Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA Muzeum Ceramiki zaprasza
BolecFORUM Nowy temat
Wróć do komentowanego artykułu:
Św. Eustachy wspiera myśliwych
~ niezalogowany
21 września 2013r. o 19:52
~ napisał(a): Rozprawa w sądzie. Na ławie
oskarżonych myśliwy
opowiada swoją wersje
wydarzeń:
Idę sobie przez las z moją
strzelbą i patrzę na drzewie
kukułka, a że jako nic nie
upolowałem to strzeliłem.
Na to oskarżyciel jąkała:
Wysoki sssssądzie iiiiide
przzzzez llllas i wiiddzzze
pppijanego mmmmyśliwego
więc wbiegłem nnna drzewo i
kkkkrzycze
"kukukukuku kobieta lekkich obyczajow nie
strzelaj!".



Dobre,tak często bywa.Precz z mordercami ,to prymitywizm.Jak mozna pięknooką sarenke zabić albo muflona ,albo małego dziczka,nikt mi nie wmówi ,ze dla selekcji bo jest ich za dużo.Jeżeli jest jakiegos gatunku za dużo i musi się coś z tym zrobić ,to niech tam,nie rozumiem tylko dlaczego nikt nie wyselekcjonuje żmij jadowitych zygzakowatych ,których jest za dużo.Selekcja selekcją ,ale mozna to robić po cichu" a nie pokazywać wypchane ,trącące na odległość trupem suche zwłoki.Makabra w bardzo złym guście.Jeszcze dzieci w to platać. :/ :/ :> ;( ;(
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
4885
#Anonim4886 nieaktywny
22 września 2013r. o 14:19
Patrzalski napisał(a): Podziękuj myśliwym ,że jeszcze czasem zobaczysz na polu zająca,kuropatwę a nawet bażanta :) Gdyby nie oni została by Ci tylko Wikipedia.
Dowiedz się ,że PZŁ to przede wszystkim hodowla zwierząt dzikich ,strzelenie to ostatnia faza hodowli .Podobnie jak w hodowli innych zwierząt ,tylko bardziej humanitarnie i z oddaniem czci zabitemu zwierzęciu.
Proszę poczytaj trochę o tradycji myśliwskiej :)


Poszedłem za Twą radą i poczytałem:


Rozmowa z Zenonem Kruczyńskim, dawniej myśliwym, autorem książki "Farba znaczy krew".
"Pan także polował przez 20 lat. Ile zwierząt pan zabił?

- Około tysiąca. Wypada około 50 rocznie. Trochę lepsza myśliwska średnia.
A ile zwierząt rocznie ginie w Polsce podczas polowań?

- Ponad pół miliona.
Czy jakieś zwierzęta giną jeszcze w lasach śmiercią naturalną?

-To dla myśliwych czysta strata, bo zabite zwierzę można sprzedać. Dążą do tego, żeby odstrzelić wszystkie zwierzęta oprócz stada podstawowego. Ono musi być zachowane, żeby w następnym roku urodziło młode, bo inaczej nie byłoby do czego strzelać. To jest zawsze eksploatacja maksymalna.
Więcej zabić się nie da, chyba że kosztem przyszłorocznych polowań.
A jak to się stało, że przestał pan polować?

- Każdy z nas ma w sobie wrodzoną wrażliwość i myśliwy musi dać sobie z nią radę.
To wcale nie jest takie łatwe.
Urodziłem się w rodzinie myśliwskiej, proces wypierania tej wrażliwości zaczął się u mnie w dzieciństwie. Bez tego nie da się uczestniczyć w polowaniach, bo one są drastyczne. Widzę, że śrut rozwala głowę lisowi, muszę wziąć rannego zająca za nogi, żeby go dobić ciosem w kark, a jemu przez skórę wystaje ostra kość piszczelowa. Przecież to jest cierpienie napawające zgrozą. Trzeba nauczyć się tego nie widzieć, bo inaczej polowanie byłoby nie do zniesienia.
I dla pana stało się w pewnym momencie nie do zniesienia.

-To był proces. Różne zdarzenia, które składały się na dojrzewanie świadomości. Ale przełomem był moment, kiedy zastrzeliłem psa.
Stałem pod drzewem i patrzyłem na dwie sarny. Z żyta wyskoczyły psy i zaczęły je gonić. Podniosłem broń i strzeliłem. To były sekundy, odruch.
Nie zginął na miejscu, gdzieś uciekł, ale był ranny.
Nie starał się pan go znaleźć, żeby dobić?

-Nie. Wiedziałem, że już nie chcę więcej strzelać i zabijać. Poczułem, że moje życie się zmieniło.
Myśliwi tłumaczą, że wolno im strzelać, bo dokarmiają zwierzęta zimą.

- Ależ to dokarmianie jest kompletnie niepotrzebne !
Zaczęło się w XX w., gdy w Europie pojawiły się nadwyżki żywności. Myśliwi dorobili do tego ideologię, że pomagają zwierzętom przeżyć zimę.
A przecież przyroda zawsze sobie z tym radziła. Przez miliony zim wykarmiła miliony zwierząt.

Dokarmianie jest wręcz szkodliwe, bo stanowi głęboką ingerencję w procesy przyrodnicze i pojemność ekosystemu.
Chodzi o utrzymywanie większych stanów zwierzyny, niż ekosystem byłby w stanie wyżywić w sposób naturalny, tylko po to, żeby było do czego strzelać.
Im więcej można zabić, tym atrakcyjniejsze polowanie.
To właściwie forma tuczu, na którą idą setki, tysiące ton paszy.
I to wysokobiałkowej, co spowodowało na przykład u dzików zaburzenia płodności. Widziałem niedawno w gazecie myśliwskiej zdjęcie ze stycznia przedstawione jako ciekawostka. Naganiacz przytrzymywał w rękach warchlaczka. Skąd w styczniu młody miesięczny warchlaczek? Locha została zastrzelona zgodnie z prawem, bo okres polowań na lochy trwa od 1 września do końca stycznia. Wtedy cała damska przyroda jest w ciąży, ale jeszcze nie na tyle zaawansowanej, by wyrzucenie w krzaki pęcherza płodowego z małymi było dyskomfortem. Ale gdy jest dostępna tak ogromna ilość jedzenia, to u zwierząt włącza się mechanizm nienaturalnego wręcz rozmnażania. Dziś płodność dzików jest nieprzewidywalna, ale okresy ochronne się nie zmieniły. Zupełnie legalnie można zastrzelić samicę dzień przed rozwiązaniem.
Inny argument używany przez myśliwych to szkody rolnicze, którym muszą zapobiegać.

- Tu działa prosty mechanizm ekonomiczny. Jeżeli na uprawy wejdą dziki, zjedzą część plonów i będą tam często przychodzić. Wtedy stawia się tam ambonę, wali do nich, oddaje do skupu i dostaje pieniądze, z których finansuje się szkody rolnicze.
Dziki płacą za nie własnym ciałem.
Nikt nie jest zainteresowany, żeby chronić plony. Rolnik za każdy zjedzony kartofel dostaje żywą gotówkę, a ogrodzone pole to martwe łowisko. Gdyby zaprzestać polowań, rolnicy znaleźliby sposób na zabezpieczenie pól, a zwierząt z czasem byłoby mniej. Teraz ich ilość jest rozbuchana przez nieograniczony dostęp do płodów rolnych i dokarmianie.
I to przez cały okrągły rok na nęciskach.
Przy paśnikach nie wolno strzelać, a przy nęciskach wolno. Co to za różnica?

-Paśnik to miejsce, w którym dokarmia się zwierzęta zimą. Ponieważ przy paśniku zabijać nie wolno, to inne miejsce dokarmiania myśliwi nazwali nęciskiem i tam już wolno. Zaprasza się zwierzęta na posiłek, żeby do nich postrzelać. A one korzystają z nęcisk, bo nie czytają prawa łowieckiego.
W takich miejscach padają dziesiątki zwierząt rocznie.
Jeśli dodać do tego technikę, zwierzę jest właściwie bezbronne.

-Człowiek ma lunety, noktowizory, snajperskie karabiny, z których na 200 m trafi w pudełko zapałek nawet ktoś, kto nie umie strzelać. Ostatnio pojawiło się mnóstwo elektronicznych gadżetów do wabienia zwierząt, w lesie zakłada się podsłuchy.
Są także zamknięte farmy, gdzie można zabić dosłownie wszystko – zamówionego lwa, słonia, tygrysa. Kupują przechodzone zwierzęta z cyrku czy z ogrodów zoologicznych. Myśliwi coraz bardziej lubią sobie ułatwiać życie.
Argumentują, że polowania są konieczne, bo nie ma drapieżników i trzeba zastąpić selekcję naturalną. Ale gdy pojawiają się wilki, też chcą do nich strzelać.

- Rzeczywiście, populacja wilków trochę się odradza i myśliwi mają kłopot. Ale niewielki, bo wilki od czasu do czasu chorują na „ołowicę”. Znajomy leśnik chodził za wilkami w puszczy. Obserwował stado, śledził na śniegu tropy. Wieczorem, kiedy zostawiał watahę, liczyła siedem sztuk, a rano, kiedy podjął trop, już tylko pięć. Gdzie są pozostałe dwa? Wyparowały? Wyemigrowały?
Wtajemniczeni wiedzą, że dostały „ołowicy”, prawdopodobnie po prostu je odstrzelono. Myśliwi mają gorącą krew. A na tym, żeby wilki wróciły do lasów, zależałoby im tylko wtedy, gdyby można było na nie polować.
Zabicie wilka to łakoma rzecz.
Ale odpadłby im argument, że muszą regulować pogłowie, bo nie ma drapieżników.

- Myślenie, że w naturze trzeba coś regulować, przypomina ręczne sterowanie gospodarką w Korei Północnej.
Prowadzi do nędzy w przyrodzie. Wynika z braku zaufania do natury i z ludzkiego lęku.
A z przyrodą można tylko współistnieć, bo sami jesteśmy jej częścią i w najgłębszym stopniu od niej zależymy.
Co by było, gdyby nagle wszyscy myśliwi odłożyli strzelby? Jaka byłaby reakcja lasu?

- Tego nikt nie wie, bo nikt jeszcze nie spróbował. Ale z drugiej strony, w parkach narodowych się nie poluje. To są ogromne obszary na wszystkich kontynentach i tam można zobaczyć, jak wygląda życie, które nie jest poddane presji karabinu. Rozwija się fantastycznie.
To jak myśliwym udaje się utrzymać tak długo przekonanie, że są niezbędni ?

- Lata propagandy, która wdrukowuje się w umysły kolejnych pokoleń. Ludzie może czasami nie do końca im wierzą, ale nie mają pewności, czują się nieswojo: cholera, to całe zabijanie mi się nie podoba, ale może rzeczywiście tak trzeba, trzeba regulować, eliminować. Ktoś to musi robić. Bo jeśli ktoś tego robił nie będzie, to... I tu rozumowanie się zatrzymuje, bo właściwie nie wiadomo, co by się miało stać. Pozostaje przekonanie, że myśliwi być muszą. Natomiast nikt się nie zastanawia, dlaczego myśliwi zabijają kaczki, dzikie gęsi, bażanty, kuropatwy, zające, piżmaki, słonki. Mają naturalnych wrogów, ludziom nie zagrażają. Dokarmiają je ?
Nie da się.
Jakie szkody rolnicze może wyrządzić kaczka ?
Myśliwskie argumenty mają się tu nijak. Tu naprawdę widać, że chodzi tylko o zabijanie.
Opisy polowań w pana książce są tak drastyczne, że właściwie tylko psychopata mógłby nazwać to rozrywką. Czy nie po to powstał ten specyficzny myśliwski język, żeby zakryć
rzeczywistość ?

- Każde zabijanie po prostu jest drastyczne. Myśliwski język służy trenowaniu niewrażliwości. Nie mówię: przestrzeliłem jeleniowi nogę i złamałem kość piszczelową, tylko: dostał
w przedni badyl.
Zabijanie znika z percepcji. Nie ma krwi, jest farba. Nie ma jelit i żołądka, jest miękkie. Nie wpakowałem kuli w serce, trafiłem na komorę. Nie odstrzeliłem żuchwy, tylko gwizd.

A wie pani, co to jest zestrzał?
- Nie.
- Ranne zwierzę ucieka, a to, co zostaje na śniegu czy trawie, to jest zestrzał. Nie krew, treść żołądka, kawałek kości, płuc, wątroby, tylko zestrzał. Podobną funkcję ma etyka myśliwska, czyli etyka zabijania. Nie wolno na przykład strzelić do zająca, kiedy siedzi, dopiero jak ruszy, bo inaczej wyglądałoby to na morderstwo z zimną krwią. Kiedy biegnie – składam się i bach! Percepcja myśliwego z zabicia przenosi się na mistrzowski strzał i zachwyt nad własną sprawnością.
Czy podobnych funkcji na polowaniach nie odgrywa alkohol ?

-Znieczula. Zagłusza okrucieństwo.
Nie tylko myśliwi znieczulają się alkoholem. Mężczyźni, gdy są razem, tak jak na przykład na polowaniu, piją więcej, ponieważ bycie w grupie mężczyzn jest stresujące. Trzeba rozładować
atmosferę. Bez gorzały się nie obejdzie. Ni cholery.
Wojciech Eichelberger nazywa myśliwych sektą uprawiającą anachroniczny kult męskości, a polowanie religijną praktyką patriarchatu. Zgadza się pan z nim ?

-Właściwie tak. Bycie takim męskim mężczyzną, co to popije, popali, pozabija, popodrywa delikatnie mówiąc, faktycznie staje się anachroniczne, wręcz niestosowne. Macho z prowincji to tendencja schyłkowa. Ale te zachowania były potrzebne mężczyznom, żeby określać swoją tożsamość. Myśliwska tradycja pokazuje polowanie jako zajęcie dla prawdziwych facetów. Taki strzela, patroszy, ręce ma po łokcie we krwi, rywalizuje. Największa frajda to zabić samca, byka na rykowisku i własnoręcznie go wykastrować. Niektórzy nawet lubią potem pokroić w plastry jądra, usmażyć i zjeść. To ważne elementy utożsamiania się ze swoją płcią. Jak się to odrzuci, człowiek czuje się pogubiony. Trzeba budować męską tożsamość od nowa, ale jak i z czego ?
Lubią opowiadać, jak kochają las i kontakt z przyrodą.

-Są jeszcze wśród myśliwych ludzie, którzy całkiem sporo wiedzą o przyrodzie, ale wielu to ignoranci, których wiedza jest żenująca. Rzeczywiście, kontakt z przyrodą mają. Zimą w pełnię księżyca na polach, jest pięknie, tylko to piękno dociera w sposób skażony, bo człowiek jest nastawiony, żeby zabić. Czasami się coś przebija i wtedy zachwyca go wschód czy zachód słońca. Ale rusza dalej, bo jest na polowaniu. Jakby mu zdjąć strzelbę z ramienia, to on do lasu nie pójdzie, bo po co. Myśliwi mówią: 99 proc. to jest harówa, dokarmianie, szacowanie szkód, budowanie ambon. Ale gdyby zabrać ten 1 proc., wszystko się rozsypuje, traci sens.
Ten jeden procent, zgięcie palca na spuście, decyduje."

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 września 2013r. o 17:27
Zawsze możesz usiąść i porobić na drutach jak nie chcesz być myśliwym ;p
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 września 2013r. o 18:55
Boże ,chorzy psychicznie ludzie -"zabić samca na rykowisku,wykastrować go i zjeść jądra"-takich powinno sie pozamykać i leczyć jezeli się da.Koszmar,makabra.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 września 2013r. o 19:23
do ludzi ktorzy krytykują.
W tym roku na naszych terenach urodzilo sie duzo,za duzo pieknych rudych liskow,samice nie mając co zjadac w lesie(brak tam juz dla nich pozywienia) zaczeły przychodzic do gospodarstw ludzi ktorzy trzymaja kury,i wylapywac je.Malo tego nie boja sie ludzi,wiec mysliwi aby zapobiec takiej sytuacji czesc dorosłych lisow po prostu wystrzela. Lis podchodzacy do domu jest nie bezpieczny,moglby np ugryźć male dziecko,nikt nie wie czy nie przenosi wścieklizny,albo innego choróbska.
kto nie jest za zabijaniem zwierzat niech po prostu sie nie wypowiada.
bardzo ciekawa wystawa!!!!
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 września 2013r. o 20:51
Lisy lisami,tzw "myśliwi" sami są odpowiedzialni za nadmierną ilość niektórych zwierząt,a z resztą niech będzie ,ze lisy podchodzą pod domy itp,mieszkam w środku lasu,kury chodzą kilometr od gomu wolno i jeszcze zaden lis mi zadnej nie porwał,prędzej jastrzębie na nie polują.Ja tylko chcę wiedzieć dlaczego strzela się do kaczek ,co one komu robią złego?Albo do saren? Po sarnie nalezałoby nosić załobę [po jej naturalnej śmierci a nie zabijać ją].Barbarzyństwo i tyle.

[ domu]
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Kriss niezalogowany
23 września 2013r. o 11:47
~ napisał(a): Lisy lisami,tzw "myśliwi" sami są odpowiedzialni za nadmierną ilość niektórych zwierząt,a z resztą niech będzie ,ze lisy podchodzą pod domy itp,mieszkam w środku lasu,kury chodzą kilometr od gomu wolno i jeszcze zaden lis mi zadnej nie porwał,prędzej jastrzębie na nie polują.Ja tylko chcę wiedzieć dlaczego strzela się do kaczek ,co one komu robią złego?Albo do saren? Po sarnie nalezałoby nosić załobę [po jej naturalnej śmierci a nie zabijać ją].Barbarzyństwo i tyle.

[ domu]


Racja - po cholerę polować na ptactwo, skoro można kupić kurczaka w TESCO za 5,99,-?

Odpowiadam ; tego faszerowanego antybiotykami świństwa nie da się jeść.
Ekooszołomy, zrozumcie że myśliwi polują także dla mięsa które jest pyszne i zdrowe.
Wam, pozostają "pędzone" kurczaki... :))
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
23 września 2013r. o 17:54
Owszem ,skoro dla spozycia to niech to czynią bardziej po ludzku,a nie trzaskać głową ptaka czy zwierzęcia innego aż mózg pryska,zwierzę powinno być zabite szybko i tak ,zeby nie cierpiało.Sam jesteś oszołomem,ja nie kupuję "pędzonych" kurczaków,mam własne zwierzęta żywione naturalnie,i też są one czasem pokarmem ,ale giną bez cierpień ,nikt sie na nich nie wyżywa w rodzaju :"kastracja dla zadowolenia chorej psychiki i zżeranie jąder"-jak widzisz nie pisza tu oszołomy tylko normalni ludzie,a wypychanie trupów jest ohydne i tłumaczenie,ze to po to ,zeby np dzieci wiedziały jak wygladał jakis zwierz,którego juz powiedzmy dzis nie ma,jest naciągane i fałszywe.Czy siebie też ci "myśliwi" wypchają .żeby ich prawnuki zobaczyły jak ich pradziadek wygladał? :P :D ;( !! !! !!
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.