k1p napisał(a): bnm, po części masz rację. Ale tak, jak piszesz. Wszystko zależy od punktu widzenia. Ja akurat nie mam żadnego kredytu, czy zobowiązania wobec banku. Dlatego wolę mieć święty spokój w postaci opłaconego funduszu remontowego, który wynosi w moim przypadku zaledwie niecałe 60 zł/miesięcznie. Ma się to nijak do wspomnianego przez Ciebie 1000 zł. Remonty są drogie, trudno znaleźć dobrego fachowca. Poza tym remont to jedno. Sprawy związane z ogrzewaniem, elektryką, instalacją wodno - kanalizacyjną - to rzeczy, które generują największe koszty i jednocześnie kłopoty. Im będę starsza, tym bardziej będzie mi zależało na bezpieczeństwie. A jak wspomniałam, takie daje stała, nawet symboliczna opłata.
Mieszkam, owszem, w mieszkaniu, ale mam też dom. Wiem, ile jest pracy z tytułu eksploatacji. Poza tym, starsza osoba, która mieszka w tym domu, nie poradziłaby sobie ani finansowo ani logistycznie z wszelkimi naprawami.
Jeśli decydowałabym w tej chwili o zakupie nieruchomości, to mieszkanie tylko z opłatami eksploatacyjnymi. Jeśli już miałoby być bez opłat, to tylko dom. Własny, bez sąsiadów, klatki schodowej i wspólnego dachu.
To jest mój punkt widzenia oparty na pewnym doświadczeniu.
~~k1p napisał(a): Ubezpieczenie to nie to samo, co stała opłata za pewne usługi - pewnie sam sobie, Fighter, zdajesz z tego sprawę. Co do ceny - jeśli już zakładać sobie pętlę na szyi w postaci kredytu - lepiej na dom z ogrodem i garażem. Mimo wszystko, życzę powodzenia w sprzedaży. Może dla kogoś to wymarzona oferta. Nie powinieneś jednak, bnm, od razu tak ostro atakować (mam na myśli Twój pierwszy komentarz).