Szpitalny Oddział Ratunkowy. Nie ratowniczy...

Na moim osiedlu jest sklepik, w którym kilku specjalistów od trunków codziennie popija soczki. Na wakacjach byłem świadkiem takowego zdarzenia. Człowiek zmęczony troszkę słońcem i napojami, położył się tułowiem na chodniku, a nogi spoczywały na jezdni. Leżał tak kilkadziesiąt minut. Kiedy mu sąsiadka zwróciła uwagę, aby nie leżał na jezdni, człowiek odpowiedział do niej w miły sposób, aby się nie czepiała i że to jego nogi. Jak mu jakiś samochód je przejedzie, to jego prywatna sprawa. Starsza pani olała go i poszła dalej.
Na szczęście nikomu nic się nie stało w tym przypadku.
Nie nawiązuje tutaj iż w przypadku na moście było podobnie. Tylko taka historia z osiedla.

assassin, opisujesz zupełnie inna sytuacje i nikogo nie obchodzą twoje życiowe historie :D

to bardzo dobra wiadomość.

~Madrista napisał(a): assassin, opisujesz zupełnie inna sytuacje i nikogo nie obchodzą twoje życiowe historie :D

Madrista marudzisz kompletnie bez powodu, czy dlatego , że to członek twojej rodziny chciał stracic nogi?

~Madrista napisał(a): assassin, opisujesz zupełnie inna sytuacje i nikogo nie obchodzą twoje życiowe historie :D

Madrista. Chyba nie sądzisz, że assasin opisał swój własny przypadek. I dlaczego piszesz, że nikogo nie obchodzą czyjeś życiowe historie. Chyba, że piszesz w swoim imieniu.

nie ważne czy poszkodowany żyje, ważne czy aby nie spożył.

~ed napisał(a): nie ważne czy poszkodowany żyje, ważne czy aby nie spożył.

Znamienite, że włąsnie taki mit wciąż krąży. Jak juz spożył to pewnie winny. A nie jest to tak oczywiste. By mówic o winie czy niewinnosci, trzeba w każdym z przypadków sięgnąć do przepisów RD - kto je i w jaki sposób naruszył. [img=1418720885_ttkgmzq.jpg]