~Jak pomóc napisał(a): Podłączę się pod temat w imieniu moich bliskich... Poradźcie, jak pomóc osobie, która od kilku lat jest uzależniona, co roku jest gorzej... straciła już wiele, a przede wszystkim kontrolę nad własnym bytem? Wszyscy mówią, że osoba uzależniona musi poddać się leczeniu dobrowolnie, a co z oddziałami zamkniętymi itp.? Czy jest coś co można zrobić by pomóc mimo woli? Dodam, ze osoba ta już dwukrotnie była poddawana "leczeniu" na 1000lecia... ale w naszej opinii detoks i pogadanki o tym, ze się pije to zbyt mało.Leczenie na Tysiąclecia trwa 6 tygodni.Detoks to tylko odtrucie poalkoholowe,ale w trakcie jego trwania można starać się o terapię - LECZENIE.Człowiek po leczeniu nie wychodzi "zdrowy"ale z umiejętnościami,narzędziami do życia bez alkoholu.Jak mawiał nieżyjący szef terapii p.Krzywdziński "Najlepszym do leczenia alkoholikiem jest ten,który na kolanach przychodzi po pomoc"Do kogo się udać? Do Poradni Rozwiązywania Problemów Alkoholowych,również na Tysiąclecia.Pierwszy mały budynek,zaraz po wejściu po prawej stronie.Tam znajdziesz profesjonalnych terapeutów,którzy pracują również na terapii stacjonarnej.Wiedzą i znają alkoholików jak nikt.To oni wyciągnęli mój tyłek 5 lat temu.WIELKIE DZIĘKI.Jednakże najważniejsze to CHCIEĆ PRZESTAĆ PIĆ.Życzę pogody ducha.
Co możemy jako bliscy zrobić więcej? Do kogo się udać?
~jak pomoc napisał(a): Dziekuje wszystkim za odpowiedz... Niestety zdajemy sobie sprawe, ze chocbysmy na uszach stawali sam chory musi poczynic chocby najmniejszy krok.... Chodzi jednak o to, ze alkoholizm ten zniszczyl nasza rodzine, relacje ze znajomymi... A sam chory doznal jakby zmiany osobowosci.... Wszyscy cierpia przez to, a im wiecej sie pomaga tym gorzej, bo uwaza ze to przeciw niemu... Niestety picie stalo sie przyczyna calej rzeki problemow... Wiele lat i wiele prob... Nam juz powoli brak sil ...Brak sił? To zgłoście się do Poradni Przeciwdziałania Alkoholizmowi na 1000-lecia,tam wsparciem są objęte nie tylko sami z problemem alkoholowym ale też bliscy.Tam dowiecie się jak z taką osobą postępować,spotkać się z ludźmi z identycznym problemem.TAM a nie na tutejszym forum znajdziecie to,czego Wam potrzeba.Głowa do góry,zacznijcie od profesjonalnej pomocy.Będzie OK.
[email protected] napisał(a): Czytam i śmiać mi się chce co ludzie opisują.W Bolesławcu terapie dwa razy odbyłem zaliczyłem i co zero efektów. Po dwóch miesiącach od nowa robiłem z siebie szmate.Po długich namowach rodziny i przyjaciół dałem się namówić na terapie w Szklarskiej Porębie (Radzimowice).Nie pije rok wiem że to mało ale uważam to za wielki sukces.Tam są wspaniali ludzie którzy potrafią ci pomóc.Do nich bez wątpienia należy mgr. Marek Garbacz wraz z żoną oni postawili mnie na nogi. [img=1381256543_ta3bpse.gif][img=1381256634_tg55bar.gif]Gratuluję.Ja zaczynałem od Radzimowic i zjechałem na dno.Bolesławiec mnie wyprostował.Bez sensu jest licytowanie.Jedno jest pewne.Tylko profesjonaliści i gdziekolwiek.Najważniejsza jest motywacja i chęć trzeźwienia.Pogody ducha życzę.