MOTTO
Ludzie przyszłości, nie dajmy się zwariować.
Pijąc ostatnio kawę z Kubka Bolecnauty, wykonanego z bolesławieckiej ceramiki, nie włączam już telewizora, radia, nie czytam gazet, bo wszędzie nieprzerwanie, niemal od 10 miesięcy, przewija się jeden, znany wszystkim, temat. Jaki to temat ? Nie muszę odpowiadać – wiecie o co chodzi.
Przeczytałem ostatnio na Facebooku, że Piotr, nieznany dotąd szerszej publiczności, wybił się na popularność, formułując oddolną akcję powszechnego zmęczenia tematyką katastrofy. Proklamował więc „Dzień bez Smoleńska” na 3 lutego br.
Wprawdzie milczenie w państwie demokratycznym jest praktycznie niemożliwe, ale apeluję do wszystkich mediów lokalnych i ogólnopolskich o umiar w relacjonowaniu tej tragedii. Mam już dość słuchania polityków różnych opcji o przyczynach tragedii. Mam dość słuchania ekspertów o zachowaniu się pilotów, o wraku, czarnych skrzynkach czy sprowadzania przez wieżę tego nieszczęsnego samolotu do lądowania. Mam dość idiotycznych kłótni politycznych!
Przyłączając się do inicjatywy Piotra zadaję sobie pytania: Co mnie teraz interesuje mgła, która wystąpiła dziesięć miesięcy temu? Co mnie to teraz obchodzą wyborcze przyczyny wypadku?
Nie chcę, aby wszystkie wieczorne dzienniki rozpoczynały się od analiz katastrofy i dyskusji na ten temat prawdziwych i pseudoekspertów. Nie chcę słuchać polityków, którzy wykorzystują tą sytuacje do swoich celów propagangowych i na trupach pragną dostać się do władzy, nie mając nic innego do powiedzenia.
Dość mam oskarżeń i podważania polskiej racji stanu i kolaboracji z Rosją. Dość ględzenia o raporcie MAK i kontrolerach lotu. Dajcie mi święty spokój, skończcie wreszcie te jałowe dyskusje!
Proponuję... Zacznijcie mówić o przyszłości: o przyszłości miasta ceramiki, o przyszłości Polski w strukturach europejskich, o byle czym... Tylko skończcie wreszcie ten temat, temat katastrofy.
Mam jednak wątpliwości czy tak się stanie. Dlaczego?
Czytając ostatnio powieści fantastyczne Wellsa (żył i pisał w XIX wieku} dowiedziałem się, że ludzi przyszłości (czyli nas) określał jako ludzi słabych, delikatnych, nie mających własnych poglądów, pozbawionych wszelkiej agresji i stanowiących łatwy cel każdego ataku.
Nasze szczęście wg tego pisarza wygląda jak zwykła karykatura. W naszym przypadku, tę karykaturę kształtują politycy, poprzez media, robiąc z nas często „idiotów”, łatwo ulegających cudzym poglądom i propagandzie.
„Jak mogliśmy do tego dopuścić”? A no właśnie w taki sposób! Sposób widoczny w naszej telewizji, radio i prasie. Potocznie mówi się: „rzygać się chce”!
Bierze mnie wstręt do polityki, dyskusji i wszystkiego co nas otacza w związku z tym wydarzeniem, bo jestem człowiekiem przyszłości.
A przecież wybory tuż, tuż, tuż...
J. Bolesławiecki
PS. Znowu troszkę śniegu spadło w Bolesławcu, zapraszam na spacer po starówce pooddychać świeżym powietrzem.
|