25 lutego 2014r. godz. 10:19, odsłon: 10322, Bobrzanie.plZabójstwo bolesławieckiego taksówkarza
Lekarze walczyli o życie pana Władysława 21 dni. Jego zabójca do dziś pozostaje na wolności.
Taksówka (fot. Bobrzanie.pl)
Lekarze walczyli o życie pana Władysława 21 dni. Jednak kilka uderzeń młotkiem w głowę i potrącenie samochodem sprawiło, że zmarł w szpitalu. Jego zabójca do dziś pozostaje na wolności. Potężna akcja policji wciąż budzi nadzieję nowymi tropami. A 9000 złotych nagrody za pomoc w schwytaniu sprawcy czeka.
To był piąty stycznia 2008 roku, sobota. Wyniki śledztwa wskazują, że taksówka pana Władysława została zatrzymana gdzieś na drodze. Nikt nie zamawiał kursu przez telefon. Dojechali na Krępnicę, pod bramę wiodącą na teren trwającej wówczas budowy autostrady A4. Potem przejechali dalej gruntową drogą w mniej widoczne miejsce.
Te kilka ciosów młotkiem w głowę zadano z tylnego siedzenia. Potem taksówkarz został wywleczony z samochodu. I jeszcze uderzony przodem swojego samochodu kiedy sprawca uciekał z miejsca zdarzenia.
Pana Władysława znalazła para, która poszła na spacer, aby karmić łabędzie na Krępnicy. Kiedy szli na brzeg zbiornika minął ich jadący bardzo szybko mercedes. Jadący za szybko jak na polną drogę. Za kierownicą siedział dojrzały mężczyzna. Taksówkarza znaleźli porzuconego i nieprzytomnego – zawiadomili pogotowie.
Pan Władysław zwykle dbał o swoje bezpieczeństwo. Taksówkarzem był od wielu lat, unikał nocnych dyżurów, był dość silny fizycznie choć miał problemy z poruszaniem się, był rencistą. Koledzy go lubili, był powszechnie ceniony i szanowany.
(Charakterystyczna klamra - pasek sprawcy)
Ofiarę napadu przewieziono najpierw do bolesławieckiego szpitala, stan 69-letniego mężczyzny był bardzo ciężki. Z poważnym obrzękiem mózgu i pękniętymi kośćmi czaszki został przewieziony do szpitala we Wrocławiu. Tam zmarł 26 stycznia.
Jego samochód znaleziono 10 stycznia (w czwartek) w kompleksie leśnym nieopodal Dobrej. Mercedes stał z pootwieranymi drzwiami. Samochód był uszkodzony, miał oberwany przedni zderzak, prawdopodobnie wskutek potrącenia taksówkarza. Na zderzaku była krew. W środku znaleziono sweter i pasek należące do sprawcy. Sweter w rozmiarze L, pasek z charakterystyczną klamrą ze znaczkiem niemieckiego cechu dekarzy.
Ustalono, że taksówkarz miał w samochodzie jedynie bieżący utarg wynoszący maksymalnie kilkaset złotych. Tyle ukradł morderca. Nie wiadomo, czy z auta zginęło coś jeszcze oprócz pieniędzy.
- Sprawa od samego początku była bardzo trudna, bo to szukanie igły w stogu siana - mówi prowadzący sprawę podinspektor Janusz Lipski z bolesławieckiej policji. - Zero świadków, las, pole i do tego różne opisy wyglądu sprawcy.
Policja poszukując sprawcy wykonała potężną pracę, przesłuchano ponad 200 osób, od kierowców autobusów, którzy mogli widzieć łapiącego okazję sprawcę, przez taksówkarzy, pasażerów i pracowników zatrudnionych przy budowie autostrady a także okolicznych mieszkańców. Tropów było wiele, podejrzanych też. Zawsze jednak coś ich dyskwalifikowało i sprawiało, że nie mogli być sprawcami mimo poszlak.
(Młotek, którym sprawca bił taksówkarza w głowę.)
O tym jak poważnie policja podchodzi do tej sprawy świadczy m.in. fakt, że kolejnego prawdopodobnego podejrzanego udało się namierzyć latem 2013 roku. Okazał się niewinny.Ustalono wszystkich klientów pana Mieczysława z feralnego dnia, przesłuchano wszystkich. Zabezpieczono także szereg śladów, które porównywano i weryfikowano z policyjnymi bazami. Sprawdzono połączenia telefoniczne osób, które zamawiały taryfę tego dnia. Z grupy około 120 wstępnie podejrzanych osób wytypowano ponad trzydziestu „pasujących”. W trakcie weryfikacji danych wykluczono wszystkich.
Według jednej z koncepcji po porzuceniu samochodu sprawca mógł łapać okazję w Dobrej przy drodze z Bolesławca do Osiecznicy. Do tej drogi, od miejsca znalezienia samochodu, prowadził trop wykryty przez policyjnego psa. Być może ktoś sprawcę zabrał na stopa i pamięta dziwnego autostopowicza, którego podwoził między 5 a 10 stycznia 2008 roku.
W trakcie napadu sprawca ubrudził sobie krwią sweter i pozostawił go w samochodzie. Możliwe zatem, że był bardzo lekko odziany. Możliwe też, jeśli nie miał kurtki, że przed napadem wyszedł z jakiejś imprezy w okolicy i łapał taksówkę, aby pojechać na przykład do meliny po alkohol. Mężczyzna mógł być zatem nietrzeźwy.
- Sprawa nie została odłożona ad acta -mówi podinspektor Lipski. – Do dziś ciągle weryfikujemy kolejne informacje, porównujemy zebrane dane i ślady szukając sprawcy. Sprawdzamy osoby ze świata przestępczego, badaliśmy też ich nietypowe zachowania po zdarzeniu. Tysiące godzin przeszukiwaliśmy bazy danych i poświęciliśmy na typowanie sprawców.
(Na tej mapce widać gdzie znaleziono taksówkarza a gdzie samochód.)
W szpitalu we Wrocławiu pan Mieczysław miał przebłyski świadomości, mówił coś o Kłodzku, nie wiadomo jednak czy kurs miał być do Kłodzka, czy z Kłodzka pochodził sprawca. W ramach śledztwa sprawdzano nawet przepustki więźniów osadzonych w Kłodzku.
Nie wiadomo też na pewno, czy sprawca był tylko jeden. Ciosy w głowę zadano z tylnego siedzenia a pasażerowie płci męskiej zwykle siadają w taksówkach obok kierowcy, mogło zatem być dwóch lub więcej pasażerów. Mogą na to wskazywać także wszystkie pootwierane drzwi znalezionego samochodu.
Komendant policji ufundował nagrodę – 2000 zł za pomoc w odszukaniu sprawcy. Prezydent miasta dorzucił kolejne 3000 a zrzutkę na powiększenie nagrody zrobili też bolesławieccy taksówkarze, którzy zebrali cztery tysiące.
- Mam nadzieję, że go złapiemy - mówi podinspektor Lipski. – Sukces zależy od wielu czynników, od tego czy wszystkie elementy połączą się w całość.
Pogrzeb pana Władysława 1 lutego 2008 roku przekształcił się w manifestację przeciw przemocy. W smutnej uroczystości uczestniczyli niemal wszyscy bolesławieccy taksówkarze. Ich auta miały czarne wstążki i plansze z napisem: „Stop przemocy.”
Każdy kto ma jakiekolwiek informacje na temat opisanych zdarzeń ze stycznia 2008 roku może pomóc policji dzwoniąc pod numer 608 638 832 lub 112. Zarówno policja jak i prezydent miasta deklarują, że nagrody pieniężne pozostają wciąż aktualne.
(W tym swetrze sprawca chodził przed napadem.)