~N...Antek napisał(a): ... takich nieuków nie wypuszczały szkoły w tamtym czasie... :D
Widzę, że muszę wystąpić w roli advocatusa diaboli :)
Oczywiście, że wypuszczały.
Tylko wtedy nie nie było YT i FB (o komputerach, internecie i telefonach komórkowych nawet nie wspomnę), które by to udokumentowały ;)
Pozdrawiam
~N...Antek niezalogowany 24 listopada 2014r. o 14:56
Tak uważasz ? A ja myśle tak jak ktoś mądry napisał...w tym Twoim tak zachwalanym internecie :
Coraz częściej słychać głosy wskazujące, że należy podwyższyć poziom trudności zadań maturalnych. Nauczyciele i eksperci twierdzą, że niezdanie obecnej matury to duża sztuka.
Matura 2014
Matura z matematyki na poziomie podstawowym jest tak trudna jak dawny egzamin wstępny do liceum. Oznacza to, że kilkanaście lat temu wiedzę dzisiejszego maturzysty posiadał absolwent szkoły podstawowej (w systemie 8 lat podstawówki i 4 lata liceum).
Stosując taką "wykładnię", moglibyśmy cofnąć się do czasów kamienia łupanego :)
I oceniać, kto byłby bardziej "dostosowany" ;)
Inne czasy, inne wymagania.
Ty mnożyłeś na papierze, ja miałem okazję na kalkulatorze, nasze dzieci robią to przy użyciu telefonu.
Czy z tego powodu są głupsze ?
Nie.
Korzystają z dostępnych "narzędzi".
PS.
Gimnazja są dla mnie pomyłką z socjologicznego punktu widzenia.
Pozdrawiam
a czemu wy sie dziwicie? po cos ie uczyc, skoro informatyk w bc zarabia czesto minimalna? po co sie starac, po co spedzac godziny przy ksiazkach, skoro nie ma zadnej przyszlosci? czlowiek sie uczy i uczy a na koniec ledwo mu starcza od 1 do 1 . taka prawda.
A to już tak na koniec Kajtku bo chyba dzieli nas pokolenie ;)
Tegoroczny egzamin maturalny z matematyki, który próbuje się przedstawiać jako trudny, był na poziomie szóstej klasy szkoły podstawowej, do której uczęszczało moje pokolenie
— pisze prof. Aleksander Nalaskowski w tygodniku wSieci.
Jak podkreśla, sprawa ta nie znalazła właściwego odzwierciedlenia w debacie publicznej, ponieważ pochłonęły ją problemy wychowawcze, jakie Polacy mają z klasą rządzącą.
Tymczasem sprawą trzeba by chyba się zająć poważniej i nieco głębiej ją przeanalizować. Jeśli się teraz temu nie przyjrzymy, to i żadna nauka z tego nie wyniknie
— przestrzega profesor i prezentuje trzy tezy:
Teza 1. Bez względu na nasze zdanie o egzaminie maturalnym, jego jakości, zakresie, który obejmuje i umiejętności, jakich wymaga, to jedyna płaszczyzna możliwego porównywania pewnej określonej grupy całego rocznika. W ten sposób zyskujemy m.in. osobliwą mapę Polski, mapę w swej wymowie mocno diagnostyczną.
Teza 2. Z dużą ostrożnością należy dokonywać porównań w pionie. O ile możemy niemal bezkarne robić porównania w ramach jednego rocznika, o tyle już porównanie wyników tegorocznych z poprzednimi latami winno wzbudzać naszą ostrożność. Mimo starań i prób stopień trudności zadań w poszczególnych latach był różny. I np. 72 proc. z języka polskiego w ubiegłym roku mogłoby być w tym roku wynikiem 55 proc. Jakość i trudność egzaminów w przekroju kilku lat nie tworzy bezpiecznego tła do stawiania odważnych wniosków. Różne też były standardy wskazywane zespołom poprawiającym prace.
Teza 3. Wyniki egzaminu maturalnego mogą mieć znaczącą wartość prognozującą i diagnozującą „stan kadr” gotowych do podjęcia studiów wyższych. Ten problem zaczyna być coraz bardziej dokuczliwy, gdyż uczelnie pomału zaczynają świecić pustkami, zwłaszcza na niektórych kierunkach studiów. Tuż za tym pełznie problem ekonomiczny i społeczny (np. perspektywa zwalniania wykładowców).
Prof. Nalaskowski wskazuje, że aby zdać maturę, trzeba wiedzieć ok. 1/3 tego, czego uczy szkoła, ponieważ o zaliczeniu przedmiotu decyduje to czy osiągnie się próg 30 proc.
Żartobliwie rzecz obrazując, można to wyjaśniać jeszcze inaczej. Do trzyletniego liceum wystarczy uczęszczać przez rok, aby mieć maturę w kieszeni. Wystarczy znać dodawanie i trochę odejmowania, aby nie oblać matematyki, na historii wystarczy wiedzieć, że był jeden rozbiór Polski, a z geografii warto wiedzieć, że jest północ i może jakiś kawałek wschodu. To oczywiste żarty, ale nie ma nic takiego jak wiedza w 30 proc. Z niej wynika dokładnie tak samo niewiele jak z wiedzy ocenionej na 10, 40 czy 5 proc. Wyniki poniżej ok. 70 proc. są z punktu widzenia pożytku, dalszej edukacji i rozwoju społecznego nic niewarte
— pisze prof. Nalaskowski, zwracając uwagę, że choć 30-procentowy próg dający „sukces egzaminacyjny” jest dramatycznie niski to w tym roku w Polsce matury nie zdało średnio 29 proc. Oznacza to, że „tej minimalnej, mikroskopijnej wiedzy nie umiało pokazać ponad 80 tys. dziewiętnastolatków, oblewając głównie matematykę i język polski”.
Przy czym tegoroczny egzamin z matematyki, który próbuje się przedstawiać jako trudny, był tak skonstruowany, że do jego zdania wystarczyły podstawowe umiejętności arytmetyczne. Kilka zadań dało się w mig rozwiązać w pamięci. Ten egzamin był na poziomie szóstej klasy szkoły podstawowej, do której uczęszczało moje pokolenie
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.