Chociaż czasami jakość idzie w parze z ceną, ale trzeba niestety bardzo dobrze trafić.

Po zakupie swetra we wspomnianym sklepie, omijam go szerokim łukiem. Podobnie Pepco, a z obuwniczych CCC. Wolę kupić rzadziej coś droższego niż co chwilę jakaś szmatę. Mam kilka pewnych sklepów i już nie eksperymentuję. Szkoda nerwów, czasu i pieniędzy.

k1p może zdradzisz mi które sklepy masz sprawdzone żebym już nie ryzykowała?!

ja mogę się podzielić sklepem w którym zamawiam buty, te w bolesławcu najczęściej są chińskie, śmierdzą chemią itp można się nimi nawet zatruć, zwłaszcza jeśli chodzi o sandały, klapki itp. Wole zapłacić więcej, ale mieć zdrowe nogi, polecam zajrzeć np tu: http://www.casu.pl/women/obuwie-1/sandaly.html

A ja polecam mały i mało znany sklep na ul. grunwaldzkiej-kiedyś był z garniturami . Mają małą kolekcję z butami na różne pory roku. kupiłam już dwie pary. ceny są przyzwoite i najważniejsze ze ze skóry.

~LADY186 napisał(a): k1p może zdradzisz mi które sklepy masz sprawdzone żebym już nie ryzykowała?!

Monnari i Decathlon na pierwszym miejscu. Robię zakupy przez internet i stacjonarnie. Ubrania i buty dobrej jakości - bynajmniej dla mnie, choć wiem, że każdy wymaga czegoś innego.
W obydwu sklepach oddawałam towar (źle dobrany rozmiar), dostałam zwrot gotówki lub możliwość wymiany towaru na inny. Bez zbędnego tłumaczenia się.

k1p napisał(a): Po zakupie swetra we wspomnianym sklepie, omijam go szerokim łukiem.

Kupiłem kiedyś spodnie w PEPCO, lata temu, dajcie mi namiar bo chętmie znowu bym kupił, masakra jak mi się podobają, dziury już wszędzie a ja je lubię :]

Ja do CCC nie mam zastrzeżeń - cena w parze z jakością. Cudów nie oczekuję, ale buty są ok. Często można trafić na przecenę - zimowe buty kupiłem za 79 zł, wcześniej stały na półce za 130 zł.
Ubrania - kiedyś kupiłem markowe Wranglery za 180 zł, zużyły się w takim samym tempie jak chińskie jeansy za 40 zł. Teraz zamiast wydawać 200 zł za parę spodni markowych, wolę kupić 2-3 pary tańszych i na pewno dłużej posłużą.
Z obuwia naciąłem się na sandałach kupionych w Deichmannie w Niemczech. Kosztowały 20 Euro, nie dało się ich normalnie nosić. Po pół godzinie chodzenia piekła stopa i koszmarnie się pociła, o zapachu nie wspomnę... Poleciały do kosza.