E napisał(a): Dzień dobry:)
My, z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
Małgorzata Hillar
W dzisiejszym świecie jest tylko jeden problem. Ludzie czują się ...
Ale poza tym jest cudniE:) miłego dnia :*
nie powinienem wam tu smiecic ale posmiece sobie. cierpimy w dzien i w nocy, czy z jednego czy z kilku powodow z tekstu nie wynika. w dzien maskujemy cierpienie w nocy ukryci odizolowani od ludzi, dokonujemy przemyocy, samookaleczenia. nasuwa sie pytanie, dlaczego gryziemy rece, czy nie wystarczyla by jedna. tylko jeden wniosek mozna wyciagnac, rece dokonywaly samogwaltu, gdyby jedna sie tego dopuszczala, druga reka mozna by upierdliwa reke powstrzymac. "umieramy z milosci", umieramy ale co to za umieranie jesli smierc nie przychodzi i od razu nasuwa sie drugi wniosek, ze jest to mala smierc. z jednej strony umrzec z milosci nie jest tragedia bo jest to najpiekniejsza smierc, lepiej umrzec z milosci, niz z glodu, pragnienia, nienawisci itp. mala smierc jest jeszcze przyjemniejsza, dlatego nie widze w tekscie zadnego cierpienia jesli powod do niego w dzien i w nocy jest ten sam czyli masturbacja. nie wiem co miala poetka na mysli ale kobiet taki jak ja nigdy nie zrozumie