8 lutego 2012r. godz. 20:04, odsłon: 8177, Bolec.InfoJ. Bolesławiecki: Tak zwany prezydent
Czy w naszym mieście jest prezydent czy "tak zwany prezydent"? - pyta w swoim felietonie J. Bolesławiecki.
(fot. Bolec.Info)
Prezentujemy najnowszy felieton J. Bolesławieckiego.
MOTTO
Qui gladio ferit, gladio perit –
kto mieczem wojuje od miecza ginie.
(przysłowie na podstawie Biblii Tysiąclecia)
Tak zwany prezydent
Moja kawa pita z Kubka Bolecnauty wykonanego z ceramiki bolesławieckiej gorzknieje i przestaje mi smakować. Pogłębia się to coraz bardziej po kolejnych sesjach Rady Miasta, a przede wszystkim po wystąpieniach Prezydenta Bolesławca.
Na ostatniej sesji Pan Prezydent zaliczył mnie i jak sądzę całą ekipę portalu Bolec.Info do „tak zwanych dziennikarzy”, którzy ośmielają się krytycznie popatrzeć na jego pracę i oceniać wypowiedzi „jego wysokości” i znakomitego gremium jakim jest Rada Miasta.
„Tak zwani dziennikarze” krytycznie oceniają decyzje Rady Miasta drastycznie podnoszące podatki dla lokalnych przedsiębiorców, znaczne podwyżki opłat za przedszkola. Sprzeciwiają się propagandowym wypowiedziom prezydenta dotyczącym zakupu Dworca PKS i nie zgadzają się na fatalną i przynoszącą antypromocję dla Bolesławca organizację finału WOŚP w 2012 roku, dofinansowanego zreszta z miejskich pieniędzy. Ci „tak zwani dziennikarze” nie zgadzają się z decyzjami dotyczącymi odstraszenia ptaków, a raczej straszenia mieszkańców naszego miasta. Ci sami „tak zwani dziennikarze” opisują wielkie dysproporcje w przyznawaniu dotacji na organizację imprez (15 tysięcy dla kościoła versus 2 tysiące na Gliniadę) bez uwzględniania głosu mieszkańców.
Taki atak na media, które notabene promują miasto i promują samego prezydenta, za to że krytycznie oceniają decyzje urzędników i wytykają błędy lokalnej władzy, jest moim zdaniem olbrzymią hipokryzją Prezydenta i arogancją władzy.
Dla przypomnienia zacytujmy jeszcze raz tę wypowiedź, ktora padła z ust prezydenta podczas sesji: - „Jak zwykle niektórzy tak zwani dziennikarze, a właściwie to są organy prasowe niektórych ugrupowań politycznych, próbują zrzucić winę na prezydenta. Ja już nawet gdzieś przeczytałem, że powinienem przeprosić za orkiestrę. Tylko nie wiem za bardzo za co miałbym przepraszać” - mówił prezydent.
A więc nie tylko tak zwani dziennikarze patrzą na ręce prezydenta, ale są dodatkowo organem prasowym niektórych ugrupowań politycznych, bo próbują winę zrzucić na prezydenta.
Chciałbym zwrócić uwagę, że prezydent nie mówi o organie jednego ugrupowania politycznego, tylko o wielu. Ta wypowiedź Prezydenta świadczy tylko dobitnie o tym, że portal Bolec.Info jest politycznie niezależny. Nie znam takich mediów, które mogłyby być jednocześnie organami prasowymi kilku ugrupowań politycznych.
Stosując nazewnictwo użyte na Radzie Miasta, chciałbym zapytać Pana Prezydenta i mieszkańców naszego miasta czy w naszym mieście jest prezydent czy "tak zwany prezydent"?
Zgodnie z polskim prawem prezydenci piastują swój urząd w miastach powyżej 50 tysięcy mieszkańców. Bolesławiec ma niecałe 40. Powinien być więc u nas burmistrz, a nie prezydent. Jeżeli tak, to wszystkie obecnie inne stanowiska możemy nazwać „tak zwanymi”: „tak zwani wiceprezydenci” miasta, „tak zwany sekretarz” miasta itd.
Gdyby w Bolesławcu urząd sprawował burmistrz to koszty tej administracji zapewne byłyby znaczenie mniejsze. Wystarczy popatrzeć ilu urzędników pracuje w Nowogrodźcu czy Lwówku Śląskim a ilu w Bolesławcu.
Myślę, że wszyscy powinni się na tym zastanowić. Może czas znieść urząd prezydenta i zastąpić go burmistrzem? Przecież głupio jest mówić „tak zwany prezydent”, znacznie lepiej brzmi „burmistrz”.
J. Bolesławiecki
PS. I niech ktoś teraz powie, że przysłowia nie są mądrością narodów.