~~Pankracy napisał(a):
Nie mieli mocy by te cedować na następnych
Podsumowując zacznę od powtórzenia - bo ty tak chcesz?! Skąd to wiadomo?!
Przeczytaj sam siebie - Chrystus założył Kościół, ale moc dał tylko wyznaczonym z imienia Apostołom bez władzy udzielania ich następcom. Podobno Pawłowi też udzielił
władzy odpuszczania grzechów (bo Ty tak chcesz? - nigdzie tego nie zapisano!), też bez prawa przekazania! Sugerujesz, że dla Chrystusa ważny był tylko I wiek NE (i to raczej jego połowa) - tylko wtedy były sensowna ta władza i potrzebna a następne tysiąclecia już zbędna? Oszczędzę litościwie skomentowania tej wyssanej z brudnego palucha tezy :D
"Argumenty KK są mocno naciągane" ale nie próbowałeś podważyć nawet jednego zwrotu z rozległego tekstu powołującego się na rozmaite źródła pozakatolickie.
Przypominasz trochę Pannę - zaklinasz rzeczywistość swoją mądrością niewiadomego źródła a nie odnosisz się do tez i nie odpowiadasz na pytania.
A teraz podsumowanie moich tez. Chrystus nie uważał Pisma za jedyne i najważniejsze, bo nie zostawił nam ani jednego słowa własnoręcznie zapisanego słowa!
Depozyt swojej Nauki pozostawił założonemu przez siebie Kościołowi, na którego czele postawił Piotra. Swojemu Kościołowi dał władzę wypędzania złych duchów, odpuszczania grzechów, strzeżenia czystości i rozpowszechniania Jego Nauki. Dał też obietnicę, że Kościoła "bramy piekielne nie przemogą". I to właśnie dlatego KK
trwa jako jedyna organizacja w ciągłości organizacyjnej, doktrynalnej i personalnej (od Piotra do Franciszka) już 2000 lat. To ludzie Jego Kościoła napisali Ewangelie i Listy Apostolskie czyli "Nowy Testament". Od początku istnienia Kościoła znajdowali i do dziś znajdują się odszczepieńcy fałszujący Naukę Chrystusa i zakładający własne "kościoły". Ciągłość "doktrynalna" polega na tym, że Kościół nie zmienia i nie odwołuje tego, co zostało ogłoszone jako dogmat.
I od początku Kościół jest znienawidzony i zwalczany zgodnie przez wszystkie "kościoły" i religie!. Chrystus uprzedził - "mnie prześladują, to i was prześladować będą", bo On sam stał się "znakiem sprzeciwu".
Rozumiem, że ludzie, którzy pogubili się w życiu, muszą się samousprawiedliwiać i zakłamywać własne sumienie, przez dowodzenie, że to nie z nimi, tylko z Kościołem jest coś nie tak.
Rozumiem, ale nie pochwalam! Chrystus jest miłosierny i nawet łotrowi na krzyżu przebaczył.
Ale tylko temu, co uznał swoje winy i się ukorzył. Drugiemu tkwiącemy w błędach do końca już nie wybaczył. Więc każdy póki życia, powinien się nawrócić. Bo miłosierdzie dotyczy żywych, po śmierci każdy spotka się już tylko z Bożą sprawiedliwością. A nikt z nas nie wie czy jego życie nie skończy się może już dziś!
Dziś praktycznie każdy spotkał się z Chrystusem i bardo niewielu dozna usprawiedliwienia, bo Go nie poznali!