Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Igrzyska w Bolesławcu

(J. Bolesławiecki)

MOTTO

Igrzysk nam potrzeba Panie,
Niech tak będzie, niech tak się stanie!

(J. Bolesławiecki)


Igrzyska w Bolesławcu

Jest sobota, 10 października, godzina 19 00 anno Domini 2009. Wieczór, temperatura +9 stopni.
Tysiące ludzi zebrało się pod wiaduktem w Bolesławcu. Jedni szacują nawet na 50 tysięcy, inni są skromniejsi i mówią o kilkunastu tysiącach. Wszyscy przyszli, bo kochają swoje miasto, a wiadukt szczególnie.
Jest ciemno. Wszyscy z zaciekawieniem, niecierpliwością i podnieceniem czekają na zapowiadane od kilkunastu dni show.

Najpierw oficjalnie...
Na scenie Podsekretarz Stanu z Ministerstwa Infrastruktury, Dyrektor Kolei i Prezydent Bolesławca. Będą przemówienia - to pewne.
Zaczyna Prezydent. Dziękuje wszystkim za wykonanie renowacji wiaduktu, opowiadając historię jego budowy. Potem Podsekretarz znów o historii. Obaj mówią, że wiadukt został wybudowany w XIX wieku w Bolesławcu oraz, że projektantem był człowiek o niemiecko brzmiącym nazwisku.
I obaj się mylą, bo wiadukt wybudowano nie w Bolesławcu, ale w Bunzlau. Taka jest historia naszego Bolesławca i nie wolno jej zmieniać. Mniejsza z tym, chociaż nie powinniśmy o tym zapominać.
Za chwilę na telebimie znów historia budowy wiaduktu. Teraz wiemy już wszystko - jaka jest szerokość przęseł, ile ich jest, jaka wysokość i ile osób go budowało. Film krótki, dość dynamiczny i interesujący. Tylko kto zapamięta te wszystkie liczby, skoro wszyscy myślami są już przy tym, co będzie za chwilę?
Kończy się promocja urzędników, teraz będziemy oglądać nasz wspaniały wiadukt przy muzyce i różnokolorowych światłach reflektorów.
Co za przyjemność oglądać takie widowisko popijając jednocześnie aromatyczną kawę z filiżanki z bolesławieckiej ceramiki!

No to jedziemy...

Zawiadowca stacji gwizdkiem daje znać do odjazdu pociągu. W tym momencie głośna muzyka z głośników, mnóstwo decybeli, wszystko drży, a wiadukt zaczyna parować i „unosić się”. Włączone są różnokolorowe światła. Zmieniające się kolory, najpierw biały, potem piaskowy, jasno żółty, różowy, czerwony, przez fioletowy do niebieskiego. Robi to niesamowite wrażenie. Wiadukt jakby znikał i pojawiał się od nowa, tylko w innych kolorach.

Zmieniające się natężenie światła powoduje, że wiadukt raz się zbliża, raz oddala, tak jakby chciał powiedzieć „ja tu dzisiaj jestem najważniejszy”. Gdyby zinterpretować znaczenie kolorów to nasz Wiadukt „mówi” do nas:
- Zróbcie mi miejsce, pokaże Wam olbrzymie możliwości - to kolor biały,
- Jestem wspaniały, na mnie można liczyć - to piaskowy,
- Wysłuchaj mnie, porozmawiaj ze mną - to kolor żółty,
- Zaopiekuj się mną, kochaj mnie z matczyną czułością - to różowy.

I wreszcie czerwony:
- Rozsadza mnie energia, jestem najlepszy.

Fiolet to - jestem uduchowiony i wrażliwy,
- chcę być niezwykły, niepowtarzalny, chcę zdobyć sławę! - to niebieski

Niech tak zostanie! Wszyscy oglądają to widowisko z zachwytem i reagują z entuzjazmem
wydając okrzyki „ach!” i „och!”, „to niesamowite!”

I nagle punkt kulminacyjny...

Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most


Łza się w oku kręci, gdy widzimy jak z kominów lokomotywy bucha para i dym. Reflektory i światło dodają jej dodatkowego piękna i przenoszą nas do innej epoki. Dostojnie pociąg przejeżdża po wiadukcie.

Wszyscy są zachwyceni i zrelaksowani. Muzyka daje siłę i pozwala, aby każdy rozrusznik serca zaczął działać. Ziemia drży, jest kolorowo i bajecznie. Brawo! Retro to retro.
Za chwilę wjeżdża pociąg osobowy. Jest troszkę smutny, ale prawdziwy. Daje tylko znany nam sygnał i wysyła nam fajerwerki. Jest niestety pusty. To już norma, że naszymi pociągami już nikt nie jeździ. Może kiedyś się to zmieni?

Oklaski!!! Koniec pokazu.
Pięknie! Cudownie! Wspaniale! - słyszę dookoła.

- Jestem smutny, bardzo smutny - zdaje się mówić nasz Bóbr, płynący dostojnie wartkim strumieniem.
- O mnie zapomnieliście zupełnie. A przecież moja dolina, moja woda i mój nurt spowodował, ze tu tak piękny wiadukt wybudowano. Nikt nawet o mnie tu nie wspomniał... – dodaje zażenowany.

Pozwól, że ja podziękuję Ci wspaniała rzeko. Ty przecież najlepiej znasz historią naszego miasta, Ty dodajesz mu urody i dużo zimnej, ale czystej wody.


J. Bolesławiecki

PS. Światło i woda to piękno estetyczne i fantastyczne. A wiadukt to wspaniała rzeźba w doskonałym miejscu.