~ala napisał(a): Takim ludziom, co to w życiu nie mają się już czym innym zająć, tylko umilaniem życia sąsiadom schlebia to, że kogoś denerwują - delikatnie mówiąc - swoim działaniem. Moi sąsiedzi nie posuwają się do jakichś drastycznych działań, co najwyżej śmiesznych i niegroźnych. Odkąd ich ignoruję i nie reaguję na żadne komentarze ani złośliwe zaczepki, przestali prowokować. Jak widzą, że ich usilne działania wytrącenia mnie z równowagi nie dają rezultatu, to co będą walić dalej głową w mur? Oczywiście nie poprzestają, ale brak im nowych pomysłów, a stare nie dały efektu. Łącznie z pismami z donosami do różnych tylko im znanych instytucji (jak w PRLu). Wiadomo, że wychodzę z dyktafonem w kieszeni i mam zdjęcia różnych ich idiotycznych działań, ale na razie do sądu się jeszcze nie wybieram.
Jeśli pisali donosy, to musiałaś im dać jakieś powody "elu", bez nich bezcelowym jest pisanie donosów. To po pierwsze. A po drugie, jak już zebrałaś tę dokumentację z dyktafonui zdjęcia, to dlaczego nie idziesz do sądu?
Też mamy upierdliwych sąsiadów ale wyglądają mi raczej na takich z dyktafonem i aparatem....
I tak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A może Twoi sąsiedzi myślą w ten sam sposób o Tobie?