~Ja napisał(a): Też miałam osobliwą przyjemność mieszkać z takimi lokatorami na wynajetym mieszkaniu. Z tego co wiem, to robaki jakie są na zdjęciu nazywają sie prusaki .Było to kilka lat temu, ale kiedy zgłosiłam włascicielce mieszkania, a ta poszła z tym do spółdzielni, to bez problemu przyszli zrobic deratyzację (mieszkałam w innym województwie). Problem polegał na tym że sąsiedzi chyba nie widzieli przeszkód w zamieszkiwaniu z tymi osobnikami, bo nie chcieli wpuszczać do domu panów ze spółdzielni. Niemożliwe aby nie posiadali 'współlokatorów", ponieważ ja mieszkałam na 3 pietrze wiec nie wierzę że Ci z nizszych pięter ich nie mieli. U nas po każdej deratyzacji przez tydzień był spokój, i znów powoli zaczynały sie pojawiać. Panowie ze spółdzielni byli 3 razy, i nic to nie dało więc po prostu wypowiedziałam umowę właścicielce. Wymiękłam, jak po powrocie z nocnej imprezy zaświeciłam światło, a koledzy rozbiegli sie po stole i ciastkach pozostawionych na talerzu. Wystarczy że jeden z sąsiadów nie pozwoli "popsikać" swojego mieszkania i będziesz stać w miejscu, a faktycznie ludzie się wstydzą przyznać że, maja robactwo w domu, a to chyba z przesądu że to oznacza bród... życzę powodzenia w nierównej walce z sąsiadami i prusakami. To że zrobisz czyszczenie tylko w swoim mieszkaniu nic nie da, bo i tego próbowałam. Walcz ze spółdzielnia do upadłego, nie mogą Cię z tym zostawić. Ps. Moja przeprowadzka to była masakra, bardzo uważaliśmy, aby żadnego nie przeniesć, ale i tak 2 przeszły w telewizorze a że tego się spodziewaliśmy to przy telewizorze postawiliśmy "łapkę" więc od razu tam polazły. Nic się nie rozprzestrzeniło :)
To prawda ,tez tak miałam i się wyprowadziłam ,muszą wszyscy chcieć i jak juz zechcą ,to muszą dopilnować ,.żeby poodsuwać meble od ścian,i np jak ktoś ma boazerię to też nie za bardzo jest szansa wytępić to robactwo,a właśnie najgorsze w tym wszystkim jest to ,ze kto "zasiał" te karaluchy to sie nie przyznaje i żyje z nimi w najlepsze,w moim przypadku tak było ,ze przelazły od sasiadki ,a kiedy zaczęłam z tym walczyć to sąsiadka powiedziała ,ze to ja widać naniosłam robaków ,skoro zgłosiłamgdzie trzeba ,aby zrobiono porzadek..Nikomu nie przeszkadzały robale ,,tylko mi ,więc ja zostałam okrzyknięta tą od robali ,bo pierwsza zaczęłam szukac pomocy.Tak ,tak,niektórzy lubią w brudzie i z karaluchami mieszkać.Trzeba było zwijać manatki.