Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Nowy rok bieży

(J. Bolesławiecki)

MOTTO

Gdy w Narodzenie Pana pogodnie,
będzie tak cztery tygodnie.

(przysłowie)


Nowy Rok bieży

Święta, święta i już po świętach! Mogę teraz spokojnie napić się kawy z filiżanki z bolesławieckiej ceramiki i pomyśleć jak przeżyć kolejne dni świąteczne - czyli Sylwestra, Nowy Rok, a potem jeszcze wolną sobotę, niedzielę i Trzech Króli.

Najpierw jednak usiądźmy razem i przeanalizujmy jak przebiegły Święta Bożego Narodzenia. A więc: najpierw zakupy, przygotowania, choinka i jej ubieranie, potem wigilijna kolacja, pasterka, trzy dni świąt w tzw. domowej atmosferze i po świętach.

Które to już są moje święta? Lepiej nie będę liczył, bo te rachunki wypadają coraz gorzej. Co roku człowiek o jeden rok starszy. Trudno - jest jak jest, trzeba się z tym pogodzić.
Jedna korzyść z tego jest taka, że jest co porównywać. Ale trzeba uważać, bo jak można porównać święta z dziecinnych lat z tymi niedziecinnymi, by nie ulec wyobraźni i w myślach nie powracać do czasów, do świata, który już nigdy się nie powtórzy?

Powiedzmy sobie prawdę – dzisiejsze święta są po prostu całkiem inne.

Nasze dawne święta to iskrzący i skrzypiący w mrozie śnieg. Dzisiaj o śniegu czy dużym mrozie mogliśmy tylko pomarzyć, nawet nie było delikatnego przymrozku i oszronionych szyb czy dachów samochodów.

Dawne święta były bardziej intymne, kameralne i rodzinne. Wszystko najważniejsze toczyło się w czterech ścianach rodzinnego domu. Tu gotowało się wigilijne potrawy, piekło ciasto czy świąteczną gęś lub indyka.
Nie było przecież wielkich himpermarketów, a w sklepach wszystkiego było tyle, co kot napłakał. Trudno było kupić nawet pomarańcze. Wszystko „zdobywało się” po znajomości. Nie do pomyślenia byłoby też taszczenie ciasta z jakiejś cukierni czy sklepu. Piekło się wszystko we własnym piekarniku czy piecu. Teraz pełny „self serwis”, jak mówią modnie po angielsku.

A propos angielskiego - to teraz więcej kolęd słychać po angielsku niż po polsku, szczególnie w radiu czy w olbrzymich marketach. Polskich kolęd w tradycyjnych aranżacjach jak na lekarstwo. A na dodatek muzyka ta przerywana jest w tych sklepach krzykami o promocji telewizorów, niższej cenie na pietruszkę czy o świątecznych obniżkach cen. Po godzinie robi mi się słabo, gdy to słyszę po raz dziesiąty. A tysiące mikołajów wciska mi wszelkie barachło, abym tylko coś kupił.

I jeszcze inna zmiana - zamiast listonosza i świątecznych kartek mamy SMSy. Moja komórka co chwilę popiskiwała, sygnalizując kolejny SMS ze świątecznymi życzeniami, a ja pracowicie wklepując podziękowania na nie, nie mogłem nadążyć.
A jak otwieram pocztę internetową to to samo. Przeróżne kartki kolorowe, grające kolędy czy linki z życzeniami. To takie konkursy, kto napisze ładniejsze życzenia, kto wyśle najbardziej „atrakcyjną” kartkę?

Wreszcie pasterka. Nie ma żadnych rodzinnych spacerów przez śnieżne zaspy. Teraz siadamy do samochodów a problemem jest znalezienie miejsca na najbliżej kościoła.
W kościele najlepiej jak słowa kolędy na białym ekranie wyświetla rzutnik, by nikt się nie pomylił i nie zaśpiewał po swojemu. Tu też wchodzimy techniką XXI wieku?

Jest jednak jedno wspólne dla wszystkich moich świąt – jak patrzę na dzieci, które mamy przyprowadziły do kościoła przed szopkę, to widzę, że oczy mają szeroko otwarte ze zdziwienia i radości, tak jak ja przed wielu laty.
I teraz rozumiem - to ich święta! A tamte były moje.

Dlatego niech każdy zachowa je w pamięci jako własne. I przestańmy licytować się, czyje były lepsze. Bo każdy ma swoje. Najważniejsze jest tylko to – niech święta trwają zawsze.

Teraz Nowy Rok bieży. Już wszyscy na Niego czekamy, prawda?

Pozdrawiam,
J. Bolesławiecki

P.S. Odsapnijmy troszkę przed kolejnymi świętami. Może najlepiej wybrać się na „spacer” do Tesco, Carrefoura czy Intermarche?