Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA Manilift zaprasza
BolecFORUM Nowy temat
Okruszki Historii
26 listopada 2022r. godz. 12:00, odsłon: 3443, Dariusz Gołębiewski

Tak szabrowano Bolesławiec i jego okolice

Rabunki na masową skalę rozpoczęli "sowieccy wyzwoliciele", a dzieła dopełnili Polacy.
Zniszczone kamienice numer 24 i 25 w Rynku
Zniszczone kamienice numer 24 i 25 w Rynku (fot. polska-org.pl)

Gdy armia sowiecka zajęła Bolesławiec i jego okolice, dopuściła się tutaj licznych, odrażających zbrodni wojennych. Na porządku dziennym były mordy, rabunki i gwałty na miejscowej ludności. W Bolesławcu i Krzyżowej powstały tak zwane "piwnice", czyli katownie NKWD, łudząco podobne do tych, jakie odkrywają dziś Ukraińcy w regionach wyzwalanych spod rosyjskiej okupacji. 

Bardzo częste były rabunki. Od pierwszych godzin okupacji czerwonoarmiści okradali prywatne domy, zastraszając przy tej okazji cywilów i często ich mordując. Jednocześnie odbywała się grabież na dużo większą skalę - w halach Concordii oraz zakładów ceramicznych przy obecnej ulicy Kościuszki powstały ogromne magazyny, w których składowano różnego rodzaju "trofiejne", czyli sowieckie "łupy wojenne".  Rabowane było wyposażenie zakładów przemysłowych i małych przedsiębiorstw, kradziono szyny - właśnie z tego powodu aż do dziś linia kolejowa w okolicach Wierzbowej jest jedno-, a nie dwutorowa.

Dość specyficzną formą rabunku było powołanie specjalnej grupy poszukiwawczej, która przeczesywała płonący Bolesławiec w poszukiwaniu cennych zabytków. Zebrane w budynku przy obecnej ulicy Kutuzowa, w którym zmarł wymieniony dowódca, stały się zalążkiem muzeum ku jego czci, istniejącego przez cały okres komunizmu. Wszystkie zebrane tam eksponaty Rosjanie zrabowali w latach dziewięćdziesiątych, kiedy opuszczali Polskę. Jak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, polskie władze próbowały temu zapobiec, jednak były to działania bardzo niemrawe i niekonsekwentne.

Gdy w kolejnych miesiącach w Bolesławcu i okolicach zaczęli się osiedlać polscy osadnicy, pojawili się wśród nich także szabrownicy. Ci ludzie najczęściej nie przyjeżdżali po to, aby szukać dla siebie nowego miejsca do życia, ale po to, aby nakraść tutaj jak najwięcej i wywieźć zrabowane dobra w swoje rodzinne strony.

Szabrownicy, wśród których trafiali się nie tylko Polacy, ale także czerwonoarmiści oraz miejscowi Niemcy, byli poważnym problemem dla wszystkich cywilów, niezależnie od ich narodowości. Polscy osadnicy, przybywający do Kraśnika Dolnego, początkowo bali się mieszkać samotnie, bo nocami często dochodziło do napadów rabunkowych na domy, zaś bolesławieccy Niemcy z obecnej ulicy Chrobrego, również nie czując się bezpiecznie, zgrupowali się w kamienicach numer 21 i 23 - a to tylko wybrane przykłady tego rodzaju sytuacji. 

Wójtowie poszczególnych gmin często raportowali o napadach podejrzanych elementów czy też bandytów na ich miejscowości, przy czym wolne od napaści nie były nawet miejskie szpitale. W gminie Gromadka niejednokrotnie plądrowano niezamieszkane gospodarstwa - wyłamywano w nich drzwi i okna, rozbijano piece, a same budynki ograbiano i dewastowano. Dopuszczali się tego zarówno czerwonoarmiści, Polacy i Niemcy.

Doszło nawet do tego, że żołnierze polscy i sowieccy wspólnie niszczyli ogrodzenie Miejskiej Stacji Pomp i Filtrów Wodnych w Bolesławcu, zabierając je na opał. Polacy i Sowieci dokonywali także wspólnych bandyckich napadów na Gościszów, a osadnicy przez wiele lat plądrowali zabudowania dawnego seminarium ewangelickiego w Nowogrodźcu. Do dziś można zobaczyć tam ślady po wyrwanych kablach elektrycznych.

Zdarzały się przypadki kradzieży paliwa, co w okolicach Czernej poważnie utrudniło przeprowadzenie akcji siewnej, prowadzonej w kwietniu 1946 roku. W tym samym czasie dwóch osadników, którzy nielegalnie osiedlili się w Niebylczycach (obecnie część Warty Bolesławieckiej), wtargnęło do siedziby miejscowego wójta, gdzie wdarli się do magazynu żywnościowego, wyłamując drzwi i usuwając mieszczący się w nim prowiant poza obręb tegoż (...) zażądali również (...) klucza od jednego z gościnnych pokoi, twierdząc, że z chwilą kiedy nie otrzymają tegoż, wyłamią drzwi. Do podobnego incydentu doszło kilka miesięcy wcześniej w Zebrzydowej, gdy jeden z osadników samowolnie wyrzucił Niemkę z jej mieszkania, a gdy po pewnym czasie je opuścił, zabrał ze sobą liczne znajdujące się tam przedmioty.

Przez lata plądrowane i dewastowane były cmentarze. Niejednokrotnie dochodziło nawet do otwierania grobów, ponieważ złodzieje spodziewali się w nich znaleźć złoto i kosztowności. Rozbijano także stare nagrobki, aby pozyskać z nich budulec - do dziś w Bolesławcu w kilku miejscach można znaleźć wykonane z nich mury oporowe. 

Aby bronić się przed wszelkiej maści szabrownikami, od marca 1946 roku w wielu wioskach były tworzone straże obywatelskie, na których założenie zezwoliły władze centralne. Znaczna część z nich powstała w gminie Nowogrodziec, niemal w całości zasiedlonej przez Polaków z Jugosławii, w tym wielu byłych partyzantów z oddziałów Josipa Broz-Tity. Służba w straży mogła wiązać się z ryzykiem utraty życia nie tylko w walce z bandytami, ale też w wyniku napaści. Najpewniej w jednym z takich życie stracił strażnik z Parzyc, Andrzej Grabarz, który zginął podczas przejazdu rowerem z Bolesławca do swojej wsi. Istnieją dwie wersje wydarzeń - jedna z nich zakłada celowy napad rabunkowy, dokonany przez czerwonoarmistów, druga zaś mówi o nieszczęśliwym wypadku. 

Źródła:

- Archiwum Akt Nowych, Grupy Operacyjne Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów – grupa zespołów, sygn. 308.
- Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu, akta Starostwa Powiatowego w Bolesławcu, sygn. 1. 
- Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu, akta Zarządu Miejskiego w Bolesławcu, sygn. 87, 134.
- E. Sch., Schreckenszeit in Lichtenwaldau [w:] „Bunzlauer Heimat-Zeitung“, nr. 5 (1953), s. 9. 

Tak szabrowano Bolesławiec i jego okolice

~~dziadek niezalogowany
29 listopada 2022r. o 9:05
~~Dariusz Gołębiewski napisał(a):
Tak się tłumaczyli sprawcy i patrząc na to, jak ostre były wtedy zimy, można w to uwierzyć. Problem w tym, że niszczyli płot otaczający infrastrukturę krytyczną miasta, zapewniającą dopływ czystej wody do mieszkań. A patrząc na to, że czy to sowieci, czy wszelkiej maści szabrownicy włamywali się wszędzie, gdzie się dało, stanowił on może mierne, ale jakiekolwiek zabezpieczenie.

To komicznie wygląda, kiedy niby człowiek z historycznym wykształceniem ocenia wydarzenia sprzed iluś tam lat z dzisiejszej perspektywy. Mówię ci człowieku, że wtedy na płot z desek patrzyło się przede wszystkim jako dobry opał. Takie podejście do tematu miałem i ja w latach 60-tych. Tak, żołnierze zastanawiali się czy lepiej spalić ogrodzenie "krytycznego obiektu", czy pójść do składu opału i tam kupić węgiel. Tylko gdzie był ten skład opału? Czy szanowny "historyk" może wskazać?
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Zielony Ambrowiec niezalogowany
29 listopada 2022r. o 14:41
~~pinio65 napisał(a): Częściowa lista zakładów zagrabionych przez Rosjan po zdobyciu Bunzlau.

1. Huta Miedzi „Wizów” (Wiesau- Kupferhütte) w Łące.

2. Bunzlauer Holzindustrie, Hubert Land G. m. b. H. Bunzlau
Menzelstraße 2 (obecnie ul. Staroszkolna 18)
Zakład produkcji wyrobów drzewnych.

3. Minnahütte przy Menzelstraße 1 (obecnie Staroszkolna) huta szkła o automatycznych maszynach do wydymania butelek. Wytwórnia szkła samochodowego.

4. Bunzlauer Eisenwerke Ferdinand Wiesner
Odlewnia żeliwa.

5. Automatik Druckmaschinen Fabrik - specjalność okucia do pieców kaflowych i kuchennych o produkcji miesięcznej do 200 ton.

6. Maschinenfabrik Lindenhof fabryka maszyn i reparacje. Ostatnio produkcja bomb lotniczych.

7. May & Sohn fabryka papy i masy drzewnej. Specjalnością zakładów była produkcja pudełek do przesyłek pocztowych według własnego patentu.

8. Concordia Spinnerei und Weberei , jako wytwórnia samolotów wzgl. ich części. (przędzalnia została zdemontowana jeszcze przez Niemców)

9. Bunzlauer Thonröhren & Chamottewaaren Fabrik Hoffmann & Co.

10. Bunzlauer Werke Lengersdorff & Comp. Obecnie Aleja 1000 lecia.

11. Gebrüder Kranz Sprottauerstrasse 9. Obecnie ul Kościuszki.

12. Huta Carlswerk. Siedziba firmy mieściła się przy Haynauer Chaussee 17. Obecnie Aleja 1000 lecia.

13. Amalienhütte , której właścicielem był Adolf Hirsch. Nazwa pochodziła od usytuowania przy ulicy Amalienstrasse (obecnie ul Hutnicza) Nastawiona była na produkcję szyb dla obiektów przemysłowych.

Przez żydów rosyjskich NKWD teraz zwane firma i wyniesione na piedestał koło coś dobrego gdzie to zwykła agentura
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).

REKLAMAEfekt-Okna zaprasza