Podróżowanie za uprzejmością PKP od dawien dawna obfituje w różnego rodzaju paranoidalne zdarzenia. Czas przybliżyć jedno z nich.
Przejazd z Bolesławca do Wrocławia, który miał odbyć się 18 grudnia 2009, rozciągnął się w czasie do następnego dnia.
Początkowe informacje, które podawały media, informowały o zdarzeniu komunikacyjnym we Wrocławiu, uniemożliwiającym przejazd przez jeden z głównych węzłów kolejowych. Te wiadomości docierały już porannych godzin za pośrednictwem telewizji i Internetu. Jednakże zapewnienia pań kasjerek w Bolesławcu, przekonały mnie do podjęcia wyzwania i dojechania wieczornym pociągiem do Wrocławia.
Następna pocieszająca wiadomość, rozbrzmiała na stacji PKP w Bolesławcu, o godzinie 20.40, a treść jej była następująca: „Pociąg osobowy z Jeleniej Góry do Wrocławia Głównego, planowy odjazd godzina 20.29, jest opóźniony około godziny.”. I tak było - pociąg odjechał z Bolesławca o godzinie 21.50.
Po dość chłodnej podróży w „wagonach kriogenicznych”, pociąg przekroczył granice Wrocławia. Ale, żeby tego było mało, podróż nie zakończyła się tak szybko, jak mogło się wydawać. Po wielokrotnych postojach, zwiedzeniu, chyba wszystkich podmiejskich nastawni i innych niesamowitych zakątków kolejowego świata, dotarliśmy na dworzec główny w okolicach godziny 01.50.
Niezapomniane wrażenia i bezcenne przeżycia, co byśmy zrobili bez naszej kolei.
(Zyebgen (Yevgen Nikitin))
|