Nie mogę patrzeć na tego prałata. Przez niego przestałam chodzić do kościoła. Kiedyś przy spowiedzi na samym wstępie powiedział, że jestem nikim i że sieglam dna.Nawet nie zdążyłam wypowiedzieć chociażby jednego grzechu.Kim on jest żeby w ten sposób osądzać ludzi.Nigdy więcej nie pójdę do spowiedzi.Uważa się za Boga a ludzi ma za nic.I za co ta nagroda? Wiadomo .że sami sobie wreczaja nagrody.

Bardzo Pani współczuję. Czasem się tak zdarza. Czegoś człowiek nie dopowie, zdenerwuje, niezrozumie. Księża tez są ludźmi. Mają problemy, są chorzy, zmęczeni. To co ludzie wyczyniaja w życiu a potem mówią i trzeba tego wysłuchać to nie lada przeżycie. Proszę się nie zrazac. Chodzić do kościoła. Pójść do spowiedzi np. do Legnicy do Swietego Jacka, codziennie o 12 lub do Wrocławia do Dominikanów i wyzalic się także na to jak została Pani potraktowana. Tam nie ma presji czasu. Mozna dluzej. Przyniesie ulgę. Przypomniał mi się Święty Ojciec Pio. Ten to dopiero wyrzucal penitentow z krzykiem. Powiem tez coś z własnego doświadczenia. Kościół pw. Matki Boskiej Nieustajacej Pomocy. Spowiedź u starszego księdza wiele wiele lat wcześniej. Za tańce w piątek tak się zdenerwował, że aż warczal w konfesjonale. Ludzie słyszeli. I co, musiałem przejść po kościele, wziąłem to na klatę. Ksiądz miał rację. Zapamiętam to do końca życia. Rozrywki w piątek zakazane. Czasem nawet wskazane są takie otrzesiny bo człowiek lekce sobie waży te najważniejsze sprawy. Być albo nie byc zbawionym. Radzę pomodlić się o stałego spowiednika lub z Ksiedzem Pralatem AJ omówić to jeszcze raz, tak oko w oko. Powiedzieć o swoich odczuciach. Wysłucha dobrze, wyrzuci tez dobrze. Nie przejmować się. Moze napisac do niego list, emaila? Tak podpowiadam. Pobłogosławic mu, pomodlić się. Juz tam Pan Bóg jak trzeba, osobiście się z nim "rozliczy". Życzę powodzenia. Z Panem Bogiem.

Ale jaja :D

~~Halina napisał(a): Nie mogę patrzeć na tego prałata. Przez niego przestałam chodzić do kościoła. Kiedyś przy spowiedzi na samym wstępie powiedział, że jestem nikim i że sieglam dna.Nawet nie zdążyłam wypowiedzieć chociażby jednego grzechu.Kim on jest żeby w ten sposób osądzać ludzi.Nigdy więcej nie pójdę do spowiedzi.Uważa się za Boga a ludzi ma za nic.I za co ta nagroda? Wiadomo .że sami sobie wreczaja nagrody.

Spowiadałem się ładnych parę razy, ale z "podsumowaniem" grzesznika, przed rozpoczęciem spowiedzi się nie zetknąłem. Ba! Nie wydaje się to prawdopodobne, więc tam coś więcej musiało być na rzeczy.

Ale pomijając to, powyższa sytuacja jest analogiczna do:
"poszedłem kiedyś do lekarza i pomylił się w diagnozie. Dlatego do końca życia będę unikał kontaktu ze służbą zdrowia". No to szerokiej drogi i duuużo "zdrówka" życzę, bo będzie bardzo potrzebne!

~~Halina napisał(a): Kiedyś przy spowiedzi na samym wstępie powiedział, że jestem nikim i że sieglam dna.

Myślę, że to kłamstwo. Na wstępie ksiądz nic nie mówi, tylko słucha.

alter napisał(a):

~~Halina napisał(a): Kiedyś przy spowiedzi na samym wstępie powiedział, że jestem nikim i że sieglam dna.

Myślę, że to kłamstwo. Na wstępie ksiądz nic nie mówi, tylko słucha.

kłamstwo i zaraza to pis

~~Do skorna napisał(a): Falco nie chodzi w koloratce i nie musi stosować się do słów papieża

Guzik wie a się mądrzy...

Do zdania papieża MUSI stosować się katolik, wyłącznie wtedy, gdy jest opublikowane w oficjalnym dokumencie Kościoła typu encyklika!
Wszystkie inne słowa papieża są jego prywatnym zdaniem i katolik NIE MUSI!

Księża słuchają plotek robionych przez świętoszki, które siedzą codziennie w kościołach. Kiedyś proboszcz z innej parafii pytał osobę mającą ślub kościelny, dlaczego żyje z chłopem bez ślubu. Było to sporo lat wstecz, ale podłość ludzka została. Mnie też jakiś ksiądz kiedyś pytał oburzony, jak mogę w ten sposób odnosić się do ludzi, czy chciałabym, żeby mnie w tak traktowano i wyzywano. Nie wiedziałam o co chodzi, ale ze 20 lat nie byłam potem u spowiedzi. Każdy mógłby wyznać Bogu grzechy, zastanowić się nad sobą i nie robić księdzu wody z mózgu, bo jak stoi kolejka ludzi przed konfesjonałem i każdy mu nagada, to się nie dziwię, że czasem traci zmysły.