Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAMrowka zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Jagodowe życie

(J. Bolesławiecki)

MOTTO

Śni się lasom - las,
Śnią się deszcze.
Jawią się raz w raz
Znikłe Maje.

I mijają znów,
I raz jeszcze...
A ja własnych snów
Nie poznaję.

(Bolesław Leśmian)


Jagodowe życie

No i jest lato... pada... ale i tak...
rozpoczął się sezon jagód leśnych, poziomek i grzybów. Czas odwiedzić bolesławieckie lasy i bory - zważywszy na to, że w naszych lasach jest dużo tych przepysznych owoców.
Po zniknięciu armii radzieckiej lasy wokół Bolesławca odżyły i rosną jakby szybciej i dostojniej. Można w nich bardzo często spotkać dziko żyjącą zwierzynę: jelenia, sarnę, daniela, czy dzika. Ostatnio nawet ktoś mówił mi, że widział łosia.
Często przez drogę przebiegają zające albo rude lisy. Ale żyją też w naszych lasach i leśnych bagnach borsuki, tchórze, kuny, jenoty czy piżmaki. Nie tak dawno widziałem też na rozlewiskach leśnych robotę bobra: zawalone, obgryzione drzewo i tamę na wodzie dokładnie i fachowo przez to sympatyczne zwierzątko zrobioną. To prawdziwa inżynieryjna budowla!

Ale wróćmy do naszych jagód i poziomek. Idąc „na jagody” pomyślałem - trzeba upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: nazbierać jagód i pooddychać leśnym powietrzem, uprawiając przy tym amatorski trekking z kijkami, spacerując duktami leśnymi w okolicach Bolesławca.

Fantastyczny wypoczynek, obcowanie z przyrodą i... niestety „morze” śmieci, brudu i stęchlizny. Wszędzie mnóstwo plastikowych butelek, opakowań po żywności, szkła, opon, szmat, ale także mebli, sprzętu RTV i AGD, cegieł, płytek ceramicznych, papierów i wiele, wiele wstrętnych odpadów. Las, to dla niektórych niesprzątana toaleta – odór i smród.
Co o ludziach myślą zwierzęta i te żywe jeszcze drzewa, i kwitnące kwiaty? Nóż w kieszeni się otwiera!

Co zrobić aby natychmiast zmienić mentalność ludzi albo inaczej - wandali i idiotów, którzy tak niszczą środowisko naturalne? Tego nie wiem...
W takiej śmierdzącej atmosferze i zaśmieconym lesie spacerowałem z moimi przyjaciółmi dwie godziny wbijając w ziemię na przemian prawy i lewy kijek trekkingowy. Po dwóch godzinach Teresa zaproponowała: „Tu są jagody i poziomki, chodźmy ich troszkę pozbierać”. Zgodziliśmy się natychmiast, ale wiadomo, że jagody to krzaczki tuż przy ziemi, trzeba się schylać i „łamać kręgosłup”, aby je zerwać i posmakować.
Gdy zrywałem owoce to większość z nich wędrowała do przełyku i przewodu pokarmowego, bo chętnie wracałem myślami do lat dziecinnych, kiedy to człowiek w pachnącym lesie objadał się jagodami, poziomkami czy borówkami prosto z krzaków, mając przy tym umazane ręce i usta. Takie jagodowe życie. To też podobno aktywne afrodyzjaki, ale tylko wtedy jak jesz je bezpośrednio z krzaka.

Niestety! Teraz informują Cię, że nie wolno ich jeść bez umycia, bo możesz zarazić się wścieklizną i zachorować...na malarię?
Nie masz też „dobrego smaku”, kiedy czujesz i widzisz pełno śmieci, powyrzynanej kory drzew i celowo połamanych gałęzi.
Ale pierożki z jagodami to już co innego gdy jesz je w domu - z talerzyka z bolesławieckiej ceramiki. Sama rozkosz!
A wracając jeszcze do ochrony środowiska naturalnego to zawsze słyszałem, że jest ona priorytetem naszych władz, również władz Bolesławca. Nie bardzo w to wierzę kiedy idę do lasu i widzę jak priorytet ten naprawdę wygląda i jest realizowany.

J. Bolesławiecki

P.S.
Pozdrawiam Was serdecznie z borów bolesławieckich i do zobaczenia na trekkingowym spacerze i grzybobraniu.



REKLAMA Villaro zaprasza