3 czerwca 2009r. godz. 02:01, odsłon: 1974, Komitet Wyborczy Prawo i SprawiedliwośćProfesor Ryszard Legutko
Rozmowa z prof. Ryszardem Legutko - kandydatem do Parlamentu Europejskiego.
(fot. prof. Ryszard Legutko)
Skąd wzięła się decyzja startu z okręgu dolnośląsko – opolskiego?
Decyzję o starcie w tych wyborach podjąłem dość późno, w czasie, gdy listy w większości były już gotowe. Z przedstawionych mi propozycji bez problemu i zbędnego wahania wybrałem ten okręg, ponieważ jest tu silne i wciąż dynamicznie się rozwijające środowisko akademickie, z którym zresztą od dłuższego czasu pozostaję w kontakcie. Jest też powód sentymentalny. Moi rodzice pochodzą z Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej, a stamtąd wywodzą się niemal wszyscy mieszkańcy Dolnego Śląska. Istnieją tu liczne stowarzyszenia kresowe, z którymi współpracowałem, będąc jeszcze w Kancelarii Prezydenta RP, przy organizacji obchodów upamiętnienia 65. Rocznicy ludobójstwa ludności polskiej przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu.
Dlaczego zdecydował się Pan na opuszczenie Kancelarii Prezydenta RP i start w eurowyborach?
Powodów było kilka. Przede wszystkim przekonanie, że Parlament Europejski to miejsce, w którym już teraz podejmuje się stosunkowo dużo decyzji mających wpływ na porządek prawny w Polsce. Wiele wskazuje na to, że ta sytuacja może się jeszcze zmienić poprzez wzmocnienie uprawnień Parlamentu. Trzeba więc tam być, by pilnować interesów Polski. Ale nie tylko to. Parlament Europejski staje się coraz prężniejszym forum wymiany myśli mogącej mieć wpływ na tożsamość Europy. Także w sferze światopoglądu. Nie ukrywam, że uważam ten trend za niepokojący.
Co więc może Pan zrobić dla kraju?
Najważniejszym zadaniem jest osiągnięcie maksimum korzyści w negocjacjach dotyczących następnego okresu rozliczeniowego środków unijnych na lata 2014 – 2020. To sprawa fundamentalna, bo Polska wciąż jest krajem, którego gospodarka i infrastruktura pozostaje w tyle w stosunku do krajów Zachodu.
Na ile Pan liczy?
Na najwięcej. Dajmy Polsce tyle, ile się da wziąć. Choć niestety sama kwota może nie zatrzeć istniejących różnic. Szczególnie jeżeli utrzyma się istniejąca w obecnym okresie rozliczeniowym tendencja do ograniczania współfinansowania inwestycji infrastrukturalnych. Wydatkowanie w tej sferze jest najbardziej skomplikowane. Łatwiej zagospodarować pieniądze z dotacji na szkolenia, doradztwo. To oczywiście ważne, nie mam nic przeciwko temu. Często jednak te wydatki nie przynoszą pożądanego efektu. Czasami jest to po prostu fikcja.
Jak temu zaradzić?
Monitorując mechanizm i celowość dysponowania środków. Wciąż w sprawie wykorzystania środków unijnych skupiamy się bardziej na liczbach, ostatnio zresztą malejących. Równie ważne jest jednak ich przeznaczenie, nie mówiąc już o elementarnej uczciwości w ich zagospodarowaniu. Trzeba się temu stale przyglądać.
Ma Pan w tym zakresie jakieś pomysły?
Tak. Chciałbym powołać we Wrocławiu Instytut Myśli Europejskiej. Organizowałby on konferencje, zlecał ekspertyzy bazując na potencjale inteligenckim regionu. Ale nie tylko to. Jednym z jego podstawowych zadań byłoby badanie efektywności wykorzystania pomocy finansowej z UE. Od kilku tygodni podróżuję po regionie i często, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, słyszę o niezrozumiałych, często niesprawiedliwych decyzjach w tym zakresie. Chciałbym to zmienić.
Ryszard Legutko – profesor filozofii specjalizujący się w filozofii politycznej, wicemarszałek Senatu RP w latach 2005-2007, Minister Edukacji Narodowej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP od 2007 do kwietnia 2009 roku. Startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego z pierwszego miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu dolnośląsko -opolskim.
Publikacja sfinansowana ze środków Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość.
Portal Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treści i zawartość materiałów nadesłanych przez komitety wyborcze.