~ napisał(a): misiekELF napisał(a): Po 2. z tego co zauważyłam (znając chrześcijan różnego odłamu: zielonoświątkowców, prawosławnych i protestantów) katolicy są obecnie bardziej żądni krwi niż inne odłamy chrześcijaństwa...widać to choćby po pluciu jadem na forum.
Przecież to ty tu plujesz i to w każdym temacie o wierze :] Wątpię abyś znała chrześcijan ponieważ kto ma minimalną wiedzę wie że nie można ocenić jakąkolwiek wiarę jednym zdaniem :)
Jesteś pozerką szukającą dla siebie usprawiedliwienia. Przed tobą apostazja czego ci życzę i przestań pleść durnoty :>
Widzisz...pozerką byłam (choć może nieświadomie) jak latałam do kościoła bo mama mi kazała i mówiłam że wierzę w Boga bo mama, ksiądz i katechetka powiedzieli że on jest.
Usprawiedliwienia dla swojego stanowiska szukać nie muszę a że nie uznaję tego co nauczał Jezus i drugiego policzka nie nadstawiam (kiedyś nadstawiałam...teraz zostałaby już tylko d...) - jeśli ktoś mnie opluwa, wyzywa, nazywa głupią bo nie wyznaję tej a nie innej wiary - nie pozostaję mu dłużna. Jeśli ktoś mi próbuje wmówić że skoro dałam dziecku prezent pod koniec grudnia jestem pozerką i obłudnicą - to mu wytykam skąd się w ogóle wzięła tradycja obdarowywania w tym okresie i że nie jest to tradycja chrześcijańska itd. Swoja drogą...nad takimi sądami powinien się zastanowić katolik, który jako dziecko topił Marzannę - toż to czysto pogański zwyczaj, który nawet miał być zastąpiony (jak inne święta wywodzące się z naszych tradycji) zwyczajem zrzucania z wież kościelnych kukły Judasza ale chyba dzieci tego nie zrozumiały i nie wyszło...
Różnica między mną a takim właśnie katolikiem polega na tym że ja potrafię szanować katolickiego księdza, nawróconego narkomana zielonoświątkowca, prawosławnego Rosjanina, rodzimowiercę, urzędnika, śmieciarza, profesora i panią po podstawówce, polityka nielubianej partii (choć nie wiem czy w moim przypadku jest jakaś lubiana...), punck'a i discopolowca... Jeśli tylko oni mnie szanują.
Taki forumowy katolik mnie obrzuca g... bo mu powiem że jestem niewierząca. Gdyby miała miejsce sytuacja odwrotna i katolik oznajmiłby że jest wierzący to wzruszyłabym ramionami i powiedziałabym "to sobie bądź". Jeżeli dodaje do tego bzdury typu "ochrzcij dziecko bo to nie jego wina że ma głupią matkę", "jesteś ateistką a obchodzisz Boże Narodzenie bo prezenty i świerk to symbol Bożego Narodzenia" to nie zamierzam być miła i sympatyczna dla takiej osoby. Również jeśli tego typu bzdury kieruje ogólnie do forumowiczów a nie wprost do mojej osoby.
Dla Pankracego niemiła nie byłam - bo w żaden sposób nie próbował mi ubliżyć. Wierzy w to co jest napisane w Biblii i wierzy w to dosłownie - niech wierzy i żyje swoim życiem. Gdyby katolicy mieli do mnie takie podejście i nie próbowali zmusić do swoich racji, nie utrudniali mi życia (w ostatnim czasie dość znacząco) to w ogóle bym nie dyskutowała.