~ napisał(a): Amerykańce z dawnych lat są proste w budowie jak konstrukcja cepa, w dobie dostępu do części przez internet, naprawa takiego auta to nie problem.
Średnio rozgarnięty mechanik który nie wyrzucił starych narzędzi na złom( stroboskop, analizator....) sobie z nim poradzi.
Czasami są problemy z gaźnikami, regulacja niewiele pomaga, przeważnie trzeba wymienić, dorobic zużyte elementy.
Nie dajcie się zwariować, kto sobie radził z dużym fiatem to i z amerykańcem sobie poradzi, zasada ta sama tylko "trochę wieksze " części.
Prawie prawda, po za tym że autka z USA od lat 80' miały montowane komputerki i tu tkwi zazwyczaj problem.
Byłem posiadaczem 6 aut z USA, problem był z Chryslerem i Dodge-m, choć części takie same to nie zawsze udawało się tak prosto usunąć usterkę.
Raz w Bolesławcu wymieniałem uszczelki pod głowicami V8 Cadillac u "dobrego" mechanika z długoletnim stażem i skutki były opłakane, gdyż po jego zabiegach musiałem wymieniać cały silnik.
Gość pourywał szpilki i po nawierceniu bloku wstawiał sprężynki zastępujące gwint, po około 2 miesiącach głowica silnika o mało nie odleciała, moc silnika 350 KM to nie duży Fiat z max 75 KM.
Więc lepiej wystrzegać się "mechaników" znających się na wszystkim, gdyż może to drogo kosztować.
[img=1427626867_xgyt52l.jpg]
Dopisane 29.03.2015r. o godz. 13:09:
Silniki V8 potrafią się kręcić do 10 000 obrotów, więc lepiej wybierać mechanika sprawdzonego specjalizującego się w amerykanach[img=1427627395_o6u5oyl.jpg]