~ napisał(a):~ napisał(a):~Bóg ma niejedno Imię ! napisał(a): duzy szacun dla osoby , która przywiozła chora kunę . Widocznie miała złe doswiadczenia z Sm , ze akurat tak postapiła zostawiając to biedne zwierzatko pod drzwiami SM , a tak na marginesie co dalej z ta kuna / Zyje ?
Kuna to szkodnik, lepiej żeby zdechła.
obyś sam bezduszny osobniku zdechł , tak pod płotem !!!
~ napisał(a):~Bóg ma niejedno Imię ! napisał(a): duzy szacun dla osoby , która przywiozła chora kunę . Widocznie miała złe doswiadczenia z Sm , ze akurat tak postapiła zostawiając to biedne zwierzatko pod drzwiami SM , a tak na marginesie co dalej z ta kuna / Zyje ?
Kuna to szkodnik, lepiej żeby zdechła.
~ napisał(a):~ napisał(a):~Bóg ma niejedno Imię ! napisał(a): duzy szacun dla osoby , która przywiozła chora kunę . Widocznie miała złe doswiadczenia z Sm , ze akurat tak postapiła zostawiając to biedne zwierzatko pod drzwiami SM , a tak na marginesie co dalej z ta kuna / Zyje ?
Kuna to szkodnik, lepiej żeby zdechła.
A CIEBIE LEPIEJ ŻEBY STARA ZOSTAWIŁA W OKNIE ŻYCIA DEKLU
~ napisał(a):
obyś sam bezduszny osobniku zdechł , tak pod płotem !!!
~Ja napisał(a): I ja zrobiłbym chyba podobnie. Znajomi znaleźli chorą (być może potrąconą) młodziutką sarenkę. Zgłosili sprawę do SM (nie bolesławieckiej) ale tam odmówiono przyjęcia zwierzęcia. Zaproponowano im by udali się do weterynarza. Ten wycenił leczenie na 1400zł co było dla znajomych nie do ogarnięcia. Zatrzymali zwierzę na noc w domu, próbowali nakarmić i szukali dalszej pomocy. W nocy zwierzę padło. Udali się więc do weterynarza by jakoś legalnie pozbyć się padniętego zwierzęcia. Koszt utylizacji wyceniono na 2000zł.... Nie było wyjścia, trzeba było zakopać zwierzę w lesie... mąż koleżanki pod osłoną późnego wieczoru jak jakiś przestępca musiał w ukryciu zakopać zwierzę... tak się w Polsce kończy posiadanie miękkiego serca i próba pomocy zwierzęciu. Nie dziwi mnie decyzja tych, którzy znaleźli tą kunę...tak to prawda w tym chorym kraju zwierzęta dzikie nie mają z nikąd pomocy po prostu giną.dziękuję ci podrzucicielu kuny za uratowanie jej życia.
Zapytajcie w straży miejskiej czy można z dzikimi zwierzętami do nich przyjść i czy udzielą w takiej sytuacji stosownej pomocy.
~klucznick napisał(a):~Ja napisał(a): I ja zrobiłbym chyba podobnie. Znajomi znaleźli chorą (być może potrąconą) młodziutką sarenkę. Zgłosili sprawę do SM (nie bolesławieckiej) ale tam odmówiono przyjęcia zwierzęcia. Zaproponowano im by udali się do weterynarza. Ten wycenił leczenie na 1400zł co było dla znajomych nie do ogarnięcia. Zatrzymali zwierzę na noc w domu, próbowali nakarmić i szukali dalszej pomocy. W nocy zwierzę padło. Udali się więc do weterynarza by jakoś legalnie pozbyć się padniętego zwierzęcia. Koszt utylizacji wyceniono na 2000zł.... Nie było wyjścia, trzeba było zakopać zwierzę w lesie... mąż koleżanki pod osłoną późnego wieczoru jak jakiś przestępca musiał w ukryciu zakopać zwierzę... tak się w Polsce kończy posiadanie miękkiego serca i próba pomocy zwierzęciu. Nie dziwi mnie decyzja tych, którzy znaleźli tą kunę...tak to prawda w tym chorym kraju zwierzęta dzikie nie mają z nikąd pomocy po prostu giną.dziękuję ci podrzucicielu kuny za uratowanie jej życia.
Zapytajcie w straży miejskiej czy można z dzikimi zwierzętami do nich przyjść i czy udzielą w takiej sytuacji stosownej pomocy.