6 sierpnia 2010r. godz. 15:34, odsłon: 7419, Bolec.InfoCzy strażnicy miejscy straszą małe dziewczynki?
Do Redakcji zwrócił się jeden z Bolecnautów. Chciałbym przedstawić brak profesjonalizmu i kompetencji bolesławieckiej straży miejskiej – napisał w liście do Bolec.Info.
Straż Miejska w Bolesławcu (fot. Bolec.Info)
2 sierpnia 2010. Na podwórku nieopodal bolesławieckiego rynku bawią się dwie dziewczynki, jedna z nich jest 6 letnią córką Bolecnauty, który w tym czasie przebywa w pracy. Dziewczynka bawi się pod opieką dziadka swojej koleżanki. Dzieci przy pomocy kredy kolorują cegiełki na chodniku przy klatce schodowej. Zachowanie dzieci nie podoba się jednak jednemu z sąsiadów, który postanawia interweniować. Dziewczynki nie słuchają jego próśb i nie przerywają zabawy, więc mężczyzna postanawia… zadzwonić po Straż Miejską.
Dyspozytor przyjmuje wezwanie i na miejsce przybywają strażnicy miejscy. Podczas interwencji jeden z nich wyciąga notes i „zapisuje” dane dziewczynek, oraz poucza je, że malowanie po chodniku jest zabronione. Córka Bolecnauty z płaczem wbiega do domu, bardzo przestraszona zaistniałej sytuacji i jej konsekwencji. Dziecko boi się, że rodzice będą musieli zapłacić bardzo wysoki mandat.
- To skandal – mówi Bolecnauta pragnący zachować anonimowość. - Gdy wróciłem z pracy i o wszystkim się dowiedziałem od razu pojechałem do siedziby straży miejskiej chcąc wyjaśnić sprawę. Głównie zależało mi na tym żeby się dowiedzieć czy dziecko może rysować kredą po chodniku. Strażnicy potwierdzili mi, że dzieci mogą rysować kredą po chodniku, a dziecka nie spisali, choć wyciągnęli notes i udawali, że spisują. Tak więc chcieli przestraszyć moją córkę!
- Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej – tłumaczy
Emil Zając, komendant bolesławieckiej Straży Miejskiej. – Strażnicy otrzymali zawiadomienie o tym, że dwie dziewczynki bawiąc się niszczą chodnik i elewację. Oczywiście nie wolno pisać kredą po czymkolwiek na ulicy – jest to porostu zanieczyszczanie, tak samo jak śmiecenie.
- Strażnicy przybyli na miejsce i porozmawiali z dziadkiem jednej z dziewczynek, po czym w notatniku stworzyli notkę służbową o tym, iż interwencja zakończyła się rozmową z tym Panem. Po czym, z otwartym notatnikiem podeszli do dzieci i pouczyli je, by więcej nie niszczyły ani chodzika, ani elewacji.
- Kiedy wraz dzieckiem przyjechałem na komendę straży jedna z funkcjonariuszek powiedziała mi, że jej kolega tylko „udawał” ze zapisuje dane mojej córki. Po co to robił? Dlaczego nie skontaktował się ze mną? – pyta oburzony Bolecnauta. - Córka obiecała mi także, że jak dostanę za nią mandat to odda mi swoje wszystkie pieniądze. Wciąż wspomina tą sprawę i boi się odpowiedzialności.
W rozmowie z redakcją
Emil Zając, komendant bolesławieckiej Straży Miejskiej wspomina, że nierzadko rodzice straszą swoje dzieci słowami „bądź grzeczny, bo przyjdzie strażnik miejski i cię zabierze”. Tylko czy strażnicy miejscy powinni zajmować się psotami małych dziewczynek?