to pewien konstrukt.... i Mikołaj może żyć w każdym z nas (co nie wymaga zapuszczania długiej brody i chodzenia w obciachowym wdzianku). Co więcej ów Mikołaj może nam się świetnie przydać i być naszym handicapem w odwiecznej walce pokoleń, czyli w nieuniknionej przedświątecznej potyczce z naszymi latoroślami. Jak się do tego zabrać?

Zacznijmy od fantastycznej inicjatywy „listu do Mikołaja”. Nie ma chyba lepszego sposobu by dziecko dokonało... rachunku sumienia. Tak moi drodzy – pomóżmy dziecku napisać taki list jednocześnie sugerując, że musi połączyć swoją prośbę z posiadanym „kapitałem grzeczności”. Czyli prostymi słowami – czy sobie na dany prezent zasłużyło, czy też nie. Możemy zasugerować, że zachowanie dziecka niekoniecznie obliguje go do proszenia o nowy komputer albo olbrzymi zestaw klocków LEGO i bardziej stosowne byłoby proszenie o coś mniejszego (czytaj „w finansowym zasięgu rodziców”). Jednocześnie dziecko może zdać sobie sprawę, że tak naprawdę to gdyby zachowywało się lepiej mogłoby liczyć na więcej.

Pamiętajmy – to nie rodzice kupują prezenty, to Mikołaj odpowiedzialny jest za świąteczna logistykę. Jeśli mamy dociekliwego małolata, który nie bardzo wieży w to że Mikołaj jest w stanie odwiedzić każdy dom powiedzmy, że rodzice spotykają się z nim wcześniej i pomagają mu w dostarczaniu prezentów. Ale tak czy siak to właśnie Mikołaj je wybiera. To ważne – jeśli prezent pod choinką różni się znacznie od tego, o który dziecko prosiło w liście my umywamy ręce. A dziecko dostaje jasny sygnał, że „ktoś trzeci” ocenia jego zachowanie i „grzeczność” jako niewystarczające. Bo o ile rodzice mogą się mylić, lub też po prostu nie mieć kasy na drogie prezenty, to wszechwiedzący i wszystkowidzący Mikołaj już nie.

Właśnie owo „wszechwidzenie” może być fajnym argumentem do pacyfikowania złego zachowania naszego szkraba... przez jakiś czas „okołoświąteczny”. Bo które dziecko w maju czy sierpniu myślałoby o świętach i o tym co o nim myśli św. Mikołaj?

I pamiętajmy, jeśli o Mikołaja chodzi to bardzo ważna jest konsekwencja w działaniach. Trzymajmy się jednej wersji – o istnieniu lub nieistnieniu Mikołaja – jak długo się da. Nasz dzieciak i tak wcześniej czy później dojdzie sam do prawdy, ale wtedy zrozumie, że była to taka nasza zabawa. Dobrze schowajmy prezenty! I nie przebierajmy za Mikołaja dziadka albo wujka – doceńmy inteligencję naszego potomka:) A kiedy wreszcie pozna prawdę, uzna, że staje się coraz bardziej „duży”. Już za duży na takie bajeczki dla dzieci...

Drodzy rodzice życzę Wam i Waszym dzieciaczkom wspaniałych, ciepłych i przepełnionych miłością Świąt Bożego Narodzenia oraz oczywiście wymarzonych prezentów pod choinką.
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).