12 lutego 2012r. godz. 21:25, odsłon: 7436, Bolec.InfoJestem wolontariuszką, pomagam innym
Nie wiadomo czy Fundacja WOŚP będzie chciała grać w Bolesławcu 2013 - mówi w rozmowie z Bolec.Info Janina Majewska.
Wolontariusz Janina Majewska (fot. Bolec.Info)
Kazimierz Marczewski - Bolec.Info: Witam Panią. Proszę się przedstawić Bolecnautom.
Janina Majewska: Nazywam się Janina Majewska, jestem wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Bolesławcu, zajmowałam się tym roku loterią fantową.
Ile razy brała Pani udział w WOŚP jako wolontariusz?
Kilka razy. Ja od trzydziestu lat jestem wolontariuszem, działam jako wolontariusz także w Polskim Czerwonym Krzyżu, dla dzieci niepełnosprawnych. Lubię pomagać ludziom. Nie wyobrażam sobie żeby za pomaganie innym brać jakieś pieniądze.
Wróćmy jednak do tegorocznego finału WOŚP w Bolesławcu. Jaką rolę w tym finale można Pani przypisać?
Byłam taką nieformalną zastępczynią szefa Henryka Jasińskiego. Zbierałam gadżety do loterii, szukałam wolontariuszy, załatwiałam wiele spraw związanych z finałem WOŚP.
Dlaczego mimo, że była Pani upoważniona, nie było Pani podpisu na rozliczeniu finału w Bolesławcu, które wysłał do Fundacji bolesławiecki szef sztabu?
Nie podpiszę niczego, w czym nie brałam udziału. Mogę powiedzieć, że pan Henryk Jasiński nic z nami nie konsultował, nikomu nic nie przekazywał, sam o wszystkim decydował. Gdy tylko zwracałam mu na coś uwagę, zawsze odpowiadał, żebym się nie wtrącała, bo on wie lepiej, co trzeba robić. Miasto niepotrzebnie wydało 7500 złotych na występ zespołu „Czeremszyna,” Kiedy zapytałam go, po co to wszystko, komu to potrzebne, usłyszałam odpowiedź: Ty się nie wtrącaj, to nie Twoja sprawa.
Ilu było obecnych ludzi na tym występie? I ile zebraliście?
Lepiej nie mówić. Ja sprzedałam 19 cegiełek. Nie chciałam się podpisać pod tą zbiórką, to Jasiński wziął do tego pana Makówkę, który cały czas był przy nim oraz jakąś wolontariuszkę. Przeliczyli pieniądze, wzięli je do kieszeni i pewnie wykorzystali na wyjazd do Warszawy, zamiast wpłacić na konto Fundacji.
No dobrze. Jak prawidłowo powinno wyglądać rozliczenie, a jak było w tym przypadku?
Pieniądze ze zbiórki powinny być przeliczone w banku, w tym przypadku PKO. Każdy wolontariusz, który zbierał pieniądze powinien otrzymać z banku zaświadczenie, że rozliczył się ze zbiórki, a bank powinien przelać pieniądze do Fundacji WOŚP.
Tym razem było inaczej. Tylko niektórzy wolontariusze rozliczyli się według obowiązujących zasad i mają na to dokumenty, z tą różnicą, że bank zamiast przelać pieniądze na Fundację, przelał je na konto Henryka Jasińskiego.
Inni nie rozliczyli się, bo bank był zamknięty, ich puszki zabrał szef sztabu. Ja przekazałam puszkę z pieniędzmi za loterię Henrykowi Jasińskiemu, ale do tej pory nie otrzymałam rozliczenia. Moim zdaniem ci, którzy nie mogli się rozliczyć w niedzielę, powinni to zrobić w poniedziałek.
Zadaję pytanie, jakim prawem Pan Henryk Jasiński zabrał niektóre puszki ze sobą do samochodu? Dlaczego pieniądze trafiły na prywatne konto Jasińskiego, a nie na konto Fundacji? Tego nie wiem i nie rozumiem.
Powinno być tak, jak było po wszystkich dotychczasowych finałach. Bank powinien być czynny do czasu rozliczenia ostatniej puszki z zebranymi pieniędzmi. Jeżeli zrobiono inaczej to, moim zdaniem, puszki powinno zabezpieczyć się w BOK-MCC i przechować do rana i potem je przeliczyć w banku.
Dlaczego i na jakiej podstawie puszki z pieniędzmi zabrał Henryk Jasiński powinny wyjaśnić organa ścigania, bo, moim zdaniem, jest to niezgodne z obowiązującym regulaminem.
Proszę wyjaśnić, kto był głównym organizatorem finału WOŚP w Bolesławcu?
Głównym organizatorem, według dokumentów, był MCC-BOK. Proszę popatrzeć na ten dokument:
Wyraźnie wskazuje on na to, że MCC- BOK jest organizatorem tego finału, czy komu się to podoba czy też nie, a szef sztabu był tylko wykonawcą. Jednosobowym, bo nic z nikim nic nie uzgadniał.
Jakim organizatorem był Henryk Jasiński?
Określę jednym słowem: beznadziejnym. Nikt nie wiedział, co ma robić i kto będzie występował na scenie. W czasie finału był taki bałagan, że niektóre osoby nie miały w ogóle identyfikatorów, czyli inaczej mówiąc, upoważnienia do zbierania pieniędzy.
Ilu było wolontariuszy?
Wolontariuszy nie było więcej niż trzydziestu. A miało być stu albo więcej, dlatego zostały puste, nieużywane puszki. Nie było wystarczającej ilości ludzi do kwestowania.Niektórzy kwestowali bez identyfikatorów.
BOK-MCC zabezpieczył rzeczy, które pozostały niezabrane przez Henryka Jasińskiego?
Tak, ale to stało się dopiero w poniedziałek rano. Pracownicy w koszu na śmiecie i w holu BOK-MCC znaleźli jakieś przedmioty i puste puszki. Wtedy dopiero pani dyrektor MCC- BOK zainteresowała się tymi rzeczami i na moją prośbę zamknięto je w osobnym pomieszczeniu.
Pani Dyrektor nie za bardzo interesowała się finałem WOŚP. Nie powiem, jak zadzwoniłam z jakimiś problemami to przyjeżdżała i pomagała je rozwiązać. Jak na organizatora to moim zdaniem za mało.
Podobno szef WOŚP w Bolesławcu zabrał do Świętoszowa wiele cennych rzeczy przeznaczonych na loterię lub licytację, na przykład serwis o wartości kilku tysięcy złotych? O co chodzi z tym Świętoszowem?
Kilka razy Henryk Jasiński wyjeżdżał do Świętoszowa. Po co? Nie wiem, bo nie mówił. Wiem tylko jedno, że żołnierze ze Świętoszowa przejechali ze swoimi puszkami i zbierali pieniądze dla siebie, dla swojej WOŚP w Świętoszowie. Podobno tam licytowano nasze rzeczy.
A nasze biedne 12 -14 letnie wolontariuszki same za nimi chodziły i zbierały pieniądze, nie miały zabezpieczone ciepłego posiłku, szef na nich krzyczał nie wiedziały co robić.
Wojsko miało ochraniać te dzieci, ale nic z tego, takiej ochrony nie było. Dziewczynki zmarznięte nawet nie miały gdzie się napić gorącej herbaty.
Był przecież bigos i grochówka?
Mimo, że ja załatwiłam i dałam im kiełbasę, boczek, groch i warzywa, to wszystko co jest niezbędne do bigosu i grochówki, to wojsko chciało zarobione pieniądze zabrać na konto orkiestry w Świętoszowie. Dopiero moja interwencja spowodowała, że pieniądze te poszły na nasze konto.
Niestety, nie wiem jak to w końcu rozliczono zyski ze sprzedaży bigosu i grochówki, ile na tym zarobiliśmy i kto otrzymał te pieniądze. Nie rozumiem tego zupełnie. Przecież wkład rzeczowy to między innymi: 40 kg kiełbasy, 17 kg boczku, warzywa, groch czy moje 70 kg ziemniaków. To naprawdę duża kwota i powinniśmy na tym dużo zarobić i rozliczyć. Niestety nigdzie tego rozliczenia nie widziałam.
Czy można pieniądze zebrane do puszek przeznaczyć na organizację finału?
Nie można! To jest niezgodne z regulaminem. Moim zdaniem to jest przestępstwo. Na organizację przeznaczone mogą być środki finansowe od sponsorów, a nie z bezpośredniej zbiórki.
Co powinno się stać z fantami, które zostały niewylicytowane czy wylosowane?
Powinny wrócić do darczyńców. Dlatego powinniśmy mieć spis wszystkich fantów, z zaznaczeniem od kogo je otrzymaliśmy. Chyba, że darczyńca zadecyduje inaczej. Zabranie fantów przez Szefa do przyczepy swojego samochodu było niezgodne z regulaminem - inaczej mówiąc nielegalne. Najcenniejsze gadżety zabrał Henryk Jasiński, dlatego nie było po raz pierwszy na finale licytacji.
Dlaczego poszła Pani na policję?
Bo uważałam, że nie rozliczył się ze mną. Puszkę można otworzyć tylko w banku.
Ile kosztowała organizacja finału w roku 2012 a ile w 2011?
Z dostępnych informacji wynika, że w 2011 roku koszt organizacji wyniósł ponad dwa tysiące złotych, od sponsorów mieliśmy ponad cztery tysiące złotych i różnicę wpłaciliśmy na konto WOŚP. A w tym roku na organizację wydano ponad dwadzieścia tysięcy złotych.
W trakcie finału na swoją działalność zbierała Fundacja TARA czy to jest zgodne regulaminem?
Nie, nie wolno w trakcie finału WOŚP zapraszać innych fundacji do kwestowania.
Ile zwrócono Pani za dojazdy do sponsorów?
Ja jestem wolontariuszem i żadnej złotówki nie chcę i wezmę. Chcę pomagać dzieciom i po to wszystko robię. Będę szczęśliwa jak uda się chociaż jedną małą istotę uratować.
Co Pani chce powiedzieć na koniec naszej rozmowy?
Nie rozumiem, dlaczego pan Prezydent broni pana Henryka Jasińskiego. Czy widział jego papiery chorobowe? To co robił podczas WOŚP Jasiński świadczy o jego zdrowiu, a nie chorobie. Dlatego jestem zniesmaczona opiniami naszego prezydenta.
Szef sztabu działał samodzielnie, nie informował nikogo o programie orkiestry, nie rozliczył się z nami, a prezydent go broni. Dlaczego do tej pory prezydent nie spotkał się z nami, czyżby nie chciał wyjaśnienia tej sprawy? Czy obawia się tego, bo był organizatorem finału w Bolesławcu?
Czy Pan wie panie Prezydencie, że prawie wszystkie punkty regulaminu WOŚP zostały w tym roku w Bolesławcu złamane?
Oczekuję jako wolontariusz i mieszkanka Bolesławca ostatecznego rozliczenia się szefa sztabu z zebranych pieniędzy.
Czy będzie pani wolontariuszem WOŚP w 2013 roku?
Dopóki nie będzie zaakceptowane rozliczenie, nie podejmę w tej sprawie żadnej decyzji, a zresztą nie wiadomo też czy Fundacja WOŚP będzie chciała grać w Bolesławcu 2013.
Dziękuję za rozmowę
Dziękuję.