#komen nieaktywny
2 marca 2016r. o 7:55
Wlasnie przed chwila, o dziwo, myslenie wlaczylo mi sie na troche wyzszy poziom. Zaczalem zastanawiac sie w jaki sposob u kazdego z was wasze cialo reaguje na skrajne zmeczenie?
Podajac przyklad: moj ostatni tydzien, prawdopodobnie najmniej przespany w tym roku oraz pewnie w calym zyciu.. w niedziele zasnalem o 1, wstalem o 8, 12 godzin w pracy. Sen o 2 do 11. Godzin snu: 9. Wtorek, bez pracy. Zasnalem okolo 5 (czyli w sumie sroda), wstalem o 8. Godzin snu: 3. Do pracy. bez czucia, nie zwracam uwagi ze brakuje za bardzo snu, nawet bez wiekszego zmeczenia.. Jedyne co: mocno zmieniona swiadomosc (troche jak na dragach, chociaz nie zazywam, interesuje sie), pustosc w swiecie, uwaga zwrocona glownie na swoje mysli i przezycia, w ktore zaglebiam sie tak mocno, ze swiadomosc rzeczywistosci schodzi na plan dalszy, a jesli 'wybudze sie z mysli', to nie pamietam tego, co sie dzialo. Ogolnie przez caly dzien myslenie na dosc niskim poziomie (skupianie uwagi na milych przezyciach, a nie na logicznym rozumowaniu), troche udreka przy prowadzeniu samochodu (wrazenie, ze spojrzenie w lusterka zajmuje jakies 3 minuty i strach, zeby nie wjechac w cos z przodu). Serce nieco 'zbyt stukajace'. Podczas jazdy samochodem (samemu) w nocy gonitwa mysli w stylu: 'a co jesli przed chwila kogos potracilem, ale bylem tak zamyslony, ze ucieklem i zapomnialem o sytuacji'. Glebokie rozkminy nad tym, czy ja na pewno jestem normalny, rozne detale, szczegoly, ktore wydaja sie byc nierzeczywiste. Wrecz jak objawy schizofrenii. ;] Sen od 23 do 11. Godzin snu: 11. Bez pracy, bez zmeczenia wrecz. Dzieki zmeczeniu wczesniejszemu czuje sile dosc duza (przenosic gory moge, podwyzszony nastroj). Sen od okolo 3 do 8. Godzin snu: okolo 5. Piatek. 13 godzin pracy. Najwieksze zmeczenie na poczatku, pozniej bez wiekszego czucia. Wypite 4 kawy, przy ostatniej przez godzine trzesienie ciala i mysli. Zawiechy, gonitwy mysli, popadanie 'w srodek'. Przejmowanie sie najwiekszymi glupotami. Prawie objawy schizofrenii i jednoczesnie lekkosc dzieki kofeinie.. Po ostatniej kawie (okolo godziny 20) slowotok niczym na amfetaminie, logiki w mysleniu brak, ale mysli dosc duzo. Rozmawiac za duzo ze mna sie nie da (wracajac z pracy i spotykajac dwojke znajomych stwierdzili ze jestem pijany albo nacpany i jak ja moge tak pracowac), bo gadam prawie od rzeczy. Czuje, ze powinienem byc zmeczony, ale prawdopodobnie przyzwyczajenie do zmeczenia jest tak duze, ze rownie dobrze moglbym w nocy nie zasnac i czulbym sie tak samo, 'gotowy do pracy'. Sen od okolic 2:30 do 6:35. Godzin snu: 4. Sobota, bez pracy. Rozmowa ze mna rano to jedna wielka abstrakcja. Totalny brak logiki. W glowie rozbijanie zdania na slowa pojedyncze i zastanawianie sie nad sensem kazdego z osobna. Ogolnie myslenie tak glebokie, ze po 3 minutach nie pamieta sie o czym. W miesniach uczucie, jakby ich wcale nie bylo. Po 4 godzinach (okolo 11) ekstaza w myslach dzieki sloncu i przejazdzce. Zupelnie normalnie, organizm nie odczuwa zadnego zmeczenia zwiazanego z pieciu godzin zakupow, oprocz 'zapadania sie we wlasnych myslach (kawa pomogla nieco, aczkolwiek rozmowa ze mna jest bardziej abstrakcyjna niz normalna). Sen 4 do 8. Godzin snu: 4. Niedziela. Skupienie sie na przezyciach ostatniej nocy, zapadanie sie w myslach, czasami lęki (zupelnie jak po pracy i zbyt krotkim snie) ale w myslach. Rozmowa ze mna nie trzyma poziomu. Poczatkowo czuje sie, jakbym 4 dni z rzedu pil duzo alkoholu. Miesnie nie istnieja, tylko moje zwloki poruszaja sie po ziemskim padole. Calkiem przyjemne oddzialywanie nikotyny (niestety tylko za pierwszym razem). O 12 siadajac na krzesle czuje sie jak szmaciana lalka, nie czuje, ze nic nie jadlem od 14 godzin. praktycznie tylko napoje... Wracajac do domu nawet nie zastanawiam sie nad przepisami: totalny automat w myslach...